Giertych dzięki odsiadce zyska na popularności

Wczoraj Roman Giertych został ukarany przez Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego grzywną w wysokości 3000 złotych. Osobiście podzielam krytyczne opinie Giertycha względem wykorzystywania katastrofy smoleńskiej przez Prawo i Sprawiedliwość do celów politycznych, natomiast nie podzielam jego stanowiska co do twierdzenia, że sędziowie Izby Dyscyplinarnej nie są według niego sędziami bo wybrał ich PiS. Giertych nie jest od tego, żeby podważać takimi argumentami decyzje Izby względem własnej osoby.
Mecenas Giertych już stwierdził, że grzywny nie zapłaci, bo robiąc przelew na te trzy tysiące, uznałby, że Izba działa legalnie tym samym jak sam przyznał przyjdzie mu odsiedzieć siedem dni w więzieniu. Za Giertychem wstawił się nie kto inny jak Król Europy Donald Tusk, co nie powinno dziwić przecież serdeczny przyjaciel Roman nie raz ratował skórę rodzinie Króla Europy. Na solidarne wsparcie może też liczyć ze strony TVNowskich celebrytów, którzy zapowiedzieli, że jak będzie taka potrzeba, to również wezmą udział w protestach zapobiegających posadzeniu Romka. Tymczasem ja mam wrażenie, że mecenasowi właśnie oto chodzi, on właśnie na to liczy, że neosanacja wsadzi go do paki. Znosząc więzienną siedmiodniową udrękę zostanie w oczach wielu, męczennikiem sprawy. Dołączy obok takich tuzów jak Mateusz Kijowski czy poseł Klaudia Jachira do panteonu obrońców demokracji, którzy na jej rzecz ograniczenia własnej wolności nie szczędzili. Wiadomo, że Roman Giertych jest postacią wybitnie antypatyczną, a w planach ma ambitne koncepcję powrotu do wielkiej polityki. Skoro był już posłem, ministrem i wicepremierem, to interesować może go już tylko Belweder. W środowiskach narodowych jest dożywotnio spalony, ale reszta wyborczego tortu jest do zagospodarowania. Wystarczy, że uwierzy w niego liberalne centrum i chadecka prawica, żeby za pięć lat, czy dekadę jeśli nie wygrać, to przynajmniej znaleźć się w drugiej turze. Z Żydami się pogodził odcinając od własnego dziadka więc na poparcie Izraela i USA może liczyć. Król Europy załatwi mu wsparcie niemieckie. Poparcie zarówno Izraela, USA jak i Niemiec jak pokazują dotychczasowe wybory prezydenckie w III RP, wystarczy do tego żeby zostać prezydentem. Dlatego pobyt w więzieniu może mu przynieść całkiem spore dodatkowe poparcie.
PiS ma więc ogromną szansę wypromować znienawidzonego mecenasa, który w swoim długim marszu po władzę jeśli trzeba, to jak kangur olbrzymi (łac. macropus giganteus) na paradzie poskacze i do pierdla na tydzień pójdzie. Więzienie ma wszak swoje plusy od żony można odpocząć, a i na opisanie swojej walki o demokrację czas się znajdzie, jak to czynili to w historii najbardziej znani więźniowie.
Źródło: Arkadiusz Miksa