P. Lisicki mocno o reformie sądownictwa: "To kwestia polskiej suwerenności"

0
0
/

W walce o przyszłość reformy sądownictwa ważą się losy nie tylko tej czy innej ustawy. To kwestia suwerenności polskiego państwa - twierdzi Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Do Rzeczy" w najnowszym numerze tygodnika.

Funkcjonowanie każdej z władz - wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej, a także wzajemne relacje między nimi, to fundament istnienia państwa prawa. Jedni prawo stanowią, inni je wykonują, a jeszcze inni - czuwają nad jego przestrzeganiem. Problem pojawia się wówczas, gdy pomiędzy różnymi ośrodkami władzy pojawia się spór kompetencyjny. Wyjścia z takiej sytuacji są dwa: albo zachowujemy się suwerennie i sami rozstrzygamy spór na własnym podwórku, dokonując potrzebnych reform; albo odwołujemy się do instytucji zagranicznych. W swoim artykule Lisicki zauważa wyżej postawiony problem. Przypomina, że w świetle polskiego prawa (jak w każdym demokratycznym kraju) o legalności ustaw decyduje parlament, sytuacje wątpliwe rozstrzyga zaś Trybunał Konstytucyjny. W obu przypadkach nie ma mowy o roli Sądu Najwyższego. Niezależnie od merytorycznej oceny reform dokonanych przez rząd, należy uznać ten stan rzeczy jako pewnik, a jego odrzucenie może wiązać się z podważeniem polskiej suwerenności.

- Gdyby miało się bowiem okazać, że sędziowie są w stanie zablokować przyjętą legalnie przez Sejm i niepodważoną przez prezydenta, ani przez Trybunał Konstytucyjny ustawę, oznaczałoby to, że dotychczasowy suweren utracił władzę - zaznacza Lisicki.

Publicysta podkreśla, że takie podejście nie tylko pozbawia Sejm zapewnionych w konstytucji kompetencji, ale również mocno związuje ręce prezydentowi.

- Prowadzi do uznania Polski za państwo kadłubowe, za państwo, w którym suweren nie jest w stanie narzucić posłuszeństwa podjętym przez siebie decyzjom - dodaje naczelny "Do Rzeczy".

Zdaniem Lisickiego, obecna sytuacja ma charakter rewolucyjny. Publicysta zauważa, że instytucje Unii Europejskiej, widząc zachętę "totalnej opozycji" i niewystarczającą asertywność polskiego rządu, mogą narzucać naszemu krajowi coraz śmielsze i bardziej kontrowersyjne rozwiązania prawne.

- Być może Polska będzie musiała przyjąć narzucone jej przez unijne organy prawo dotyczące zmian obyczajowych. Kto wie, czy nie okaże się, że trzeba będzie zliberalizować ustawę o ochronie życia? Albo wprowadzić specjalne przywileje dla LGBT? - zastanawia się Lisicki.

Spór wokół Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa jest zatem o wiele ważniejszy, niż może nam się wydawać. Jest zarazem o wiele prostszy. Chodzi w nim o zachowanie polskiej suwerenności.


 

Paweł Zdziarski

 

Źródło: Do Rzeczy

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną