Koniunkturalizm Tuska

0
0
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne / Twitter/zrzut ekranu

Ile kostiumów w swoim życiu politycznym przywdziewa Donald Tusk – trudno zliczyć. W okresie młodości wypisywał złote myśli w rodzaju „polskość to nienormalność”, zakładał partię liberalno-demokratyczną (Kongres Liberalno-Demokratyczny), uczestniczył w obalaniu rządu Jana Olszewskiego, słynnej nocy czerwcowej. Wkrótce stał się pierwszą osoba w polskiej polityce.

Platforma Obywatelska za jego rządów robiła błyskawiczną karierę. Pierwsza dotkliwa porażka Tuska to przegrana w wyborach prezydenckich z śp. Lechem Kaczyńskim. Tusk długo się nie mógł podnieść po tej klęsce. Jego bliski współpracownik Jacek Merkel mówi, że prezydentura nie była szczytem marzeń Tuska. Chciał za wszelką cenę zostać premierem. No i został, prawie przez dwie kadencje parlamentarne, przerwane karierą brukselską. Jego wiernopoddańcze umizgi do Angeli Merkel przyniosły skutek. Został szefem Rady Europejskiej i niczym pozytywnym na tym stanowisku się nie zasłużył. Jego służalcze gesty przeniosły się wówczas na szefa KE Junckera. A możliwości Tuska na stanowisku szefa Rady Europejskiej to niechęć Brytyjczyków jaką pozyskał swymi wypowiedziami.

Jego stosunek do Kościoła był zawsze oparty na koniunkturalizmie. Na potrzeby kampanii wyborczej na urząd prezydenta wziął ślub kościelny ze swoją żoną. Obfotografowywał się przy ołtarzyku domowym razem ze swoją rodziną. PO uczestniczyło w zamkniętych rekolekcjach wielkanocnych w klasztorze pod Krakowem. Wszystko po to, aby wzmocnić wizerunek partii związanej z Kościołem. Działania czysto pod publiczkę. Ale Polacy dali się na to złapać. Uważano, że Tusk dojrzał i się nawrócił na wiarę katolicką.

Potem na salonach brukselskich całkowicie od tego odszedł. Katolickie odniesienia nie były mu tam do niczego potrzebne. Był światłym Europejczykiem, reprezentantem świeckiej Europy, w której nie ma miejsca na kościoły, wiarę i podobne zabobony.  Tusk szedł drogą świeckiego europejskiego postępu. Czego wyrazem był brak reakcji podczas majowego wystąpienia na jego konferencji Leszka Jażdżewskiego, który  porównywał Kościół do świni i w swoim wystąpieniu przekraczał wszystkie normy moralne. Tusk go za to poklepał po ramieniu.

Potem nastąpiło zawirowanie w wyborach do parlamentu europejskiego i naszego parlamentu. PO poniosła porażkę i Donald Tusk wycofał się ze startu w wyborach prezydenckich. Śledził cały czas nastroje społeczeństwa polskiego i wiedział, że ma małe szanse na zwycięstwo z Andrzejem Dudą.

I nieoczekiwanie Tusk poszybował teraz w stronę…chadecji. Już nie chce być liderem całej opozycji totalnej, skupiając się na walce z „kaczyzmem”, on chce być patronem w Polsce nowej chadecji. To że ateista  myśli o założeniu partii chadeckiej nikogo już dziś nie dziwi. Takie czasy, że nie ma nic stałego. Dziś jesteś człowiekiem wierzącym, jutro stajesz się ateistą, aby dla celów koniunkturalnych znów zbliżyć się do religii.  To zbliżenie w wydaniu Donalda Tuska ma dużo głębokich pęknięć.

Podczas promocji swojej książki, która okazała się ciężkostrawnym gniotem, jeździ po Polsce i spotyka się z ludźmi na wieczorach autorskich. Ostatnio odwiedził Poznań i tam zaatakował obóz rządzący i Kościół, a właściwie ojca Tadeusza Rydzyka. Asumptem do tego  był udział polityków obozu władzy na jednej z uroczystości organizowanych przez środowiska skupione wokół Radia Maryja. „ Gdy widzę te pląsy u Rydzyka, to wstydzę się za Polskę. Widzę, jak ten polityczny rdzeń Kościoła ośmielił się w zawłaszczaniu przestrzeni publicznej. Kościół robi wiele, żeby młodsze pokolenie odeszło od religii. Musimy się przeciwstawiać tym, którzy z religii chcą zrobić pałkę” – twierdzi Tusk. Co nam to przypomina? Retoryka rodem z wypowiedzi Leszka Jażdżewskiego. Tam też była mowa o metodach Kościóła posługującego się pałką w zaganianiu ogłupiałych owieczek do zagrody.

Dostało się również władzom PiS, które dla Tuska są” dewocjonalne, nieznośnie prowincjonalne, zatęchłe”. No i za taką Polskę światły Europejczyk się wstydzi. Od razu deklarując, że on jest katolikiem jedynie ze względów kulturowych. Więc co z tą chadecją? Zaraz, zaraz zapomnieliśmy, że teraz mamy do czynienia z europejską chadecją, która z chrześcijańskim rodowodem nie ma nic wspólnego. Wszak żyjemy w czasach relatywizmu. Wszystko płynne, zależne od koniunktury. I Donald Tusk się doskonale w tym mieści. Właściwy człowiek na właściwym miejscu. Ciągle chce uwodzić, ale jak kiepski prestidigitator wyjmuje z kapelusza jedynie ogranego już królika.

Źródło: Iwona Galińska

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną