Prezydencica z Mądrych Dołów

0
0
/

Okropnie się rozleniwiłem i moja ślubna wrzeszczy, że teraz ze mnie nie żaden porządny wąsaty Janusz z Podkarpacia, tylko leniwy luj. Teściowa też kłapie, że pańska dupa od tej nowoczesności mi urosła. A wszystko przez wodociąg. Od kiedy mamy go w Mądrych Dołach gówniarzeria i baby już nie muszą ganiać parę razy dnia po wodę do studni lub potoku, przez co mają więcej wolnego i się zaczynają nudzić. Może faktycznie jest coś takiego w tej nowoczesności, że porządnych ludzi zmienia w rozlazłe łajzy.

Jakoś trzeba by zaradzić, bo od tego lenistwa wioska zejdzie na psy. W sobotę chłopy zeszły się w sklepie, wypiły po piwku i rada w radę ustaliły, żeby musowo dać ludziom nowe zajęcie. Jasiu Lis, nasz wioskowy czytacz gazet i oglądacz telewizji jak zwykle dorwał się pierwszy do gadki. Głupi nie był. To on wymyślił jak wydębić z Unii pieniądz na wodociąg, który niby potrzebny po to, żeby w Mądrych Dołach postawić tęczową fontannę równości. Musieli my tylko poudawać, że nasza wieś też chce mieć swoje LGBT. Udawali Stachu i Antoś, dwaj kawalerowie, którzy wygrali wybory na geja, a potem co dnia na zmianę maszerowali między chałupami w jednoosobowej paradzie równości. Zabawy mieliśmy po pachy. Pożytku też, bo kasa na gejowski wodociąg przyfrunęła raz dwa.  Jak już wodociąg był, mogli wreszcie przestać tych gejów odgrywać.

- Świat - przemawiał Jasiu - gna do przodu. To i nam trza się ruszyć. Teraz ważne jest wybieranie na prezydenta. Każdy ciołek może się zgłosić, byle umiał kłapać dziobem i obiecywać cuda dziwy, znaczy wciskać głupotę. Mądre Doły też mogą pokazać, że Podkarpacka wieś nie jest, jak gadają salony, zacofaną ciemnotą i swego kandydata mieć potrafi.

Pomysł nam się spodobał. Tylko kogo by na tego prezydenta wystawić? Jasiu od razu się zarzekł, że nie chce, bo baba nie pozwoli mu się wygłupiać. Poza tym jest za poważny na durnoty. Gadali my, gadali - i nic nie ugadali. Żaden z zebranych nie chciał iść na prezydenta. W końcu wtrąciła się Józia Kocyk, sklepowa.

- A czemu to tylko chłop ma kandydować? Mało wam? Kobitę wystawić! Taką jedną w stolicy właśnie wystawili i jakoś nikt mordy nie wykrzywia. Nasze baby nie gorsze.

To było to! Od razu wszyscy się zgodzili, że mądrodołowa kandydatka musi być płci pięknej. Ale nie jakaś siksa, a poważna osoba. Daliśmy sobie czas do namysłu do  jutra. W niedzielę po sumie cała gromada zwaliła się do remizy. Najwięcej bab, bo rozeszło się po chałupach, że któraś z nich może być wybrana. Najsampierw Jasiu puścił z telewizora nagranie tej warszawskiej kandydatki, które w kółko powtarzali na jednej stacji. Coś tam mówiła i w kółko pokazywała zęby, że niby się uśmiecha do narodu, choć baby mruczały po kątach, że pewno są sztuczne jak ta cała jej gadka. A przecież nie zęby się wybiera, a rozum. Ustanowili my też sztab wyborczy z Lisem na czele.

Jak przyszło do kandydatur wrzask był taki, że podłoga zaczęła trzeszczeć. Najwięcej darły się kobity. Wiadomo, ród babski krzykliwy. W końcu Kaziu, najgrubszy i najwyższy we wiosce ryknął.

-  Cicho baby! Jest taka, co niczego sobie w wyglądzie i na rachunkach się zna. Sklepowa Józia.

Tak, ona pasowała. Łeb ma nie od parady i jakby co, niewyparzoną gębę. Do tego kawał baby. Włos gęsty, gdzie trza okrągła i na twarzy przystojna. Jeden tylko kłopot. Zęby. Z boku jednego jej brakowało, z przodu też sterczał krzywak. Ale to da się poprawić.

Szybko zebraliśmy po chałupach na nowe zęby, i już w kilka dni dentysta uśmiech jej poprawił. Koło gospodyń poszyło dla Józi stroje z wykrojów w modowych pismach. Reszta latała po wiosce za podpisami pod kandydaturą.

Wszystko jakoś szło. Do czasu aż siadła do uczenia się mowy wedle warszawskiej kandydatki. Po paru dniach zwołała do sklepu sztab wyborczy i dawaj narzekać: - Rady nie dam być jak ona. Miny robi i zębiska szczerzy, co jeszcze da się wyuczyć. Ale tego co nawija nijak nie. Byle co na okrągło plecie, każe się kochać, swój, nie swój. Czegoś takiego nie powtórzę, bo to i durnoty jakieś. Już mi zbrzydło to kandydowanie i wykręcanie gęby. Chłop wrzeszczy, że z domu wyrzuci jak dalej będę rżnąć damulkę co ni mądra, ni głupia. A od wczoraj, jak jakaś łajza wypisała nam na płocie „samica prezydencica” już całkiem ochota mi odeszła by rządzić. Opozycja łeb w Mądrych Dołach podnosi. A taka była porządna wioska. Bez prezydencicy też damy radę żyć.

Uparła się jak wół i nawet proboszcz nie potrafił jej namówić. Tak to nasze Mądre Doły przegrały pierwsze wybory na prezydenta.

Zuzanna Śliwa

Źródło: Zuzanna Śliwa

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną