Bogdanowicz: Urzędnicy unijni chcą zniszczyć potęgę polskiego transportu!

Pakiet mobilności to zbiór przepisów, które mają wypchnąć polskiego przewoźnika z unijnego rynku – twierdzi Andrzej Bogdanowicz, dyrektora generalnego Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego. Polska jest obecnie liderem unijnego transportu. Zdaniem Bogdanowicza, 20 proc. rynku należy do Polaków, w niektórych krajach nawet 70 proc. Przeszkadzać to ma głównie Niemcom i Francuzom, czyli państwom, które mają najwięcej do powiedzenia przy tworzeniu unijnego prawodawstwa.
„Polska jest największym graczem na rynku unijnym w przewozach drogowych. Przewozimy 25 proc. wszystkich ładunków drogowych w Unii Europejskiej. Statystycznie co czwarty TIR przewożący ładunki jest polski”
- twierdzi Bogdanowicz.
„Niezadowoleni z tego, że kogoś na rynku musieliśmy wypchnąć, zbudowali koalicję”
- dodaje.
„My gwarantujemy najwyższą jakość i staramy się, żeby to był najniższy koszt. Żeby to był niski koszt musimy mieć dobrych pracowników i dobre pojazdy generacji Euro 6. Dlatego nasza oferta jest atrakcyjna dla załadowców. W ten sposób przejęliśmy dużą część rynku unijnego”
- przypomina dyrektor generalnego Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego.
Zanim doszło to pomysłu na trzy rozporządzenia uderzające w polski transport, znane jako unijny pakiet mobilności, już wcześniej próbowano wyrugować Polaków z rynku transportowego UE.
„Najpierw próbowano wyeliminować nas za pomocą płacy minimalnej. Wydawało się komuś, że płacimy mało kierowcom i jak podniosą stawki, wypadniemy z rynku. Tak się nie stało. Dlatego wprowadzane mają być ograniczenia w postaci pakietu mobilności”
- wyjaśnia Andrzej Bogdanowicz i wylicza zagrożenia wynikające z pakietu mobilności.
„Podstawowe ograniczenia wynikające z unijnych rozporządzeń pakietu mobilności to m.in. dostęp do rynku. Polski przewoźnik będzie musiał większościowy pakiet przewozów wykonywać w kursach realizowanych z państwa rejestracji lud do państwa rejestracji. Czyli automatycznie ogranicza się przewozy między państwami unijnymi”
- wylicza ekspert.
„Liczba załadunków i rozładunków po drodze w trakcie kursu międzynarodowego będzie ograniczona do dwóch operacji transportowych. To rozwala całkowicie logistykę transportu drogowego wykonywanego w Europie. To będzie ze szkodą nie tylko dla polskiego transportu, ale także całej europejskiej gospodarki”
- informuje Bogdanowicz.
„Ponadto obowiązkowy powrót każdego samochodu co najmniej raz na cztery tygodnie do kraju rejestracji, pod pozorem, że kierowca musi odpoczywać w domu. I nie ważne czy pojazd będzie załadowany czy będzie pusty. Czyli gdzie ekologia? Gdzie sprawa emisji CO2?”
- pyta.
Jak widać, ekologia nie jest w cenie, jeśli w grę wchodzą miliony euro dla Niemców i Francuzów, którzy czekają na część transportowego tortu, który skutecznie odebrali im Polacy. Czy unijne prawo stanie się narzędziem walki z rynkowymi zasadami konkurencji? Prawdopodobnie przekonamy się o tym niebawem.
Źródło: Redakcja