Opozycja bez tożsamości

0
0
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne / pxhere.com

Już przed wyborami do europarlamentu niedobrze się działo w opozycji. Te egzotyczne sojusze, które nie przyniosły niczego dobrego. Wiadomo było, że po wyborach wszystko się rozpadnie. Koalicja poniosła klęskę, ale zapoczątkowało to odrodzeniem się SLD, których komunistyczni działacze bez żadnego wysiłku weszli na plecach Platformy do europarlamentu.

Gdy zaczęły się tworzyć ruchy wyborcze do naszego parlamentu też nie było lepiej. Ciągłe kłótnie, podziały, szukanie bez skutku tożsamości nie wróżyły niczego dobrego. Po długich bólach i cierpieniach w końcu pojawiły się bloki koalicyjne, klecone często na siłę. To utworzyło Koalicję Obywatelską, składającą się z Platformy i lewicowych odprysków w postaci ugrupowania Barbary Nowackiej. Wybrano sztab wyborczy i ruszono w Polskę. I zaczęły się kłopoty. Nie potrafili rozmawiać z ludźmi w terenie. Ich słynny strat z rechotem Bartosza Arłukowicza w tle. Często byli gonieni przez ludzi, którzy zarzucali im złe lata rządzenia przez dwie kadencje. Zobaczyli, że Polska to nie tylko słynna już warszawka z bezrozumnym poparciem Rafała Trzaskowskiego i wybaczaniem mu wszystkich grzechów rządzenia. Sztab wyborczy też się nie sprawdził. Prezydent Łodzi Hanna Zdanowska obraziła się po tym, jak jedynką w Łodzi stał się Tomasz Zimoch, a nie jej kandydat i pożegnała szeregi sztabowe. Nie wiodło się Krzysztofowi Brejzie. Wyszły na jaw poważne zarzuty wobec niego – słynna już ferma inowrocławskich trolli powołana przez tatusia posła, którą dowodził przewodniczący sztabu wyborczego.

Merytorycznie KO też nie miała pola do popisu. Nie potrafiła stworzyć jakiegoś programu, z którym mogła by się przebić do świadomości wyborców. Trzeba przyznać, że po akcjach PiS-u trudno się było przebić. Akcja straszenia PiS-em też się przejadła i wokół tej nienawiści można było skupić jedynie ten żelazny elektorat, który autentycznie boi się partii obecnie rządzącej i jej walki z korupcją, albo nadal głosuje na partię, która w jej mniemaniu jest ugrupowaniem elit, lub zwyczajnie oddaje głos z przyzwyczajenia, nie zdając sobie dokładnie sprawy, dlaczego głosuje na to ugrupowanie.

KO podczas kampanii miota się rozpaczliwie i zdaniem wielu wyborców traci swą tożsamość. Agresywny do tej pory Grzegorz Schetyna został przemieniony w łagodnego baranka i schowany w cieniu. Krzysztof Brejza zniknął ze sztabu wyborczego, a na arenę weszła rzekoma orędowniczka pokoju, uśmiechająca się od ucha do ucha Małgorzata Kidawa- Błońska. Miała ocieplić wizerunek KO. Czy tak rzeczywiście się stało? Jej działania przypominają czasy kampanii wyborczej Ewy Kopacz i tak samo, jak wówczas nie przynoszą rezultatów. Spotkania Kidawy-Błońskiej z ludźmi sprowadzają się do pogaduszek rodem gadek u cioci na imieninach.

Swoich postulatów programowych nie biorą na poważnie nawet działacze KO, a ich prominentni politycy mylą się w ich wygłaszaniu. No bo czy można im wierzyć, gdy składają deklaracje społeczne, mające konkurować z PiS-em, a przecież ich główny ekonomista Andrzej Rzońca dowidzi, że są nierealne ekonomicznie i nie możliwe do wprowadzenia w życie.

Zza pleców dobrej cioci Kidawy-Błońskiej rozdającej promienne uśmiechy i przytulającej na plakatach schowanego w jej ramionach osobnika, wyłoniła się prawdziwa twarz PO w postaci Klaudii Jachiry i jej kloacznych wystąpień oraz uruchomienie akcji Silni Razem, która już na wstępie została negatywnie skojarzona z hejterskim ruchem, działającym w mediach społecznościowych pod tym hashtagiem. Im bliżej do wyborów, tym Koalicja Obywatelska coraz bardziej rozmywa się w swym wizerunku.

Zyskuje na tym lewica, której kampania także nie ma nic ciekawego do zaoferowania oprócz postulatów światopoglądowych. Propozycje Wiosny i Partii Razem gdzieś zostały schowane. Jakoś nic nie słychać o gwarantowanej emeryturze minimalnej – 1,6 tys. zł, który postulowała Wiosna i o postulatach Partii Razem dotyczących mieszkalnictwa. Zjednoczona lewica nie pali się do mówienia o konkretach społeczno – gospodarczych, woli raczej budować swój wizerunek oparty na luzactwie i ludycznym świętowaniu. Stąd tańce na spotkaniach wyborczych, rodem z pląsów Aleksandra Kwaśniewskiego. I znów starym wygom z SLD udało się jedno – przyjmując w swoje szeregi Biedronia i Zandberga, pozbyli się garbu komunistycznego.

Nie lepiej jest w szeregach Koalicji Polskiej zlepku PSL i Kukiz 15. Nie wiadomo do kogo mają trafić, bo zatracili swój wiejski charakter. Mają nieść podobno pokój i bezpieczeństwo. A do opinii społecznej przebili się jedynie z dwoma postulatami: emerytura bez podatku dochodowego (PSL) i referenda bez wysokiego progu frekwencyjnego (Kukiz15). Walka o dobrowolny ZUS dla przedsiębiorców, jednomandatowe okręgi wyborcze, powoływanie sędziów pokoju jakoś średnio się przebija lub zostało już ograne. PSL łącząc się z Kukiz15 straciło swą tożsamość i nie wiadomo do kogo jest skierowane.

Jest to najbardziej niemrawa i rozmyta kampania wyborcza całej opozycji i wiadomo, że nie przyniesie większych rezultatów. W zwycięstwie PiS-u wrogiem może się okazać jedynie opieszałość wyborców, którzy uśpieni dobrymi sondażami, pozostaną w domach. Dlatego do zwycięstwa Zjednoczonej Prawicy potrzebna jest mobilizacja społeczeństwa. 13 października nie siedźmy na kanapach, ruszmy się, aby zablokować to, z czym walczyliśmy przez cztery lata.

Źródło: Iwona Galińska

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną