Tomasz Terlikowski tłumaczy się z wywiadu dla Gazety Wyborczej

0
0
/ By Januarybratek - Praca własna, CC BY-SA 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=63815068

Tomasz Terlikowski udzielił wywiadu dla Gazety Wyborczej, za co był bardzo ostro krytykowany w mediach prawicowych. Niektórzy nazwali nawet publicystę za to "zdrajcą" i "szmaciarzem". Teraz Terlikowski się tłumaczy i broni.

Publicysta powiedział: "Zacznę jednak od kilku wyjaśnień dotyczących faktów. Fakty w dyskusji są bowiem ważniejsze od opinii. Te są zaś takie, że ani ja nie współpracuję z „Gazetą Wyborczą”, ani ona nie zachęca mnie do współpracy. Nikt mnie nie werbuje, i dotyczy to nie tylko „Gazety Wyborczej”, TVN, ale także KGB, CIA i Mossadu. Udzieliłem mediom związanym z Agorą drugiego czy trzeciego w całym moim zawodowym życiu wywiadu (a zapomniałbym, brałem też udział przez lata w audycjach TOK FM, ale od jakiegoś czasu, łagodnie licząc od pięciu lat, w ramach próby werbunku, zaprasza mnie tam tylko Tomasz Stawiszyński, a i on bardzo rzadko), tak jak udzielałem wywiadów „Tygodnikowi Powszechnemu”, „Dziennikowi. Gazecie Prawnej”, „Polsce. The Times” i wielu innym pismom. Tylko z nielicznymi z nich współpracowałem, i tylko nieliczne z nich chciały współpracować ze mną. Udzielenie wywiadów nie jest publikowaniem w danej gazecie, a jedynie rozmową z jej przedstawicielem, tak jak to, że występuję czasem w programach Polsatu nie oznacza, że jestem jego współpracownikiem. Kiedyś występowałem u Tomasza Lisa, co nie oznaczało, że jestem jego współpracownikiem".

Dodał też: "Rozmowa, dialog, debata mają jeszcze jeden istotny wymiar. Otóż są one próbą odbudowywania szerszej wspólnoty. Tak się bowiem składa, że do wspólnoty narodowej i katolickiej (a są to wprawdzie zbiory w znaczącym stopniu podobne, ale nie identyczne) należą nie tylko ludzie o naszych poglądach, nie tylko konserwatyści, tradycyjni (nawet jeśli nie wierzący) patrioci, ludzie, którzy spoglądają na świat z prawej strony, czy opowiadają się po stronie cywilizacji życia (jak my ją rozumiemy), ale także inni. Zapominając o tym, przyspieszamy dramatyczny z punktu widzenia trwania narodu polskiego proces uplemiennienia już nie tylko życia partyjnego i politycznego, ale szerzej społecznego. Identycznie tak samo Polakami, jak ja czy Ty, są zwolennicy Partii Razem, Wiosny Roberta Biedronia czy uczestnicy Igrzysk Wolności. Uważam, że się oni mylą, że proponują w wielu kwestiach błędne, a w wielu złe rozstrzygnięcia, ale nie zarzucam im ani złej woli, ani kłamstwa, a do tego mam świadomość, że musimy żyć i funkcjonować w tym samym państwie i na tym samym terenie. A skoro tak, to musimy ze sobą rozmawiać, szukać wspólnych wartości (bo nie jest tak, że ta druga strona wartości nie ma, a bazuje jedynie na nihilizmie), uzgadniać rozstrzygnięcia życiowe. Tak się buduje wspólnotę szerszą niż plemienna, a taka szersza wspólnota jest nam niezbędna, jeśli mamy przetrwać. Wiem, że drugiej (umownie rzecz ujmując) stronie, tak jak naszej, ta plemienność się opłaca, ale właśnie dlatego trzeba nieustannie szukać przestrzeni, by przebijać sztuczne niekiedy granice, by szukać miejsca spotkania, i by rozmawiać z tymi, którzy chcą rozmawiać. Jeśli nie będziemy tego robić, rozpadnie nam się wspólnota najważniejsza, jaką jest wielogłosowa, czasem symfoniczna, a czasem kakofoniczna, ale zawsze nasza polskość".

Cały tekst można przeczytać w najnowszym numerze tygodnika „Do Rzeczy".

Źródło: Facebook

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną