Nawet lewica jest przerażona ekscesami ''toksycznych obrońców demokracji'' z antyPiSu

0
0
Tak antyPIS robi kampanię antyPIS
Tak antyPIS robi kampanię antyPIS / fbcdn.net

Hucpiarstwo groteskowej opozycji, zamiast osłabiać PiS, tylko zniechęcają do opozycji. Ekscesami przedstawicieli antyPiS są zgorszeni przedstawiciele środowisk lewicowych, na których po części też spada odium ekscesów groteskowej opozycji. Sprawia to, że AntyPiS jest krytykowany również przez media lewicowe, czego przykładem jest artykuł „Toksyczni obrońcy demokracji" autorstwa Tomasza Markiewki.

Zdaniem publicysty lewicowego portalu „liberałowie uważają swoje metody prowadzenia sporu politycznego za usprawiedliwione, bo przecież walczą o demokrację, a poza tym mówią czystą prawdę. Jednak coraz bardziej wygląda na to, że czerpią podejrzaną przyjemność z obrzucenia kilku milionów rodaków wyzwiskami".

 

W opinii autora tekstu opublikowanego na Krytyce Politycznej, przedstawiciele antyPiSu „mają pewien problem: nie potrafią wycelować swoich ataków w partię Kaczyńskiego. Obrywa się za to wszystkim wokół, kolejne grupy społeczne wpadają pod krytyczny młot samozwańczych obrońców demokracji, a Kaczyński tylko się z tego cieszy".

 

Z lektury tekstu na lewicowym portalu można się dowiedzieć, że antyPiS w ramach walki z partią Kaczyńskiego obrażał już osoby otrzymujące świadczenia społeczne. Groteskową opozycję nie obchodziły „żadne badania na temat przyczyn ubóstwa, na temat skuteczności pomocy społecznej, na temat źródeł i konsekwencji nierówności ekonomicznych. Jechali ostro po bandzie, łojąc na oślep każdym możliwym stereotypem na temat uboższej części społeczeństwa".

 

Kolejną grupą społeczną obrażoną przez antyPiS w ramach walki z PiS były osoby żyjące „za płacę minimalną". „I tak grubo ponad milion ludzi dostało powód, aby zniechęcić się do opozycji". Na dniach antyPiS obraził „osoby zmagające się z problemami psychicznymi, a razem z nimi ludzie, którzy stanęli w ich obronie".

 

W opinii publicysty lewicowego portalu afera z akcją „nie świruj" uświadamia „potężne uprzedzenia »obrońców demokracji« nie tylko wobec osób chorujących psychicznie, ale także wobec ludzi o odmiennych poglądach".

 

Komentując opinie antyPiS o tym, że wyborcy PiS są chorzy psychicznie, autor tekstu opublikowanego na „Krytyce Politycznej" stwierdził, że taka opinia „to dramat. Sugerowanie, że ludzie popierający jakąś partię są psychicznie chorzy... Używanie dolegliwości psychicznych jako sposobu na przywalenie nielubianemu elektoratowi... Stygmatyzowanie osób chorujących psychicznie... Wszystko to w tonie durnego śmieszkowania i samozadowolenia z własnej wyobrażonej postępowości".

 

Na łamach lewicowego portalu przytoczono przykłady szerzenia nienawiści do osób chorych pod płaszczykiem szerzenia nienawiści do przeciwników politycznych – zachowania nieodpuszczalne w debacie publicznej na zachodzie. Opisano Klaudie Jachirę kandydującą z PO, która porównywała liczbę osób chorych psychicznie z liczbą wyborców PiS. Elizę Michalik, która chciała robić testy psychiatryczne wyborcom (takie testy rasiści robili w USA, by podpuścić do głosu kolorowych). Lewicowy portal przypomniał też wypowiedzi Jana Hartmana, który pisał o wyborcach PiS, że to „paranoicy, psychopaci, patologiczni narcyzowie i ograniczone umysłowo prymitywy".

 

W opinii publicysty lewicowego portalu „najzacieklejsi obrońcy demokracji nie biorą jeńców. Można się zastanowić, jakie jeszcze grupy społeczne zdążą obrazić przed jesiennymi wyborami. Właściwie nikt poza ubóstwianymi przez nich przedsiębiorcami nie może czuć się bezpiecznie". W opinii lewicowego publicysty dla przedstawicieli groteskowej opozycji ''„Bronię demokracji" stało się wygodną wymówką, która ma usprawiedliwić kolejne napady agresji – zwykłą przykrywką dla toksycznych zachowa".

 

Lewicowy publicysta jest zdania, że antyPiSowska mowa nienawiści „zniechęca do opozycji kolejne grupy elektoratu i zapaskudza debatę publiczną, zamieniając ją w beztreściwy pojedynek na obelgi".

 

Komentując agresje antyPiS lewicowy publicysta stwierdził, że „jeśli ktoś jest wyjątkowo agresywny, to znaczy tylko, że jest... wyjątkowo agresywny. Nie daje mu to żadnego prawa do ustawiania się w roli arbitra demokracji, tak samo, jak nie usprawiedliwia jego zachowań. Największym demokratą nie jest ten, kto wyprodukuje najwięcej obelg na temat nielubianych grup społecznych albo rozpropaguje najwięcej głupich stereotypów. Najwyższa pora, abyśmy sobie przypomnieli o tej banalnej prawdzie".

 

Jan Bodakowski

Źródło: JB

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną