Lewica robi aferę wokół syna Beaty Szydło, korzystają z klimatu wokół pedofilii w Kościele

Na lewicowym portalu „Na temat" ukazał się, sygnowany przez redakcje portalu, artykuł „Syn Beaty Szydło opuszcza swoją parafię. Diecezja nie podała powodu". Lewicowy portal robi aferę z tego, że ksiądz Tymoteusz Szydło po dwu latach posługi w Buczkowicach, został przeniesiony do Oświęcimia, a jeszcze wcześniej jako diakon posługiwał w Osieku.
By jeszcze bardziej podkręcić artykuł, redakcja lewicowego portalu przypomniała, „że pomimo krótkiej posługi ks. Tymoteuszowi Szydło udało się już odprawić mszę na Jasnej Górze".
Przesłanie artykułu w lot chwycili jego czytelnicy, jeden z nich w komentarzu stwierdził „można by sugerować kościelny proceder, o którym ostatnio głośno po wiadomym filmie", drugi stwierdził „proboszcz tyłek mu wyzłocił, więc przekazał koledze, by też cieszył się młodym ciałem".
Akceptacja takich bzdurnych artykułów przez lewicowych czytelników wynika z tego, że nie mają oni do czynienia z Kościołem. Każdy, kto chodzi do kościoła, wie, że księża wikariusze są regularnie przenoszeni z parafii na parafie, oraz, że nigdy nikt nie wyjaśnia powodów tych przenosin.
Podobnie każdy uczestnik pielgrzymki na Jasną Górę wie doskonale, że żaden ksiądz nie musi być synem Pani premier, by zostać dopuszczonym do odprawiania mszy w sanktuarium.
Totalnym chamstwem jest korzystanie ze skojarzeń zbudowanych na kłamliwej kampanii pomówień wszystkich 44.000 polskich duchownych o pedofilie i w bzdurnym artykule czyniącym aferę z normalnego trybu przenosin, budowanie skojarzeń – przenosiny, biskup ukrywa przyczyny, ksiądz nadzorował dziecięcy chórek.
Można się tylko cieszyć, że z racji przenosin do Oświęcimia, syn premier nie jest oskarżony, o to, że PiSowski reżim chce mu powierzyć komendanturę polskiego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu, w którym na stosach będą paleni działacze KOD, Żydzi i geje. Choć obawiam się, że i takie doniesienia lewicowych mediów uznane byłyby przez lewicowych czytelników za prawdziwe.
Na odtrutkę wobec lewicowych bredni wokół księdza Szydło, warto przypomnieć, co o tym młodym duchownym pisała w swoim artykule, na portalu Gość.pl Alina Świeży-Sobel.
Jak przypominała katolicka publicystka, ksiądz Szydło „był związany z Kościołem i służbą liturgiczną od dzieciństwa", i wybór kapłaństwa był dla niego „naturalną kontynuacją". Syn byłej premier nie rozważał „właściwie innych dróg dla siebie, po prostu wstąpił[...] do seminarium".
Dla księdza Szydło pomocą w drodze wiary „było dobre wychowanie, które otrzymał od swoich rodziców", „wartości, jakie przekazywane były w domu", przykład „jak żyć wiarą, [...] świadomość bycia Polakiem". Dla kapłana „umocnieniem na drodze dojrzewania do kapłaństwa byli [...] Zwłaszcza księża, [...] katecheci czy wychowawcy, którzy byli dla mnie wzorem służenia Chrystusowi, ale także głęboko wierzący ludzie świeccy, którzy wprost mówili, jak bardzo potrzebny jest im kapłan, żeby przyniósł im sakramenty, żeby umocnił słowem Bożym".
Z artykułu na katolickim portalu dowiadujemy się, że na prymicyjnym obrazku księdza Szydło znalazły się słowa z Listu św. Pawła do Galatów: „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus" (5,1). To kapłańskie motto ks. Tymoteusza. Wybór cytatu duchowny uzasadnił, tym, że „od wolności wszystko się zaczyna i do wolności zostaliśmy stworzeni przez Boga. Bóg jest tak wspaniały, że w swojej wszechmocy dał nam wolność i pozwolił na to, żeby stworzenia podejmowały własne, autonomiczne decyzje. Wiadomo, że tej wolności trzeba się uczyć, że można ją utracić. Mówię tu o wolności prawdziwej, nie politycznej, materialnej, ale o wolności ducha. To jest wielkim zadaniem i jednym z największych wyzwań dla współczesnego księdza, żeby prowadzić ludzi do tej wolności, bo żyjemy dziś w świecie, w którym zniewala się ludzi na poziomie duchowym i często sami pozwalamy się zniewalać duchowo. Służba Chrystusowi stawia przed zadaniem niesienia ludziom wolności, żeby odkrywali, że mogą być wolni w swoim sercu i mogą iść za Bogiem, jeżeli tego chcą".
Według katolickiego portalu ksiądz Szydło „do kapłaństwa podchodzi niezwykle serio, ale potrafi też żartować, lubi humor w książkach Chestertona i górskie wyprawy. W wolnym czasie chętnie gra w piłkę ręczną. Nie lubi natomiast, kiedy inni patrzą na niego przez pryzmat politycznego zaangażowania premier Beaty Szydło".
Jan Bodakowski
Źródło: JB