Zakłócona Msza w Poznaniu. Bunt wiernych czy prowokacja?

18 maja w sobotę odbyła się uroczysta msza z okazji setnej rocznicy I LO im. Karola Marcinkowskiego. Metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski wygłosił na niej kazanie, które zostało zakłócone przez grupę ok. 200 osób. Choć jest ono przedstawiane jako spontaniczny bunt wiernych wobec hierarchów, przypomina to raczej celową prowokację.
Film braci Sekielskich "Nie mówi nikomu" wywołał oburzenie wielu ludzi, w tym katolików, którzy uznali, że niektórzy kapłani i biskupi tuszowali przestępstwa pedofilskie. Trudno im się dziwić i można się spodziewać, że teraz nastanie znacznie większy nacisk wiernych na swoich duszpasterzy.
Wydarzenia w Poznaniu świadczą jednak raczej o czymś innym. Po pierwsze zaatakowany został abp Jędraszewski, któremu akurat Sekielscy nie wyrzucali tuszowania przestępstw pedofilii. Po drugie demonstranci zakłócili Mszę świętą, a pobożni wierni by tego nie zrobili, bo Msza Święta jest Ofiarą Jezusa Chrystusa. Po trzecie demonstranci wnosili hasła prohomoseksualne, opowiadając się np. za in vitro. Tym samym żądali oni zmiany nauczania Kościoła, a to nie ma nic wspólnego z kwestią tuszowania bądź nie przestępstw pedofilskich.
Wydaje się, że ruchy lewicowe, liberalne i małe grupy liberalnych katolików chcą teraz skanalizować oburzenie ludzi i sprowadzić je na zmiany nauczania Kościoła. Próbują się przedstawiać jako przedstawiciele wiernych. Jest to jednak manipulacja, której raczej wierni nie poprą. Ruch ten pozostanie więc na marginesie, choć może być głośny.
Źródło: Michał Krajski