Iwona Galińska o ataku na redaktor Ogórek: "Zdziczenie"

Wieczorem w sobotę grupa rozwydrzonych i bezkarnych chuliganów napadła na Magdalenę Ogórek, która wychodziła z gmachu TVP przy ul. Powstańców Warszawy. Rozhisteryzowane kobiety i mężczyźni znani dobrze z poprzednich swoich wyczynów ulicznych obrzucili dziennikarkę kalumniami, okleili jej auto kartkami z obraźliwymi tekstami, opluli i porysowali samochód. Kładli się pod maskę samochodu, blokując przejazd. Dzikie rozhisteryzowane twarze, wykrzywione nienawiścią skandowały: „Hańba, kłamczucha” i inne niecenzurowane słowa. Potem, gdy zdenerwowanej dziennikarce udało się w końcu wyjechać z tłumu, agresorki cieszyły się, że w sąsiedniej ulicy doprowadziły ją do łez.
Agresorzy są dobrze znani z innych awantur ulicznych. Te same nienawistne twarze pojawiały się na rocznicach smoleńskich, blokowały przemarsz, awanturowały się pod sejmem rzekomo w obronie demokracji, kładły się na plecach i kopały barierki, atakowały posłów wychodzących z budynku. Dziwnie pobudzeni młodzi ludzie działali jak w transie, popychając policjantów i wrzeszcząc ZOMO. A wszystko to przeciwko reformom sądownictwa, które wprowadzała obecna władza. Policja z obawy przed brukselską awanturą była wyjątkowo uległa. I ta bezkarność awanturników przeradza się teraz w coraz bardziej agresywne formy napaści.
Wiadomo, jaka jest psychologia tłumu. Wystarczy rzucić przysłowiową zapałkę, aby bariery puściły. Dochodzi do linczu. Wystarczy, że ktoś z tłumu rzuci hasło „przewracamy samochód”, aby dzicz ruszyła do ataku, podpaliła samochód. A co się będzie działo z ofiarą, strach pomyśleć, zwłaszcza gdy jest nią drobna, szczupła kobieta. Są to bardzo niebezpieczne „zabawy”, które bez względu na konsekwencje brukselskie trzeba dusić w zarodku.
Po tragedii gdańskiej, gdy zginął prezydent tego miasta wiadomo było, że to wydarzenie niczego pewnej grupy ludzi nie nauczy. Mało tego, będzie asumptem do dalszych agresywnych działań. Ta cała walka z mową nienawiści przybrała niepokojące skutki. Bez przerwy patrzy się jedynie na ręce i wsłuchuje w słowa ludzi z obozu władzy, jakby to oni byli winni gdańskiej tragedii. Nie dostrzega się natomiast działań strony przeciwnej, która jawnie nawołuje do brutalnej rozprawy z PiS-em. Ta strategia trwa już od czasu przegranych wyborów przez PO. To wtedy pojawiły się wypowiedzi Bronisława Komorowskiego o „ laniu dechą” przeciwników, Sikorskiego o „wyrzynaniu watahy” itp. Aż do najnowszej wypowiedzi Grzegorza Schetyny o „strząsaniu z drzew pisowskiej szarańczy” Ostatnio zasłynęła swoją wypowiedzią Ewa Kopacz, dając przykład, jak należy postępować z oponentami politycznymi. Trzeba dinozaury śmierdzące naftaliną kamienować długo a skutecznie, aż w końcu padną. Metafora jasna dla wszystkich.
Te wszystkie przykłady mają być usprawiedliwione agresywną ripostą Jarosława Kaczyńskiego podczas jednej z debat sejmowych. Opozycja drażniła go prześmiewczymi zaczepkami o zmarłym bracie, aby wywołać reakcję. Kaczyński nazwał ich wówczas „zdradzieckimi mordami”. Ta jego reakcja nie ma się nijak do agresji opozycji. Osoby które mówią prawdę w TVP, tak niechętnie słuchaną przez stronę przeciwną, są atakowane jedynie za swoje przekonania.
Od jakiegoś czasu dochodziło także do niepokojących ekscesów, z podpalaniem biur poselskich posłom z PiS-u. W wypadku biura Beaty Kempypołożonego w kamienicy, zagrożeni byli pożarem mieszkańcy owego domu. Inne biura były oblepiane kartkami z wyzwiskami, malowane farbami itd. Sobotni atak na Magdalenę Ogórek potępili niemal wszyscy dziennikarze. Nie wnikam w to czy szczerze czy nie. Ale Jacek Żachowski w swoim zacietrzewieniu doszedł do wniosku, że dziennikarka sama jest sobie winna. Idąc tokiem jego myślenia, każda ofiara jest winna napaści. Morderca nie pozbawiłby swojej ofiary życia, gdyby go do tego w jakiś sposób nie prowokowała. Ciekawy punkt widzenia, mający usprawiedliwić działania dziczy politycznej. Włodzimierz Czarzasty oburzał się wczoraj wpisem Joachima Brudzińskiego, który nazwał agresorów dziczą. – Przecież to są obywatele Polski – przekonywał. Próbę linczu można nazwać zdziczeniem, jest to słowo całkowicie adekwatne do działań tej chuligańskiej grupy.
Źródło: prawy.pl