Z pamiętnika dojrzałej aktywistki – Orszak Trzech Króli oczyma lewaka

0
0
fot. Pixabay.com
fot. Pixabay.com /

To miała być piękna niedziela. Nawet biały kolor śniegu nie kojarzył się nachalnie z rasistami krok po kroku przejmującymi władze w Polsce. Nestorka walki z reakcją, dziarska resortowa emerytka Irena Srul-Europejska cieszyła się z zakupów w galerii handlowej (które celebrowała, od kiedy reżim Kaczyńskiego złośliwie odebrał ateistom możliwość kultu niedzielnego w centrach handlowych).

Kilka dni wcześniej upolowała taki sam kostium bikini, jaki maiła na zdjęciach w kolorowych czasopismach żona francuskiego prezydenta Brigitte Macron. Irena widziała już pożądanie na twarzach swoich emerytowanych kolegów z resortu, było to jedną z przyczyn, dla których tak bardzo cieszyła się na wyjazd co sanatorium. Rozpoczęty udanymi zakupami weekend planowała, spędzić czytając swoje ulubione czasopisma - „Nie”, „Fakty i mity”, „Politykę” i „Gazetę Wyborczą”, i oglądając swoją ulubiona stacje TVN 24. Na przekór swoim siedemdziesiątym urodzinom i braku uniwersyteckiego wykształcenia, wciąż czuła się młodą wykształconą z wielkiego miasta.

Nagle na drodze ku realizacji swoich planów dostrzegła morze ludzi. Gigantyczna masa, która uniemożliwiała jej dotarcie do ukochanego mieszkania na Starym Mieście. Irenie przypomniało się jak w 1968 i latach osiemdziesiątych pomagała chłopcom z prewencji pacyfikować takie warcholstwo. Dziś jednak nawet nie można było zatocze strzelać tylko do nacjonalistów.

Dzięki demonstracjom Obywateli, KOD, OSA, nawet polubiła atmosferę demonstracji. Tak wiele koleżanek z młodości spotykała na manifach czy paradach równości. Irena z nadzieją na towarzyskie spotkanie podeszła do falującego tłumu, licząc, że to kolejna inicjatywa przeciwników PiS.

Jednak im bliżej była tłumu, tym bardziej rosło jej przerażenie i obrzydzenie. Nie poznawała nikogo. Nagle doznała olśnienia jak na kursach partyjnych. To była kolejna klerykalna heca. Orszak Trzech Króli. Brutalne, klerykalne, gwałcenie laickiego charakteru ulic stolicy uświęconej marszami pierwszomajowymi. Co bardziej przerażające tłum był gigantyczny i gęsty. Irena była przyzwyczajona do demonstracji emerytek Rydzyka, które widziała w relacjach telewizyjnych. Ten tłum był inny. Tym razem klerykalna mafia musiała wynająć tłumy młodych statystów, pewnie na to szły te miliardy, jakie Kościół co roku wysysał z budżetu. W tłumie widać było dziesiątki tysięcy dzieci, atrakcyjnych młodych matek i ich mężów. Irena, pomimo że czytała wielokrotnie o patologii rodzin wielodzietnych, nie spodziewała się, że ten problem jest tak wielki. Kolejny raz przekonała się o potrzebie legalizacji aborcji, finansowania antykoncepcji i wprowadzeniu w szkołach edukacji seksualnej.

Nagle uświadomiła sobie, że całą tę spiralę klerykalnej nienawiści rozkręcają szkoły powstałe z inspiracji Opus Dei – zbrodniczej klerykalnej organizacji doskonale opisanej w „Kodzie Leonarda da Vinci”. Więc nie tylko była to manifestacja ciemnogrodu, ale marsz klerykałów po władze. Obserwacje Ireny potwierdzało zachowanie dzieci biorących udział w Orszaku. Grupa małych klerykałów poprzebieranych za anioły z nienawiścią biła grupę dorosłych poprzebieranych za słodkie diabełki rodem z berlińskiej Love Parade. Symbolika tego aktu była jednoznaczna. Rasistowska biała siła biła kolorowych. Do sił białych dołączyła się w pewnym momencie grupa dzieci poprzebierana w rzymskie zbroje. Irena doskonale pamiętała, że Rzymianie byli faszystami, bo witali się faszystowską wyciągniętą prawą ręką i promowali patriotyzm.

Złośliwość katolików przejawiała się też w ohydnej grze skojarzeń. Ustawieni pod pałacem prezydenckim klerykalni prowokatorzy przemycali w kolędach teksty pełne nienawiści. Irena dzięki działalności w ruchu antyfaszystowskim potrafiła zdekodować z pozoru niewinne przyśpiewki zwane kolędami.

Taka nienawiść dzieci do diabłów to promowanie militaryzmu, boleśnie raniło Irenę. Z rozpacza, pytała sama siebie, gdzie jest ekumenizm, gdzie dialog, wszystko to, co łączy księdza Bonieckiego z Nargalem. Nic takiego nie było, był tylko militaryzm, fundamentalizm i homofobia. Ból Ireny pogłębiało to, że była sama wobec katolickiej nawały. Towarzyszka Srul-Europejska z rozpaczą rozglądała się w poszukiwaniu blokady Obywateli, kontrmanifestacji KOD czy OSA, feministek, gejów, transwestytów czy Antify. Nie było nawet przeciwników pedofilii w Kościele. Nie było nikogo. Była sama wobec sił reakcji.

Jan Bodakowski

Źródło: Jan Bodakowski

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną