Lewica zaatakowała Andruszkiewicza!

Nominacja Adama Andruszkiewicza na wiceministra cyfryzacji niezwykle wkurzyła lewicowców. Wyrazem tego oburzenia są teksty publikowane przez lewicowe media. W artykule „Adam Absurd Andruszkiewicz” opublikowanym na portalu Krytyka Polityczna autor występujący pod pseudonimem Galopujący Major stwierdził, że „trudno, (...) doszukać się głębszego sensu w pomyśle mianowania narodowca Adama Andruszkiewicza wiceministrem cyfryzacji. Mimo to rząd brnie w tę katastrofę z uporem”.
Według lewicowego publicysty „nie jest to oczywiście nominacja merytoryczna. Odpowiedź Andruszkiewicza pytanego o kompetencje, że skończył wyższe studia, jest z jednej strony obraźliwa (...) Z drugiej jest też zabawna (...) równie dobrze "wiceministerką" mogłaby zostać Magda Gessler albo Marcin Daniec”.
Zdaniem lewicowego publicysty „Andruszkiewicz to istna kopalnia memów i cytatów, które odtąd będą szły już na konto rządu. (…) Dziennikarze będą przecież pytać o realne dokonania Andruszkiewicza, (...) z tą nominacją pod ostrzał dostaje się kolejny resort."
W opinii lewicowego publicysty „Andruszkiewicz w resorcie to również średnio sensowny sygnał dla żołnierzy PiS. Ani on bowiem wierny – to nie jest przecież człowiek partii, tylko człowiek grający na siebie – ani szczególnie kompetentny. To tym bardziej absurdalne na kilka miesięcy przed wielką kampanią, gdy wszyscy przygotowują się do „podwójnego” roku wyborczego i raczej Misiewiczów się chowa do szafy”.
Lewicowy publicysta uważa, że „nie jest to wreszcie dobry pomysł polityczny. (…) Andruszkiewicz (…) mało kogo za sobą przyciągnie. A co najważniejsze, ów „twitterowy książę bez ziemi” zbiera swoje lajki głównie od zwolenników dobrej zmiany, więc jego transfer nie jest żadną „wartością dodaną”, a jedynie przelewaniem z jednego naczynia do drugiego. Ba, może nawet rządowi zaszkodzić nie tylko ze względów wizerunkowych, ale prostego faktu, że posty Andruszkiewicza, od biedy, do niedawna mogły jeszcze uchodzić za poparcie niepartyjne, ale od dziś będą już tylko wazeliną w stosunku do obecnego pracodawcy”.
W kolejnym artykule na Krytyce Politycznej „Andruszkiewicz robi sens” Michał Sutowski stwierdził, że jego redakcyjny kolega się myli, bo „nominacja Andruszkiewicza na ministerialny fotel to eksperyment kontrowersyjny, ale nie absurdalny”.
Według publicysty Krytyki Politycznej poglądy Andruszkiewicza są „szkodliwe lub zwyczajnie ohydne – strzelał sobie focie pod domem ofiar zamordowanych przez nacjonalistyczne podziemie, rozpuszczał prorosyjskie fake newsy, regularnie szczuł na mniejszości i sąsiadów Polski”.
Zdaniem publicysty Krytyki Politycznej „Kaczyński z Morawieckim rozumieją rzecz oczywistą dla polityków z pierwszej ligi. Polityka mianowicie nie znosi próżni, ale wypełnia ją zawsze silniejszy gracz na danym boisku. To znaczy: choć pod wieloma względami PiS nie spełnia oczekiwań narodowców, do zbudowania zdolnej przekroczyć próg wyborczy siły potrzeba czegoś więcej niż paru haseł, udanego marszu i błędów władzy. Trzeba liderów i struktur. A poseł Andruszkiewicz na kieszonkowego wodza sześcioprocentowej (na początek) partyjki nadawał się doskonale. Młody gnoi w sieci ciapatych i pedałów, nosi garnitur, nienawidzi eurokołchozu i ma zasięgi. Skoro jednak wszedł do rządu, to mu, choć na chwilę, czyli do jesieni 2019 roku, podobne pomysły wywietrzeją z głowy. Eliminacja konkurencji przez kooptację to dość oczywista taktyka w stosunku do potencjalnych graczy, których trudniej kupić niż ośrodek toruński, bo bardziej zanarchizowanych i mniej sterownych. Ergo: skoro doktryna „na prawo od nas tylko ściana” obowiązuje, to nominacja byłego lidera Młodzieży Wszechpolskiej jak najbardziej trzyma się kupy. Bo Andruszkiewicz w rządzie PiS to brak Andruszkiewicza np. w partii budowanej za pieniądze Marka Jakubiaka”.
Publicysta Krytyki Politycznej „eksponowanie [przez PiS] Andruszkiewicza jako młodego, zdolnego i prawdziwie polskiego „człowieka patriotów” w rządzie to dla nich sygnał, że entryzm [wejście, dołączenie] do dobrej zmiany jest możliwy, a także – że kiedy stare dziady z Solidarności i ZChN już wymrą, będzie miejsce dla świeżej krwi. Czysto polskiej. Krótko mówiąc: dwa-trzy procent więcej będzie gotowych dać im szansę w tych i może kolejnych wyborach”.
W opinii publicysty Krytyki Politycznej Andruszkiewicz uwiarygadnia PiS w oczach części elektoratu, a jest to ważne dla partii Jarosława Kaczyńskiego, bo „PiS gra dziś o bardzo szeroki elektorat, do 40 procent, dlatego musi stać na kilku nogach naraz. (…) Taki eklektyzm wymaga oczywiście rozpoznawania sytuacji bojem, badania gruntu i siły reakcji na różne pomysły”.
Na lewicowym portalu OKO Press kilka dni wcześniej niż publikacje na „Krytyce Politycznej” ukazał się artykuł Anny Mierzyńskiej „PiS narodowo-radykalny. Andruszkiewicz wchodzi do rządu”.
Według publicystki lewicowego portalu Adam Andruszkiewicz to „skrajny narodowiec, który nienawidzi Tuska, Niemiec i imigrantów, i ma zrozumienie dla Białorusi. (...) Według raportu węgierskiego think tanku sprzed dwóch lat jest nieświadomym agentem wpływu Rosji. (…) Andruszkiewicz jest antyniemiecki, krytykuje prezydenta Francji Emmanuela Macrona, za to chętnie rozmawia z białoruskimi władzami. Dla opozycji wymyślił program „Cela+”, nienawidzi muzułmańskich uchodźców, środowiska LGBT i Donalda Tuska, ale wychwala Donalda Trumpa”.
Zdaniem publicystki lewicowego portalu „PiS usiłuje przed wyborami stworzyć ofertę również dla środowisk skrajnych nacjonalistów”.
W swoim artykule publicystka lewicowego portalu zasugerowała Andruszkiewiczowi odpowiedzialność za fałszowanie podpisów w 2014 roku, wyłudzenie („40 tys. zł za tzw. „kilometrówkę”, czyli w ramach ryczałtu za paliwo, przysługującemu posłom dojeżdżającym samochodami do Sejmu – mimo że nie ma ani prawa jazdy, ani samochodu”; bycie nieświadomym agentem „wpływu Rosji w Polsce”.
Publicystka lewicowego portalu uważa, że „wiele (...) działań [Andruszkiewicza] wpisuje się w rosyjską taktykę rozbijania jedności Zachodu. To on bardzo intensywnie propagował postulat o roszczeniach wojennych od Niemiec, wiele razy wypowiadał się też przeciwko działaniom polityków niemieckich. Dziś uderza we Francję, z powodu protestów „żółtych kamizelek”.
W opinii publicystki lewicowego portalu „radykalne poglądy [Andruszkiewicza] artykułowane bardzo wyraźnie m.in. w social media, to poglądy silnie polaryzujące Polaków, wyostrzające istniejące podziały, uderzające w demokratyczną opozycję – uważa on, że jej działacze powinni siedzieć w więzieniach”. Dla lewicowej publicystki „to linia działania, którą znamy już z opisów aktywności rosyjskich trolli – celem rosyjskiej propagandy w Polsce jest maksymalne podzielenie Polaków, ponieważ łatwiej jest wpływać na niewielkie grupy społeczne niż na spójne społeczeństwo”.
Jak przypomina publicystka lewicowego portalu Andruszkiewicz „choć w mainstreamie politycznym mało znany, na FB bije rekordy popularności – jest regularnie na 3-4 miejscu wśród wszystkich polskich polityków, jeśli chodzi o liczbę aktywności jego fanów pod postami”. Sympatycy Andruszkiewicza w internecie to równocześnie sympatycy Anny Sobeckiej, Krystyny Pawłowicz i przez pewien czas Antoniego Macierewicza. Andruszkiewicz „prawie pod każdym postem na FB może się (...) pochwalić reakcjami liczonymi w tysiącach. Część aktywnych kont to konta fałszywe, fake’owe, ale sporo jest też prawdziwych radykałów, którzy cenią mocny język Andruszkiewicza”.
Jak informuje publicystka lewicowego portalu „poglądy Andruszkiewicza na członkostwo Polski w Unii Europejskiej są bliskie poglądom PiS-u: powinniśmy być w Unii, chociaż jej nie lubimy i uderzamy w nią, kiedy tylko się da. W czerwcu 2018 w radiu TOK FM stwierdził jednoznacznie, że „hasło Polexitu jest nieodpowiedzialne, a Polska powinna być w Unii””
Zdaniem publicystki lewicowego portalu nominacja Andruszkiewicza na wiceministra cyfryzacji „jest typowo politycznym działaniem, której celem jest pogłębianie podziałów na skrajnej prawicy i przyciągnięcie choćby część radykałów do PiS-u. Narodowcy bowiem (poza środowiskiem Andruszkiewicza) ustawili się w opozycji do PiS i rządu, a od kilku tygodni intensywnie pracują nad stworzeniem konkurencyjnej dla PiS listy wyborczej – zarówno do Parlamentu Europejskiego (tu lista ma być antyunijna), jak i polskiego parlamentu. Ruch Narodowy zawarł już porozumienie z Wolnością Janusza Korwin-Mikkego, obie strony zapowiadają też dalsze rozmowy – z nowo powstającą partią Tadeusza Rydzyka i z „Federacją dla Rzeczypospolitej” Marka Jakubiaka (…) Nic dziwnego, że partia próbuje nie dopuścić do odpływu wyborców o poglądach najbardziej radykalnych. (…) Można powiedzieć, że pomysł tworzenia takich skrzydeł PiS zaczerpnął z tradycji Platformy Obywatelskiej, która przez lata grała w polityce właśnie „skrzydłami”: konserwatywnym i lewicowym, tworząc w ten sposób szeroką ofertę polityczną. Teraz podobny ruch wykonuje PiS”.
Źródło: Jan Bodakowski