Trzaskowski krytykuje Andruszkiewicza, ale szybko przypomnieli mu co zrobił gdy został ministrem

Na nowego wiceministra cyfryzacji Adama Andruszkiewicza spadło już morze hejtu, ale co ciekawe, do chóru oburzonych dołączają także ci, którzy sami w przeszłości sprawowali ten urząd bez żadnego przygotowania i od razu pokazali się jako żenujących karierowiczów, którzy od razu rzucili się na frukta. Tak było choćby z Rafałem Trzaskowskim, obecnym prezydentem Warszawy.
"Nie jestem pewien, co jest bardziej żenujące: fakt powołania nacjonalisty i ksenofoba do rządu, czy sposób, w jaki tę decyzję tłumaczą politycy PiS. Jedyna korzyść z tej nominacji? Maski opadły. Zza każdej flagi UE, którą ostatnio tak pokochali, wyglądać będzie Andruszkiewicz"
– napisał Trzaskowski na Twitterze.
Maciej Stańczyk szybko przypomniał jaka była pierwsza decyzja nowego ministra cyfryzacji, obecnego prezydenta Warszawy. Otóż wynajął służbowe auto...
"Minister auto zdecydował się wynająć za 251 tys. zł. A mógł kupić – za 190 tys. zł. To dopiero interes! Najbardziej wypasiona wersja nowej skody superb ministra Trzaskowskiego prosto z salonu nie powinna być droższa niż 190 tys. zł, tymczasem za jej wynajem na 3,5 roku ministerstwo zapłaci ponad 251 tys. Zakładając, że Trzaskowski nie będzie jednak wymieniał auta na nowsze, w ten sposób na wynajmie straci 60 tys. zł. To się nazywa złoty interes!"
– pisał wówczas Fakt.
Źródło: fakt.pl