
Grę ,,Rome: Total War" przedstawiałem już jako produkcję, która w delikatnie mówiąc dość luźny sposób podchodzi do prawdy historycznej. Pod tym względem może równać się tylko z ,,Polskim Imperium".
Jednak z punktu widzenia marketingowego oraz ciekawie zaprojektowanej rozgrywki gra okazała się hitem i ukazały się do niej dwa rozszerzenia: ,,Barbarian Invasion" oraz ,,Alexander", o którym dziś słów kilka w kontekście zgodności/niezgodności z prawdą historyczną?
W grze można rozegrać kampanię, w której wojskami Macedonii ruszymy na podbój Persji oraz ułożone chronologicznie bitwy historyczne z udziałem Aleksandra Wielkiego. W kampanii zaś gracz musi ,,wyrobić'" się w czasie (wydłużonego na potrzeby gry) życia Aleksandra. Jednocześnie należy pamiętać o tym, że początkowo obiecujący i pełen zapału dowódca zacznie się staczać - co wpłynie na jego umiejętności bojowe. Choć - w rzeczywistości twierdził: "Wolałbym żyć krótko, ale w chwale, niż w mroku przez wieki". W tym kontekście brzmi to wręcz absurdalnie.
Już na samym początku ewidentnie widać, że kampania upraszcza czasy Aleksandra - zamiast ekspansji greckiej kultury gracz musi dokonywać pacyfikacji miast, by się z czasem nie zbuntowały. "Antytetyczne" spotkanie historii i gry napawa niepokojem.
Twórcy gry usunęli możliwość działań dyplomatycznych mimo, że na przykład swego czasu Dariusz, król Persji wysłał do Aleksandra propozycję pokoju. Postawili na szybką rozgrywkę, która uniemożliwia spotkanie gracza z realiami tamtych czasów. Czy więc poza obecnymi i zawsze pożądanymi w tej serii opisów jednostek i budynków nie znajdziemy niczego, co będzie rzetelnym świadectwem Historii?
Otóż nie: przed każdą bitwą historyczną możemy obejrzeć krótki film dokumentalny nakreślający sytuację w Macedonii i na froncie przed rozpoczęciem zmasowanych działań.
Bitwy - choć w innej skali - oddają istotę prawdziwych wydarzeń. Mało tego, można je wygrać powtarzając strategie Aleksandra. Kto wie, ile osób -poprzez wnikliwą lekturę książek historycznych lub poszukiwanie informacji w Internecie pragnie znaleźć odpowiedź na pytanie, w jaki Aleksander poradził sobie ze Świętym Zastępem w bitwie pod Cheroneą. Oczywiście bitwy historyczne to jeden z niezmiennych elementów serii, jednak to właśnie one - wraz z poprzedzającymi je wstawkami filmowymi stanowią o potencjale edukacyjnym tej produkcji, gdyż zamysł zaprezentowania kampanii, zawodzi pod tym względem.
Oddzieliwszy ziarna od plew utwierdzamy się w przekonaniu, iż dodatek o podbojach Aleksandra ma w sobie potencjał edukacyjny, szkoda tylko, że jest on rozłożony tak nierównomiernie. W dodatku ile możliwości na poziomie strategicznym dałaby opcja szerzenia kultury greckiej na zdobytych terenach? Niestety, tego brak. Naszym oczekiwaniom odpowiada jedynie sposób prowadzania wątku batalistycznego.Miejmy nadzieję, że z czasem powstanie jednak gra, która dokładniej odda czasy Aleksandra Wielkiego, który twierdził przecież:
"Nie dzielę ludzi na Greków i barbarzyńców. Nie interesuje mnie pochodzenie czy rasa mieszkańców. Ja wyróżniam ich tylko na podstawie ich zasług. Dla mnie każdy dobry obcokrajowiec jest Grekiem, a każdy zły Grek jest gorszy od barbarzyńcy".
Brzmi to wręcz paradoksalnie gdy przeanalizujemy co pisał o nim Will Cuppy: "Znamy go dziś jako Aleksandra Wielkiego, ponieważ zabił on więcej ludzi, należących przy tym do większej liczby różnych narodów i ras, niż ktokolwiek inny przed nim. Rzecz jasna, uczynił to wszystko jedynie po to, by zaszczepić grecką kulturę innym ludom. Sam Aleksander nie był zresztą Grekiem w ścisłym tego słowa znaczeniu, ani nawet nie był specjalnie wykształcony, ale taką wersję podaje on sam, a kimże jestem, żeby to kwestionować"?
Fot. Wikipedia