Firmy ochroniarskie nie chcą pracować w strefach no-go

0
0
/

Szwedzcy przedsiębiorcy mają prawdziwy orzech do zgryzienia. Wszyscy ci, którzy mają swoje biznesy w strefach no-go nie mogą liczyć na żadną ochronę - ani policji, ani firm ochroniarskich. Pracownicy tych ostatnich boją się wkraczać na terytoria kontrolowane przez islamistów. Wszelkiej maści biznesy w Sztokholmie, znajdujące się w tzw. strefach no-go zostały skazane na wandalizm i złodziejstwo, ponieważ żadna z firm ochroniarskich nie chce podpisać kontraktu na patrolowanie obszarów znajdujących się pod kontrolą muzułmanów, gdzie nie zapuszcza się nawet policja. Szczególnie niebezpieczne jest znajdujące się na przedmieściach Sztokholmu Husby. Wprawdzie samorząd lokalny obiecywał, że do kwietnia centrum Husby będzie patrolowane przez strażników, mających uniemożliwić będące na porządku dziennym w tym rejonie akty przemocy i wandalizmu, ale na słowach się skończyło. Pod koniec 2016 roku sklepikarze z tego rejonu zamknęli sklepy na znak protestu przeciwko wzrastającemu chaosowi. Czekali na patrole, ale przybycie tych ostatnich staje się coraz mniej prawdopodobne. - Nikt nie ma na tyle odwagi, aby strzec centrum Husby. Przedsiębiorcy zostali pozostawieni sami sobie – powiedział Salam Kurda, właściciel jednego z lokalnych sklepów spożywczych a zarazem przewodniczący związku sprzedawców w Husby. - Od lat alarmujemy, że w tym obszarze miasta jest chaos. To wymarła ziemia. A przynajmniej tak się czujemy, skoro jakakolwiek straż to tylko propaganda – dodał. Zapowiedział, że ma zamiar zlikwidować sklep i przenieść się gdzie indziej. - Nadal będę sprzedawcą i przedsiębiorcą, ale zamierzam również zaangażować się politycznie dla współczesnych – stwierdził, zaznaczając, iż wierzy, że jest w stanie obudzić bogatych polityków. Husby, podobnie zresztą jak i inne przedmieścia Sztokholmu, Rinkeby i Tensta, są znane jako najbardziej niebezpieczne strefy no-go w całej Szwecji, do których nie zapuszcza się nawet policja, chyba że chce mieć spalony radiowóz. Tamtejsze sklepy są stale narażone na dewastację, a ich właściciele nie mają już sił, aby utrzymać się w tym miejscu, w szczególności w okresach, kiedy dochodzi do zamieszek. Kiedyś zapuściła się tam ekipa norweskiej telewizji i natychmiast została zaatakowana przez młodych migrantów. Jeden z reporterów określił wówczas ten obszar jako „strefę wojny”. Źródło: Breibart

Źródło: prawy.pl

Najnowsze
Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną