Pożar w Poznaniu. Spłonęły żywcem, bo kraty chroniły okna!

12 października 2025 r. w poznaniu wybuchł potężny pożar, który objął kilka budynków i lokali.
Pożar wybuchł ul. Strzeszyńskiej i przez wiele godzin trwała walka z ogniem. Palił się bowiem sklep "Chata Polska", ogień objął też papugarnię, przychodnię, pocztę i galerię handlową Podolany [więcej na ten temat tutaj]
Po ugaszeniu pożaru, policja ustaliła jego przyczyny
Miejsce pożaru badał biegły sądowy z dziedziny pożarnictwa. Ocenił on, że ogień powstał w papugarni na pierwszym piętrze Galerii Podolany (...)
Otrzymaliśmy pisemną opinię, że przyczyną pożaru bez wątpliwości było zwarcie instalacji elektrycznej w pomieszczeniach, gdzie znajdowały się ptaki.
- przekazał cytowany przez Interię rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak.
I to właśnie na papugarnię posypały się gromy. Ustalono bowiem, że - według różnych źródeł - w papugarni przebywało od 60 do 200 ptaków. Niestety wszystkie spłonęły żywcem. Papugi nie tylko były w klatkach, ale też w oknach zamontowano kraty i siatki.
Nie mogły opuścić pomieszczeń przez wybite szyby w oknach, ponieważ okna zabezpieczone były siatką. Z nieoficjalnych ustaleń dziennika wynika, że ptaki padły w wyniku zatrucia gazami pożarowymi. Właściciele papugarni nie zabrali oficjalnie głosu w tej sprawie, a numer telefonu podany na ich stronie milczy.
- czytamy na epoznan.pl
Po tej tragedii i śmierci ptaków, pojawiła się refleksja nad tego typu "atrakcjami" i głosy przeciwko zakładaniu papugarni, motylarni itp. Miejsca takie być może wydają się być rozrywką np. dla dzieci. Z pewnością jednak więzione stworzenia przeżywają ogromny stres i jak widać, w sytuacji zagrożenia, nie można też było ich uratować.