Michalkiewicz: Judenrat dostarcza przeżyć (FELIETON)

0
0
Stanisław Michalkiewicz
Stanisław Michalkiewicz / Sejmlog

Wprawdzie pojawiły się fałszywe pogłoski, jakoby Reichsfuhrerin Urszula Wodęleje surowo zabroniła obywatelu Tusku Donaldu forsowania w naszym bantustanie wariantu rumuńskiego przy pomocy KGB, to znaczy pardon – jakiego tam znowu KGB?

Nie KGB, tylko oczywiście Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która już rozpoczęła stosowne przygotowania – ale wszystko jeszcze przed nami. Realizując testament Lenina Włodzimierza (“odchodząc od nas nakazał nam towarzysz Lenin rozwijać i umacniać organizatorską funkcję prasy” - grzmiał na pogrzebie Lenina Włodzimierza Ojciec Narodów, Chorąży Pokoju Józef Stalin i kontynuował: “Przysięgamy ci towarzyszu Leninie, że wypełnimy wiernie i to twoje przykazanie”) tubylcza żydokomuna skupiona w Judenracie przy ulicy Czerskiej w Warszawie, przystąpiła do kreciej roboty, stwarzając tak zwane “fakty prasowe”, o których w ramach rozwijania rewolucyjnej teorii mówił “drogi Bronisław”, czyli pan prof. Bronisław Geremek. Fakt prasowy, to wiadomość wymyślona przez ścisłe kierownictwo redakcji. Po jej publikacji zaczyna żyć własnym życiem, stając się pretekstem rozmaitych konsekwencji, których wprowadzaniem zajmuje się właśnie KGB, to znaczy pardon – nie żadne KGB, tylko na przykład Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, niezależna prokuratura i niezawisłe sądy. Tak na przykład bywało za pierwszej komuny. Jak partia chciała stworzyć fakt prasowy, to nakazywała jakiemuś agentowi pracującemu za granicą pod przykryciem dziennikarza takiej “L`Humanite”, czy “Morning Star” publikację faktu prasowego, a następnie “Trybuna Ludu” w Warszawie dokonywała przedruku “z prasy zachodniej”, no i zaczynała się kolomyjka. Pan red. Michnik, główny cadyk Judenratu, takie rzeczy powysysał z mlekiem ojca i matki, więc nie tylko ma to wszystko w małym paluszku, którym... no, mniejsza z tym – ale również zaszczepia te umiejętnosci już trzeciej generacji żydokomuny. Wprawdzie u progu transformacji ustrojowej twierdził, że Żydów w Polsce “nie ma”, ale jak zwykle się z nami przekomarzał, bo w takim razie skąd wzięłoby się aż 120 czy bodaj nawet 180 organizacji żydowskich, które potępiły Grzegorza Brauna?

Wracając do organizatorskiej funkcji prasy, to obecnie fakty prasowe Judenratu skupiają się na cudach nad urnami. Te cuda z pewnością przybiorą wkrótce formę protestów wyborczych, które – no właśnie. Formalnie powinny być kierowane do Sądu Najwyższego, a konkretnie – do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych – ale przecież Judenrat “nie uznaje” Sądu Najwyższego, a w szczególności – tej właśnie Izby, która “nie jest sądem” - a przekonanie takie czerpie nie tylko z własnej intuicji, ale również z instrukcji Judenratu Europejskiego, który z kolei opiera się na salomonowym wyroku Trybunału w Luksemburgu. Powiadają, że ten Trybunał powołała osobiście sławna rewolucyjna jamnica Róża Luksemburg do spółki z Leonem Jogichesem Tyszką, ale to chyba nieprawda. Tak czy owak, zgodnie z rewolucyjną teorią do Izby, która nie jest sądem, protestów wyborczych kierować nie można. Gdzie w takim razie je kierować? Może właśnie do Judenratu, który w ramach realizowania leninowskiego testamentu, mianuje się Sumieniem Narodu Tubylczego, przy akompaniamencie - triumfalnej wrzawy mikrocefali, na czele których będzie kroczył obywatel Trzaskowski Rafał, namaszczony przecież na tubylczego prezydenta przez dwóch wpływowych amerykańskich Żydów: Ronalda Laudera ze Światowego Kongresu Żydów i młodego Sorosa, któremu stary grandziarz podobno powierzył klucze – nie te do Królestwa Niebieskiego, tylko na razie - do kasy?. W tej sytuacji, jeśli nawet Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych uznałaby ważnośćwyboru obywatela Nawrockiego Karola na prezydenta, to kto wie, czy Judenrat nie wezwie do budowy alternatywnego państwa – oczywiście w ramach realizowania organizatorskiej funkcji prasy? Jeśli kolaborujący z Judenratem obywatel Piątek Tomasz właśnie proklamował “demokrację wojenną”, to taka proklamacja nie może przecież pozostawać bez żadnych konsekwencji. Konsekwencje będą musiały zostać wyciągnięte, a towarzyszyć temu będzie wycie stada autorytetów moralnych, które już nie może się doczekać wejścia na widownię dziejową.

Coś może być na rzeczy, bo właśnie Wielce Czcigodny Giertych Roman, co to właśnie zapisał się do Volksdeutsche Partei, zawiadomił Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, że do wyborów prezydenckich w naszym bantustanie swoje macki wprowadziły... Chiny - i dlatego właśnie obywatel Trzaskowski Rafał najsampierw wygrał, a po dwóch godzinach – przegrał. Jestem pewien, że w sytuacji, kiedy Wielce Czcigodny Giertych Roman został członkiem Volksdeutsche Partei, na pewno te pogłoski ABW potwierdzi tak zwanymi twardymi dowodami w postaci alfonsów z Trójmiasta, którzy przypomną sobie, jak to Chińczyk, straszny Pa Fa Wag, wydawał im polecenia co do wyborów. Takie rzeczy zdarzały się i wcześniej – o czym możemy przeczytać w nieśmiertelnym poemacie Janusza Szpotańskiego “Bania w Paryżu”: “Już od godziny Czang Wu Fu, jak rzecz się ma, klaruje mu (Alemu Khadafowi, dzikszemu jeszcze od tygrysa - SM) : “Ti miśli; Luski – wasz przyjaciel, a on chcieć w kaszy zjeść Alaba! Ti – selce wielkie, glowa slaba. Ti mu nie ufać, wlóg Ploloka!” Z pozycji dzisiejszej mądrości etapu niektóre z przestróg Czang Wu Fu okazują się nadal aktualne, a nawet nabierają całkiem nowej aktualności. I znowu literatura wyprzedziła życie. Czy ktokolwiek spośród mądrych, roztropnych i przyzwoitych, co to rozpoznają się po zapachu dzisiaj “miśli” , że “Luski” to przyjaciel? Na poprzednim etapie, to co innego; nawet pan redaktor Adam Michnik bywał w Klubie Wałdajskim, gdzie zimny ruski czekista go karmił i poił – ale teraz takich rzeczy nie wolno robić nikomu pod rygorem strefienia i natychmiastowej utraty przyzwoitości. No bo jakie to marzenia snuła Caryca Leonida, na wypadek braku z rassudku między nią, a Trikim Dikim, potężnym władcą Ameryki? “Czy to Moskwa, czy to Fłorida, czy Łondon czy to Mozambik: wszędzie carstwujet Leonida, wszędzie władajet Triki Dik. (…) Patrz, jak korzystnie świat się zmienia: Niegry bieleją z przerażenia, a Żydki zamykają domy, bo przeczuwają już pogromy. (…) Egipski pedryl (Anwar Sadat – SM) aż się spłaszczy; ja budu szczała mu do paszczy i tak szutiła: Nu Anwar, wied` u was na pustynie żar, ja tiepier tobie go ugaszę!” Krótko mówiąc; z Judenratem i Wielce Czcigodnym Giertychem Romanem na jego usługach nie będziemy się nudzili – jak to przy sowieckiej własti.

Stanisław Michalkiewicz

Stanisław Michalkiewicz

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną