Ta nieznośna Meloni (FELIETON)

0
0
fot. Herman Tertsch and Victor Gonzalez
fot. Herman Tertsch and Victor Gonzalez / https://commons.wikimedia.org/wiki/File:Giorgia_Meloni_2022_%28cropped,_2%29.jpg

Wiele prawdziwego jest w polskim powiedzeniu, że gdzie diabeł nie może, tam babę pośle. I posłał w czwartek do Brukseli Georgię Meloni a ta od razu obrugała prezydenta Macrona i pokazała, że nie da sobie w kaszę dmuchać. Poszło o to, że Bruksela zaprosiła na spotkanie z 27 -ką Wołodymiyra Żełenskiego, ale o dzień wcześniej spotkał się z nim w Paryżu Emmanuel Macron, by nadać mu Legię Honorową a „przy okazji” zjeść z nim kolację razem z kanclerzem Niemiec Scholzem, zaproszonym specjalnie na ten event. Chodziło więc też pewnie o to, by pogadać w małym gronie o interesach.

Mówiono, że Meloni się wściekła, uznając to za nadużycie, bo jak stwierdziła: „nie ma Unii Europejskiej A i B. Wszystkie podmioty są sobie równe”. To spotkanie, choć być może zorganizowane – jak stwierdziła - przez Macrona na wewnętrzny użytek (ma bunt ulicy związany z reformą emerytalną), jednak godzi w jedność Unii i cementuje sojusz francusko-niemiecki, dając sygnał przedkładania go nad interesy wspólnoty. „Zaproszenie Zełenskiego było niestosowne, podważające europejską jedność”. A jeśli już to spotkanie musiało się odbyć, to dlaczego bez jej obecności jako przedstawicielki Włoch, jednego z państw założycieli UE – pyta oburzona Meloni. W dodatku państwa od początku jej rządów zdecydowanie wspierającego finansami i bronią walczącą Ukrainę. Meloni:- Co to za zwyczaje?- pyta i podkreśla, że nie chodzi o nią personalnie, tylko afront uczyniony jej krajowi.

Trzeba przyznać, że Meloni cenzurująca Macrona i stawiająca go do pionu poczyna sobie odważnie, Nikt dotąd z przywódców państw nie odważył się publicznie skrytykować francuskiego „Jowisza” a reszta krajów siedziała jak mysz pod miotłą, obawiając się że każde wychylenie może zaszkodzić ich krajowi. Czy zatem należy się spodziewać, że obecność Meloni w Brukseli będzie jak powiew świeżego powietrza? To zależeć będzie, kto ją tam wesprze i uczyni silniejszą. Zależeć też będzie od tego czy ją złamią, bo pierwsze takie działania zaczęły się już na początku jej rządów, gdy Włochy przekierowały statek ratunkowy przewożący 230 migrantów do Francji, odmawiając mu dokowania. 

Nie jest tajemnicą, że Meloni jest w Brukseli postrzegana jako obce ciało. Istnieją obawy, że stanie się problemem dla europejskiego establishmentu, bo jej ambitne projekty mogą podważyć tradycyjne układy i zachwiać historyczną osią francusko-niemiecką.

Iskrzenie na linii Macron - Meloni jest i nadal będzie przyczyną starcia liderów, którzy mają sprzeczne pomysły jak mają wyglądać przyszłe struktury Unii. Macronowi marzy się status quo w politycznym układzie sił Unii, gdzie dotąd francusko – niemiecki deal rozdawał karty i decydował o wszystkich najważniejszych interesach, często ze szkodą dla innych krajów. Ten układ Meloni chciałaby naruszyć. Nie kryje tego i często przypomina o koncepcji założycielskiej Wspólnoty, zakładającej równość wszystkich państw UE a nie dotychczasową sytuację jak u Orwella.

Między innymi dlatego jest przeciwniczką dalszego niemieckiego przywództwa von der Leyen posadzonej na czele Komisji Europejskiej przez Merkel. O ile w nadchodzących wyborach do europarlamentu centroprawica zwycięży, a powinna wg, ostatnich sondaży, projekt zakłada postawienie na czele Komisji Europejskiej Roberta Metsoli.

Zobaczymy, jak włoski rząd będzie w stanie działać, unikając izolacji w Unii i jednocześnie utrzymując więź ze Stanami Zjednoczonymi, co do których i Francja i Niemcy mają duże obiekcje. Jeszcze przed ogłoszeniu wyników wyborów, gdy wydawało się oczywiste, że jej partia Fratelli Italia zwycięży, rozpoczęły się pierwsze ataki na Meloni jako na faszystkę wpatrzoną w Mussoliniego. Zaczęły się też pierwsze groźby.

Jeśli Meloni, która rządzi razem w Ligą Salviniego i Forza Italia upierać się będzie przy konsekwentnej realizacji zapowiedzianych planów, w Brukseli dojdzie do trzęsieni ziemi. Meloni , która podkreśla, że jest chrześcijanką, prowadziła kampanię pod hasłem "Bóg, kraj i rodzina" i przewodzi partii, której program jest zakorzeniony w eurosceptycyzmie oraz polityce antyimigracyjnej, na którą ma własne pomysły. W jej polityce rodzinnej widoczna jest troska o poprawę stanu włoskiej demografii, która jest katastrofalna.

Meloni zapowiada szorstką, lecz lojalną współpracę z Brukselą i na pewno relacje z UE będą burzliwe, ale Włochy nie staną się "nową Polską" czy "nowymi Węgrami" i nie pójdą na udry. Partia nawołująca do Italexitu ma śladowe poparcie, ale tez +Europa nie przekroczyła 3 procent. Włosi chcą być w UE suwerenni, chcą ją też bez wstrząsów zmieniać. I- co podkreślają włoscy komentatorzy – nie pozwolą odebrać sobie dobrobytu. To wszystko pogodzić trudno. Dlatego Meloni w Brukseli będzie musiała iść na duże kompromisy.

Jednak pierwsze sto dni rządów to dla Meloni spory sukces. Jej popularność spektakularnie wzrosła: „Dziś 46 proc. elektoratu docenia jej rząd i jest to wzrost o 20 proc. w porównaniu z 26 proc. oddanych głosów, które ją wybrały - ocenia Nando Pagnoncelli, dyrektor Ipsos we Włoszech.

Alicja Dołowska

 

Źródło: Alicja Dołowska

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną