Szokujące informacje nt. śmierci mózgu. Podano PRZERAŻAJĄCE fakty

0
0
/

W 1968 roku autorzy tzw. Raportu Harvarda zaproponowali uznanie nieodwracalnej śpiączki za nowe kryterium zgonu. Środowisko medyczne, prawnicze, religijne i polityczne przychyliły się do tego rozwiązania. Stało się tak mimo braku wyjaśnienia, dlaczego nieodwracalna śpiączka połączona z brakiem odruchów pnia mózgu, w tym odruchu oddechowego, może być utożsamiana ze śmiercią.

Raport Prezydenckiej Komisji (President’s Commission) opublikowany w 1981 roku zawierał już takie tłumaczenie. Stwierdzono w nim, że mózg jest „centralnym integratorem organizmu” (the central integrator of the body), dlatego zniszczenie mózgu skutkuje brakiem tej integracji i śmiercią organizmu. W związku z tym zgodnie z tym dokumentem, tak zwani pacjenci ze „śmiercią mózgową” są w rzeczywistości biologicznie martwi. Nie są już organizmami biologicznymi, ale zbiorami narządów i tkanek. Ich śmierć jest niedostrzegana przez sprzęt medyczny, ale jest to śmierć prawdziwa, biologiczna. Tym samym wyjaśnienie przedstawione w Raporcie stanowiło biologiczne uzasadnienie nowej koncepcji śmierci, znanej jako „śmierć mózgowa”. Po długiej dyskusji to uzasadnienie zostało obalone z powodu dowodów przedstawionych przez wiele autorytetów medycznych, o czym pisze Jacek Maria Norkowski w artykule „Mózgowe kryteria śmierci w świetle antropologii arystotelesowsko-scholastycznej” (Brain based criteria for death in the light of the Aristotelian-Scholastic anthropology) w czasopiśmie Scientia et Fides.

Z kolei dr Paul E. Byrne, neonatolog z Toledo w stanie Ohio, profesor kliniczny pediatrii w Medical College of Ohio wraz z ks. Georgem M. Rinkowskim w artykule „Śmierć mózgu jest fałszem” ("Brain Death" is False) opublikowanym w kwartalniku The Linacre piszą wprost, że definicja ta wiąże się z brakiem poszanowania dla ludzkiego życia. Zwracają uwagę, że głównym pytaniem, które należy zadać, jest: „Czy ta osoba nie żyje?”. Jeśli odpowiedź brzmi „nie”, to osoba żyje i jako taka musi być traktowana z szacunkiem. Jeśli nie wiemy, jaka jest odpowiedź, nie możemy swobodnie usuwać narządów ani przeprowadzać badań na ciele. Jeśli natomiast odpowiedź brzmi „tak”, pytanie brzmi: „Który zestaw kryteriów został użyty do ustalenia śmierci?”.

Autorzy artykułu podkreślają, że kryteria związane ze stwierdzeniem śmierci mózgu nie są oparte na danych, które byłyby ważne pod kątem naukowym. Kryteria Harvarda zostały opublikowane bez żadnych danych pacjentów i nie było w nich odniesień do podstawowych raportów naukowych. Z kolei Kryteria Minnesoty, z których się też korzysta, oparto na badaniach zaledwie 25 pacjentów. EEG zostało przeprowadzone tylko u dziewięciu z nich. Dwoje z dziewięciu miało „aktywność biologiczną w momencie śmierci mózgu”. Wniosek lekarzy był jednak taki, że nie jest już potrzebny neurochirurg, aby wykorzystać EEG do ustalenia zgonu. Nie jest to zbyt naukowe. Kryterium brytyjskie również nie obejmuje EEG. W British Medical Journal podano, że lekarze z Wielkiej Brytanii pozostają pod dużym wpływem lekarzy z Minnesoty, którzy nie wymagają EEG.

W Polsce rozpoznanie śmierci mózgu następuje na podstawie „Obwieszczenia Ministra Zdrowia z dnia 04.12.2019 r. w sprawie sposobu i kryteriów stwierdzenia trwałego i nieodwracalnego ustania czynności mózgu”. Najpierw następuje stwierdzenie podstawowej arefleksji pniowej, czyli zaniku odruchów kaszlowego i wymiotnego oraz rozszerzenie i brak reakcji źrenic na światło. Konieczne jest też wykonania badania obrazowego, potrzebnego do potwierdzenia ciężkiego uszkodzenia mózgu. Jest to przynajmniej jedno badanie z poniższych: tomografia komputerowa, rezonans magnetyczny, ultrasonografia przezciemiączkowa. Jak widać, polskie kryteria są na tle światowych dosyć rygorystyczne, bo wymuszają wykonanie dodatkowych badań.

Jacek Maria Norkowski zwraca jednak uwagę, że pacjentów, u których stwierdzono śmierć mózgu, należy uważać nie tylko za żywych, ale także w pewnym stopniu świadomych, a ich stan może być odwracalny. Ich mózgi nie mają funkcji elektrycznych, ale tkanka nerwowa jest żywa i stan ten jest odwracalny przez co najmniej pierwsze 48 godzin od początku śpiączki. Jak zauważa, zjawisko to nazywane jest „globalnym półcieniem niedokrwiennym” i jest odpowiedzialne za regularnie występujące zdarzenia interpretowane jako cuda, kiedy to niektórzy pacjenci ze „śmiercią mózgową” lub „śmiercią pnia mózgu” odzyskują życie i wracają do normalnego życia (wiele jest przypadków ludzi, którzy przeżyli tzw. śmierć kliniczną). Autor konkluduje, że dlatego neurologiczne kryteria zgonu wciąż nie mają ogólnie przyjętych podstaw naukowych i nie powinny być stosowane w medycynie i systemach prawnych jako podstawa do diagnozowania zgonu pacjentów z bezdechem.

Z punktu widzenia filozoficznego to także jest błędne. W kontekście dyskusji na temat neurologicznych kryteriów śmierci niektórzy autorzy podążają za myślą Platona, że człowiek jest duszą lub umysłem, a ciało nie należy do istoty człowieka. W związku z tym utrata przytomności, którą utożsamia się z umysłem, jest traktowana jako utrata osobowości i może być interpretowana jako śmierć człowieka. Tymczasem w świetle arystotelesowskiej i tomistycznej koncepcji, ciało należy do istoty każdej żywej istoty, w tym człowieka. Dlatego dopóki żyje ciało, żyje człowiek i nie można nazwać chorego martwym, nawet jeśli jest w głębokiej śpiączce.

Dr Byrne i ks. Rinkowski zwracają uwagę na rzecz dość oczywistą, że „człowiek żyje aż do śmierci”. Jest pewnym redukcjonizmem stwierdzenie, że człowiek nie żyje, bo jego mózg obumarł. Podkreślają, że ta definicja śmierci została przyjęta, aby móc pobierać narządy.

 

Chris Klinsky

Źródło: Chris Klinsky

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną