Kolejne kary dla kierowców. Przepisy wchodzą w życie od piątku. Za OC zapłacisz nawet KILKASET PROCENT więcej!

W tym roku kierowcy nie mają lekko. Nowy taryfikator mandatów – czyli znacznie wyższy poziom łupienia kierowców pod pretekstem „zwiększenia bezpieczeństwa” na drogach – to niestety nie koniec utrudnień dla osób korzystających z samochodu. W ten piątek w życie wchodzą nowe przepisy, na mocy których OC może stać się znacznie droższe. Mowa tu o nawet kilkuset procentach wyższej opłacie.
W piątek 17 czerwca wejdą w życie nowe przepisy, które dadzą zarobić firmom ubezpieczeniowym kosztem kierowców. Zgodnie z planem, im więcej kierowca będzie miał na koncie punktów karnych, tym więcej zapłaci za OC.
Serwis „Moto Interia” przypomina, że o nowych przepisach informowano już kilka tygodni temu. Stawka za OC może być większa nawet o kilkaset procent, czyli może być ponad dwa razy większa, niż dotychczas.
Przepisy wejdą w życie piątek. Na szczęście dla kierowców, nie od razu firmy ubezpieczeniowe jest wdrożą. Poinformowała o tym Polska Izba Ubezpieczeń (PIU).
– Zakłady ubezpieczeń potrzebowały będą czasu na uzyskanie odpowiednich certyfikatów dostępu, przygotowanie taryf itp. Póki co trudno jest więc określić konkretną datę, od której dany zakład wprowadzi taryfikator uwzględniający punkty karne i mandaty – poinformowała PIU w komunikacie.
Przepisy zakładają udostępnianie danych firmom ubezpieczeniowym. Jeśli będziemy chcieli wykupić obowiązkowe OC, otrzymają od na nie tyle informacje takie, jak imię i nazwisko czy numer PESEL, ale także m.in. sumę punktów przypisanych za naruszenia na podstawie prawomocnego rozstrzygnięcia, informacje o sumie punktów, które zostaną ostatecznie przypisane w przypadku potwierdzenia naruszenia prawo-mocnym rozstrzygnięciem czy dane pojazdu.
– Mówiąc prościej - firma ubezpieczeniowa dowie się nie tylko, gdzie i kiedy popełniliśmy konkretne wykroczenie, ale też jakim pojazdem się poruszaliśmy – podkreśla interia.pl.
Firmy otrzymają także dane o uprawnieniach dotyczących kierowania pojazdami silnikowymi. Dostęp obejmie: rodzaj oraz zakres uzyskanego uprawnienia, datę uzyskania pierwszego uprawnienia, a w przypadku jego cofnięcia - także datę ponownego uzyskania uprawnienia, datę ważności uprawnienia, numer dokumentu stwierdzającego uprawnienie, ograniczenia dotyczące uprawnienia, spełnianie wymagań dotyczących uprawnień, i nazwy organu, który wydał dokument stwierdzający uprawnienie.
Co ważne, firmy ubezpieczeniowe nie muszą jednak w ogóle z tych danych korzystać, choć na dłuższą metę jest wątpliwe, by z tego nie korzystały. Daje im to w końcu możliwość znaczącego podwyższenia cen ubezpieczenia.
– Kierowcy, którzy obawiają się skokowego wzrostu kosztów utrzymania swoich pojazdów są wiec w stosunkowo komfortowej sytuacji. Wciąż mogą przecież zrezygnować z kontynuowania ubezpieczenia w konkretnym zakładzie ubezpieczeniowym i zdecydować się na ofertę innego, który nie będzie przywiązywał tak dużej wagi do danych z UFG – czytamy.
Natomiast pewne jest, że rząd nie cofnie się przed niczym, by zdzierać ze swoich obywateli pieniądze, szczególnie, gdy ideologicznie pasuje to do całokształtu działań. Łasy na pochwały z Brukseli rząd PiS wiele razy już przyjął czy to uchwały czy żądania „ograniczenia emisji”. Jeśli Polacy zbiednieją, mniej z nich będzie korzystało z własnego auta. Ponadto zwiększanie cen ubezpieczenia to także zysk dla rząd – naszym kosztem. W końcu od ceny trzeba odpalić haracz w wysokości VAT.
Tak więc kierowcy niech trzymają się za portfele. Szczególnie, że za półtora miesiąca kończy się obniżka VAT na paliwa, i jeśli rząd nie wprowadzi kolejnego ulgowego okresu lub Orlen nie zmniejszy swojej marży, to benzyna z dnia na dzień przebije 10 zł za litr. Zaznaczam tylko, że to nie jest żadna apokaliptyczna wizja dalekiej przyszłości. Gdyby obniżka VAT przestała obowiązywać teraz, w wielu miejscach benzyna kosztowałaby właśnie tyle.
Oczywiście, rządzących to nie dotknie. Dadzą sobie kolejne podwyżki i zadowoleni z życia będą jeździli na wiece po całej Polsce. A kierowcy? Kierowców będzie mniej, więc nie ma się co nimi przejmować w kontekście wyborczym. Taka najwyraźniej „logika” kieruje jaśnie nam panującymi socjalistami.
Dominik Cwikła
Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube
Źródło: interia.pl / prawy.pl