Szaleństwo pseudoekologów – aktywista klimatyczny podpalił się i spłonął żywcem (FELIETON)

Współcześni ekolodzy w ogóle nie powinni się tak nazywać. Żaden z nich nie jest ekologiem (a więc osobą znającą wzajemne relacje pomiędzy ekosystemami w przyrodzie), tylko bandą aktywistów, świrów i ludzi nadających się do odosobnienia w zamkniętych ośrodkach psychiatrycznych, albo do egzorcyzmowania. Właśnie jeden z takich „ekologów”, a w zasadzie szaleńców klimatycznych polał się benzyną i podpalił... przed Sądem Najwyższym w Waszyngtonie. Po przewiezieniu helikopterem do lokalnego szpitala jak podali lekarze „Bruce zmarł z powodu odniesionych obrażeń”.
Aktywista klimatyczny 50-letni Wynn Bruce podpalił się na schodach Sądu Najwyższego Stanów Zjednoczonych w proteście przeciwko... zmianom klimatu (jakby ktoś poza ewentualnie korporacjami). Na skutek czego... zmarł z powodu obrażeń, których doznał po podpaleniu się. Oczywiście wszelkiej maści klimatyczne świry są zachwyceni jego czynem i już okrzyknęli Wynna Bruce'a „męczennikiem klimatycznym”. A według strony Bruce'a na Facebooku można dojść do wniosku, że był mocno zaangażowanym i praktykującym aktywista klimatycznym.
Wariatka – demokratyczna kandydatka do Kongresu popiera samobójcę
„Posłuchajcie jego ostrzeżenia. Potraktuj kryzys klimatyczny poważnie. Skończ z paliwami kopalnymi” – napisała na Twitterze Rebecca Parson, kandydatka do Kongresu z Waszyngtonu. Oczywiście z Partii Demokratycznej. Pokazując jakimi hienami są lewacy. ,,Ten czyn nie jest samobójstwem. Jest to głęboko nieustraszony akt współczucia, który ma zwrócić uwagę na kryzys klimatyczny. Jestem tak poruszona" – napisała na Twitterze dr Kritee K, buddyjska kapłanka Zen i starszy pracownik naukowy Environmental Defense Fund (EDF). W ciągu zaledwie kilku godzin po jego samobójczej i okrutnej śmierci inne świry zaangażowane w „walkę na rzecz klimatu” zaczęły go w mediach społecznościowych nazywać „bohaterem i męczennikiem, który dokonał aktu samopoświęcenia”.
Świat jest pełen szaleńców
Nawet nie warto pytać, czy pseudoekologiczne szaleństwo i działania pseudoekologów i aktywistów nie zaszły za daleko? Oczywiście, że zaszły. Już dzisiaj panuje zachwyt nad jego samobójstwem w postaci spalenia żywcem. W dodatku prawie zawsze chodzi o ludzi, którzy mają kompletnie zwichrowaną psychikę. Po prostu wykorzystuje się ludzi niestabilnych psychicznie, albo psychicznie chorych do cynicznych planów kombinatorów od klimatu. W Polsce też mieliśmy samobójstwo „zwykłego człowieka”, który został wykorzystany przez politycznych macherów. Aktywiści klimatyczni mają ludzkie życie za nic. Jeszcze chcieliby, żeby było jak najwięcej następców Wynna Bruce'a.
Ciekawe kiedy w Polsce ktoś podpuszczony przez macherów od klimatu zrobi coś równie drastycznego? A to właśnie cwaniacy zarabiający miliardy na „walce o klimat” mają krew na rękach.
Piotr Stępień
Źródło: Piotr Stępień