Jak Ukraińcy w Bielsku – Białej rozpirzyli... punkt pomocy dla ukraińskich uchodźców (FELIETON)

Jestem zdania, że każdy dobry uczynek zostanie kiedyś ukarany, a dobroć dla innych bez wymagania niczego od nich samych kończy się narastającą roszczeniowością ze strony obdarowanych i opinią frajera. Cóż właśnie w Bielsku – Białej doszło do zdarzenia, które potwierdza wszystkie moje teorie na temat dobroczynności i relacji pomiędzy dającym, a biorącym. A konkretnie chodzi o to, że Ukraińcy w Bielsku – Białej kompletnie rozpirzyli... punkt pomocy dla ukraińskich uchodźców, ale także zbierający pomoc dla ukraińskich żołnierzy i uchodźców wewnętrznych, którzy pozostali na Ukrainie (a więc na przykład takich, co uciekli z Donbasu do Lwowa).
O całym incydencie jak ktoś chce może przeczytać tutaj:
Dla potrzeb poniższego felietonu jednak streszczę owe wydarzenia i następnie je skomentuję. Otóż na terenie Akademii Techniczno-Humanistycznej w Bielsku – Białej był punkt pomocy dla uchodźców przed wojną w Ukrainie. Który funkcjonował... cały jeden dzień! Ponieważ w ciągu kilku godzin od jego otwarcia został on rozniesiony na strzępy. Przez właśnie przybyszów.
„Dnia 25.04.2022r. w punkcie zbiórki na ATH w Bielsku-Białej doszło do przykrego incydentu, w którym brali udział uchodźcy z Ukrainy - napisał Nikodem Słowiński. Dodał, że przez ostatnie dni studenci-wolontariusze przygotowywali miejsce tak, żeby „potrzebujący z Ukrainy mogli poczuć się jeszcze bardziej swobodniej, wybrać rozwieszone ubrania na wieszakach oraz otrzymać jedzenie. Niestety w trakcie pierwszego dnia spotkały nas niemiłe sytuacje" – napisał w swoim oświadczeniu przewodniczący samorządu studentów ATH Nikodem Słowiński.
„Jedzenie, chemia oraz środki czystości zniknęły w trybie natychmiastowym, ponieważ ludzie nie chcieli się dzielić z innymi, pudła przeznaczone do pralni zostały rozerwane, a ubrania zostały porozrzucane po całym budynku m.in. na podłogę i na regały przeznaczone na żywność. Wolontariusze spotkali się z pretensjami z powodu braków żywności, obrażaniem po ukraińsku i domaganiem się lepszych ubrań lub w innym kolorze, z kolei dzieci demolowały manekiny, wchodziły do plastikowych pudełek oraz rozrzucały zabawki po całym budynku. Wszelkie prośby o poprawę zachowania były ignorowane, co poskutkowało zamknięciem budynku od godziny 15:00. Przez wyżej wymienione sytuację postanowiliśmy do końca majówki zamknąć punkt, ze względu na ponowne uporządkowaniem ubrań itp. Jest nam bardzo przykro z powodu zaistniałej sytuacji, ponieważ dużo wolontariuszy zrezygnowało z pomocy. Przychodząc do punktu poświęcamy nasz wolny czas, niejednokrotnie poświęcając prace czy studia a w zamian otrzymujemy brak szacunku, roszczeniowe zachowanie i wiele pretensji” – napisał Nikodem Słowiński.
Czy wszyscy Ukraińcy w Polsce są tacy? Oczywiście, że nie. Wielu Ukraińców wyraziło słowną dezaprobatę wobec zachowania swoich rodaków, część nawet zadeklarowała pomoc w uporządkowaniu punktu. Wielu z nich chętnie pójdzie do pracy. Tylko, że państwo polskie wbrew pozorom zamiast wspierać ich w aktywizacji zawodowej robi z nich kolejnych biorców pomocy społecznej z naszej kieszeni. Jednak kiedy będziemy pomagali głupio, a nie mądrze (a więc tak jak teraz) to wspieramy roszczeniowość i postawę „mi się należy”. Teraz jest to „mi się należy, bo jestem Ukraińcem”. Przy dyskryminowaniu Polaków we własnym kraju i wspieraniu przybyszów, takie postawy z ich strony będą coraz częstsze.
Piotr Stępień
Źródło: Piotr Stępień