Czy oni POWARIOWALI? Ogłosili poparcie dla UNII POLSKO-UKRAIŃSKIEJ! Wśród „elit” Gowin, Gdula i Kosiniak-Kamysz (FOTO)

13 kwietnia przedstawiciele wielu opcji politycznych wyrazili poparcie dla unii polsko-ukraińskiej. Co prawda nikt nie pytał to takie rozwiązanie ani nie pojawiały się wcześniej podobne propozycje, jednak nie przeszkodziło to w potężnym nagłośnieniu sprawy. Mało tego – grupę samorządowców oraz polityków takich, jak Władysław Kosiniak-Kamysz, Jarosław Gowin czy Maciej Gdula nazwano „elitami politycznymi”.
– OPOWIADAMY SIĘ ZA UNIĄ POLSKO – UKRAIŃSKĄ - WSPÓLNA DEKLARACJA POLSKICH ELIT POLITYCZNYCH PODCZAS VII EUROPEJSKIEGO KONGRESU SAMORZĄDÓW W MIKOŁAJKACH – napisano na Twitterze profilu Forum Ekonomicznego [pisownia oryginalna].
Na zdjęciach udostępnionych przy okazji tego wpisu widzimy m.in. posła Macieja Gdulę, który do Sejmu wszedł z list SLD, Jarosława Gowina z Porozumienia oraz lidera PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza. Te trio jako „elita polityczna” to naprawdę wysoko postawiona poprzeczka.
Samo wydarzenie w rzeczywistości powinno nazywać się nie tyle „europejski” co raczej unijny kongres. Widać bowiem po „elitach”, jakie środowisko i myśl – jeśli o myśleniu w tym przypadku można mówić – reprezentują. Wówczas właśnie padła deklaracja, że „to moment na utworzenie Unii Polsko-Ukraińskiej”.
– Zgodnie za postawioną deklaracją przez Prezesa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza pozostali uczestnicy zwracali uwagę na znaczenie utworzenia ewentualnej unii. Marszałek Województwa Dolnośląskiego Cezary Przybylski, Poseł Maciej Gdula z Nowej Lewicy, Prezes Porozumienia Jarosław Gowin oraz Czesław Bielecki z aprobatą wypowiadali się o takim pomyśle. Politycy zgodnie zwracali uwagę na możliwości i wagę utworzenia Unii Polsko – Ukraińskiej. Podczas debaty wskazywano, że to już realnie, nieformalnie ma miejsce poprzez otwarte domy Polaków dla wszystkich uchodźców z Ukrainy – napisano na stronie Forum Ekonomicznego.
Niezwykle ciekawym jest przyznanie, że „nieformalnie” już ma miejsce jednocześnie się państw. O ile przyjęcie uchodźców nie jest jeszcze oznaką żadnej unii, o tyle jednak widać, że są środowiska, którym bardzo zależy na takim rozwoju spraw. Dalej zresztą portal forum-ekonomiczne.pl cytuje prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i jego słowa „o potrzebie powstania unii polsko-ukraińskiej, o tym, że Polaków i Ukraińców jest łącznie aż 80 milionów, tylu ilu Niemców, co zostało wkomponowane w kontekst możliwości m.in. gospodarczych, jakie mogłaby ze sobą nieść unia obu krajów”.
– Debata przyniosła również konkluzję, że trudna historia obu narodów właśnie straciła znaczenie w obliczu zjednoczenia, którego konieczność przyniosła rosyjska napaść na naszych sąsiadów – czytamy z kolei na wprost.pl. Chciałbym zobaczyć kiedyś, jak ten sam tytuł przekonuje, że dla Żydów druga wojna światowa i holokaust straciły znaczenie w kontekście Niemiec. Przypuszczam, że nie minęłaby doba, jak rząd Izraela i wszystkie większe organizacje żydowskie na świecie potępiłyby taką frazę. Tymczasem u nas przeszło to właściwie bez słowa oburzenia. No ale „to nie dobra o tym mówić”.
Co ciekawe, o ile tutaj mamy do czynienia z tego typu narracją ze strony jawnie lewicowych, to kwestia „trudnej historii”, jak raczą politycy i wielkie media nazywać ludobójstwo na Polakach na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, jest bagatelizowane i rugowane z przestrzeni publicznej także przez obóz rządzących. Ktoś powie, że rzekomo nie należy teraz mówić o Wołyniu, bo na Ukrainie trwa wojna. Ale to błędne podejście. Primo – wcześniej też praktycznie o nim nie mówiono. Secundo – jeśli my, Polacy, będziemy chcieli nie mówić o nim, to mamy takie prawo, ale nie obowiązek i wynikać może tylko z naszej woli, a nie z „moralnego szantażu”. Bardzo racjonalnie wyłożył to pewien facebookowy profil, o czym można przeczytać TUTAJ. I tertio – ponieważ próbuje się negować ludobójstwo czy też je bagatelizować, to mamy wręcz obowiązek o nim przypominać, szczególnie w chwilach trudnych dla państwa, które przecież powołuje się na tę haniebną spuściznę, próbując robić z niej jednocześnie coś dobrego.
Tu zastanawiam się, jak wyglądać miałaby taka unia polsko-ukraińska. Bo przecież w ramach takiej unii nie ma co liczyć na poluzowanie centralnego sterowania. Ciekawe, jak uczono by o ludobójstwie w szkołach? Byłby podział na „dwie wersje” z podziałem na terytorium? A może byłoby jednakowe? Uczono by wówczas prawdy, czy ukraińskiej propagandy, że „UPA nie dokonała ludobójstwa, a poza tym Polacy też mordowali”?
Pociesza mnie w tym amoku jedna rzecz – poza hasłem i marzeniami lewicy, unia polsko-ukraińska nie powstanie. Gdy tylko wojna na Ukrainie się skończy – niezależnie od jej wyniku – Kijów wróci do wrogich Polsce działań.
Dominik Cwikła
Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube
Źródło: forum-ekonomiczne.pl / wprost.pl / twitter.com / prawy.pl