Szokujące! Za pandemię zapłacą nasze dzieci i wnuki!

Skoro minister zdrowia Adam Niedzielski ogłosił oficjalnie, że mamy „początek końca pandemii”, warto chociaż spróbować zrobić pierwsze podsumowanie strat, które ona wywołała. A raczej, które wywołali ci, którzy z nią walczyli.
Kto pamięta jeszcze dzisiaj, że przed pandemią rząd się chwalił, że uchwali pierwszy budżet bez deficytu? Ostatecznie, od początku pandemii do końca pierwszego półrocza 2021 nasze zadłużenie wzrosło o ponad 350 mld złotych. Dzisiaj przekracza łącznie niewyobrażalną sumę 1,4 bln złotych. Sam rok 2020 pociągnął za sobą zadłużenie o 290 mld złotych. Warto przypomnieć, że PiS wytykał PO, że przez 8 lat rządów zadłużyło Polskę na 600 mld złotych. PiS „przekręcił” prawie połowę tej sumy w rok. Ktoś powie, że wymusiła to sytuacja w Polsce i na świecie. Nie jest to jednak prawda, bo do sierpnia 2020 r. same tarcze antykryzysowe pochłonęły 200 mld złotych. Tymczasem zostały one przyjęte, aby chociaż w niewielkim stopniu wynagrodzić przedsiębiorcom zamknięcie gospodarki dokonane przez rząd, które było niepotrzebne i nieskuteczne w walce z koronawirusem. PiS, w sposób typowy dla socjalizmu, rozwiązywał problemy, które sam wywołał.
Podobnie jest zresztą, przynajmniej po części, z tarczą antyinflacyjną. Trudno inaczej traktować dopłaty do energii w sytuacji, kiedy to rząd zgodził się na unijny system emisji (z którego czerpie zresztą zyski), który ma tak duży wpływ na te ceny. Zresztą sama inflacja jest też w pewnym stopniu wywołana tarczami antykryzysowymi. Wielki dodruk pieniędzy i rzucenie ich na rynek w ramach bezpośredniej pomocy musiało skończyć się inflacją. Jest to zaś nic innego niż ukryty podatek, który sięga już nawet 10%. W ramach Polskiego Ładu wzrosły różne obciążenia podatkowe, także dla mniejszych przedsiębiorców, jak np. w postaci 9% składki zdrowotnej. Przedsiębiorcy stracili też np. korzystne warunki leasingu, który był bardzo pomocny do prowadzenia działalności gospodarczej. To są skutki zadłużenia, które ktoś musi spłacać. Niestety, dług ten nie zniknie w ciągu roku lub dwóch, ale obciąży on przyszłe pokolenia.
To zaś jest tylko część problemu, bo przecież w czasie pandemii pojawił się też tzw. dług zdrowotny. Pacjenci, którzy przez dwa lata nie byli przyjmowani do specjalistów czy na planowe operacje do szpitala, zasilą i tak już potężne kolejki. Przestawienie służby zdrowia na walkę z kowidem, gigantyczne pieniądze, które poszły na szczepienia, testy i środki ochronne, odbiją się na tak już kiepskiej jakości służby zdrowia. Nie ma się co spodziewać, że w najbliższych miesiącach, a może nawet latach, sytuacja wróci do normy sprzed pandemii, kiedy to ta norma i tak była bardzo słaba.
Co powiedzieć natomiast o zamkniętych firmach, zlikwidowanych restauracjach i sklepach, w których pracowały całe rodziny. Co z hotelami? Dalekosiężne skutki lockdownów są przerażające i będą je odczuwać jeszcze ci, którzy w ogóle pandemii nie będą pamiętać.
O ile ktoś jeszcze się nad tym zastanawia, o tyle już skutki korzystania z niesprawdzonych szczepionek pozostają tajemnicą. Z całego świata pojawiają się doniesienia, że szczepionki na kowid mogą niszczyć naturalną odporność i prowadzić do tego, że ci którzy je dziś stosują, jutro będą masowo chorować na inne choroby. Jeśli się to potwierdzi, czeka nas prawdziwa katastrofa zdrowotna. Dopiero jednak zapewne nasze dzieci przekonają się o tym na własnej skórze.
Najmłodsi już zresztą płacą gigantyczną cenę za szalone decyzje rodziców. Wiadomo, że lockdowny spowodowały lawinę chorób psychicznych wśród najmłodszych. Zwiększyła się znacznie liczba prób samobójczych, a dzieci pozbawione towarzystwa rówieśników, zamknięte w czterech ścianach i skazane na komputer, zaczęły odczuwać skutki izolacji. Rośnie pokolenie emocjonalnych kalek, nie potrafiących odnaleźć się wśród ludzi, zastraszonych i bezwolnych. Nakładają się na to dwa lata wyjęte z edukacji. Edukacja zdalna jest żartem, co zresztą dostrzega Ministerstwo Edukacji, które musiało obniżyć poziom matury. To będzie skutkować tym, że uczelnie zaleje fala analfabetów, którzy będą musieli mieć obniżany poziom wykładów i egzaminów. Przez to wkroczą w dorosłe życie nieprzygotowani i nauczeni, że wszyscy się do nich dostosują.
Źródło: redakcja