PILNE! Ujawniamy NIEZNANE FAKTY o Konwoju Wolności!

Konwój kierowców ciężarówek z Kanady pokazał światu, że można odeprzeć tyranię związaną z kowidem. Protest ten to akt odwagi, ale i desperacji. Już teraz zainspirował podobne ruchy w innych krajach, np. we Francji. Pytanie tylko, czy jesteśmy w stanie do niego dołączyć.
Tysiące kierowców ciężarówek przybyło do stolicy Kanady, Ottawy w proteście przeciwko skandalicznemu obowiązkowi szczepień nałożonemu przez premiera Justina Trudeau. Dołączyła do nich ogromna liczba protestujących, którzy mają dość ograniczeń, lockdownów i zakazów z ostatnich prawie dwóch lat.
W internecie można zobaczyć tysiące ludzi, którzy są razem, radośni wolni. W międzyczasie potrójnie zaszczepiony Trudeau zdecydował, że musi się głęboko ukrywać, ponieważ jest narażony na kowid. To zderzenie tych dwóch obrazów jest uderzające.
Trudeau dwa lata temu twierdził jeszcze, że kierowcy ciężarówek są bohaterami. 31 marca 2020 r. napisał na Twitterze: „Podczas gdy wielu z nas pracuje w domu, są inni, którzy nie są w stanie tego zrobić – na przykład kierowcy ciężarówek, którzy pracują dzień i noc, aby upewnić się, że nasze półki są zapełnione. Więc kiedy możesz, proszę #ThankATrucker za wszystko, co robią i pomóż im, jak tylko możesz”.
To prawda. Podobnie jak wielu „niezbędnych pracowników” w USA, ci kierowcy dzielnie zmierzyli się z wirusem i wielu już uzyskało naturalną odporność, której kanadyjskie prawo nie uznaje. Trudeau zdecydował, że i tak trzeba ich zmusić do przyjęcia szczepionki.
Niewiele wydarzeń w czasach współczesnych ujawniło ogromną przepaść, jaka istnieje między rządzonymi a rządzącymi. Kanada przeżyła jedne z najgorszych ograniczeń. Konwój Wolności jest ogromnym pokazem siły, pokazującym, kto naprawdę utrzymuje kraj w ruchu.
Do konwoju dołączają także kierowcy ciężarówek z całych Stanów Zjednoczonych. Jest to z pewnością najbardziej znaczący i wpływowy protest, jaki pojawił się w Ameryce Północnej. Dołącza do niego aż pół miliona kanadyjskich obywateli, którzy zdecydowanie popierają ten protest, co widać z wiwatów na autostradzie po drodze.
Tymczasem Trudeau uznaje, że jest to „mały margines” ekstremistów i twierdzi, że nic dla niego nie znaczy i niczego nie zmieni. Dzieje się tak dlatego, jak mówi, że kierowcy ciężarówek mają „poglądy nie do przyjęcia”.
Obserwujemy jedne z najbardziej znaczących starć na świecie w wielkiej bitwie między wolnością a tymi rządami, które postanowiły ją zmiażdżyć. Tymczasem w mediach głównego nurtu przez długi czas nie było o tym ani słowa. Prawie nic nie mówiono poza mediami społecznościowymi. Nie było to szczegółowo omawiane w kanadyjskich gazetach i telewizji.
Teraz to się zmieniło. Kolejne kanadyjskie prowincje znoszą restrykcje, a rządzący nimi twierdzą, że nie ma to nic wspólnego z protestami. Podobnie dzieje się na całym świecie. To karze zapytać o to, czy faktycznie politycy wystraszyli się w końcu swoich społeczeństw. Niestety, nie można tego powiedzieć o Polsce, gdzie wciąż dominuje raczej bierność. Organizowany konwój wolności u nas, jak informuje wiele prawicowych mediów, jest natomiast zwykłą prowokacją. Pomimo to także nad Wisłą zapowiedziano już radykalne luzowanie obostrzeń, łącznie ze znienawidzonym przez wielu nakazem maskowania się w miejscach zamkniętych.
Jakieś przesilenie nastąpiło, a liberałowie typu Trudeau pokazali swój prawdziwy, zamordystyczny charakter. Premier Kanady ogłosił wprowadzenie stanu wyjątkowego, co wskazuje na to, że chce rozprawić się siłą z pokojowymi protestami. Już teraz nie szczędzi określeń typu „faszyści” o tych, którzy ośmielili się zawalczyć o swoje prawa. Ten język i te decyzje wskazują jednak na to, że grunt pali mu się pod nogami, a sytuacja w kraju jest niepewna. Może europejscy politycy, w tym polscy, przewidzieli, że i ich może to czekać. Ludzie mają dość, że nie pozwala im się normalnie żyć, pracować i prowadzić swoich biznesów. Denerwują ich kolejne absurdy, jak fakt, że pomimo przebytej choroby i nabytej odporności, karze im się przyjmować szczepionki. Po wariancie Omikron, który okazał się wyjątkowo łagodny, nie wierzą już w widmo śmiertelnie groźnej pandemii.
Źródło: redakcja