SZOKUJĄCE świadectwo niedoszłej ofiary aborcji! „Chwalę za to Boga”

„Słowa uczą, a przykłady pociągają”. Ta stara maksyma wiele mówi o tym, jak ważne jest świadectwo. W kontekście walki o cywilizację życia szczególnie mocno wybrzmiewają słowa osób, które miały być zabite przed urodzeniem, ale przeżyły aborcję. Należy do nich m.in. Linda Swayn z Nowej Zelandii. Nie tylko cudem uniknęła śmierci, ale została porzucona po urodzeniu z licznymi problemami zdrowotnymi. Dziś mimo tych okrutnych doświadczeń patrzy na swoje życie z innej perspektywy, pełnej radości i wdzięczności.
Jak podaje LifeNews.com za Live Action News, Nowozelandka przeżyła aborcję wywołaną środkiem chemicznym w latach 60-tych, kiedy aborcje były tam jeszcze nielegalne.
- Moja matka zaszła w niespodziewaną ciążę z żonatym mężczyzną, który miał już córkę w wieku około 4 lat. I to był dla niej szok. Nie chciała, żeby rodzice wiedzieli, że jest w ciąży, więc zdobyła środek o nazwie metotreksat, a metotreksat jest substancją, która jest używana, aby móc abortować płód. Ja jednak przeżyłam - powiedziała Swayn w wywiadzie z ks. Jamesem Lyonsem, kapelanem Home of Compassion.
Metotreksat nie jest już powszechnie stosowany do wykonywania aborcji chemicznej, ponieważ substancja ta często nie zabija nienarodzonego dziecka, zwłaszcza jeśli jest stosowany w późniejszym okresie ciąży. Specyfik może również powodować wady wrodzone mózgu i kręgosłupa, jak to miało miejsce w przypadku Swayn.
Urodzona przedwcześnie Linda cierpiała z powodu licznych problemów zdrowotnych i spędziła pierwsze 18 miesięcy swojego życia w szpitalu.
- Jednym z głównych problemów z przeżyciem aborcji wywołanej metotreksatem jest to, że wpłynęło to na czaszkę, więc mam dwie dziury z tyłu mojej czaszki. Mam tylko dwa palce u każdej stopy, czyli jeden duży palec u nogi i jeden inny. Miałam więc operację na stopach, aby pomóc mi chodzić prawidłowo, kiedy miałam około 6 lat. Miałam też operację czaszki… a także operację oczu - wspominała Linda.
Porzucona przez swoją rodzinę kobieta powiedziała, że katolicka organizacja charytatywna prowadzona przez Siostry Miłosierdzia w Island Bay przyjęła ją i wychowała. Tam Swayn dorastała otrzymując miłość i opiekę, której potrzebowała.
- Moje życie było pełne radości i szczęścia. Moje potrzeby medyczne zostały spełnione. Moje potrzeby chirurgiczne zostały zaspokojone. I moje potrzeby w zakresie umiejętności społecznych zostały spełnione, ponieważ było tak wiele dzieci. Nie byłeś odizolowany. Miałam najlepszą edukację. Było dużo miejsca do zabawy. Mieliśmy mnóstwo rzeczy do roboty - mówiła w wywiadzie z uśmiechem na ustach.
Już jako osoba dorosła, Swayn została nauczycielką i rzecznikiem specjalnych potrzeb przy Nowozelandzkim Stowarzyszeniu Edukacji Specjalnej.
- Czuję się inna i wiem, że jestem inna, to oczywiste. Ale przechodzę nad tym do porządku dziennego. Każdego dnia wychodząc z domu wiem, że będzie to dla mnie wyzwanie. A jeśli mam dobry dzień, to chwalę za to Boga - wyznała.
Jak informuje "Nasz Dziennik", w 2021 roku z powodu aborcji życie straciło co najmniej 42,6 mln dzieci poczętych. Ta liczba znacznie przewyższa statystyki pozostałych przyczyn zgonów, w tym raka, HIV/ AIDS, czy wypadków drogowych.
Gazeta podała dane na podstawie witryny internetowej "Worldometer", która w czasie rzeczywistym monitoruje liczniki i statystyki dotyczące różnych kwestii społecznych.
- Wiemy więc, że - oficjalnie - do 31 grudnia 2021 roku zmarło na świecie 58 mln 700 tys. ludzi. Jednocześnie dowiadujemy się, że w minionym roku przeprowadzono - również oficjalnie - 42 mln 640 tys. 209 aborcji. Z wyliczeń wynika, że aborcja jest ponad 12 razy bardziej śmiertelna, niż koronawirus - czytamy w "Naszym Dzienniku".
- Musimy zdawać sobie sprawę, że całkowita liczba z pewnością jest dużo wyższa, ponieważ dane oficjalne nie uwzględniają środków wczesnoporonnych oraz aborcji nigdzie nieraportowanych, np. po cichu, często w wyniku nielegalnie dostarczanych i przyjmowanych pigułek aborcyjnych - zauważa prezes Human Life International-Polska Ewa Kowalewska.
Dziennik zwraca uwagę, że jednocześnie wiele krajów opracowuje strategie demograficzne, aby zahamować depopulację.
- Możemy zapytać, czy tworzenie programów społecznych, ekonomicznych ma sens, jeśli jednocześnie przymykamy oczy na to, że głównym czynnikiem depopulacji na świecie są antykoncepcja i aborcja - podkreśla ks. prof. Krzysztof Bielawny, specjalista z dziedziny demografii.
PZ
Źródło: marsz.info, polskieradio24.pl