Żołnierz Emil Czeczko uciekł na Białoruś. W wywiadzie okazał się być „pijanym lub niespełna rozumu”

Żołnierz 11 pułku artylerii 16 Dywizji Zmechanizowanej Emil Czeczko uciekł na Białoruś. To już jest pewne. Od razu niemalże udzielił wywiadu białoruskim mediom, ale to, co wygadywał, przekracza w poziomie bredni chyba nawet narrację dotyczącą Wielkiej Histerii. Swoją drogą sytuacja z żołnierzem – choć wybitnie uderzająca w wizerunek państwa i rządu, może być wykorzystywana, podobnie jak tzw. lex TVN, do przykrycia nadchodzącej podwyżki prądu i gazu, które to ceny mają wzrosnąć bardziej, niż pierwotnie zakładano. A zakładany wzrost wcale nie był mały.
Emil Czeczko zaginął już w czwartek. Wczoraj okazało się, że uciekł na Białoruś. Zdjęcia żołnierza, na których siedzi w fotelu z białoruską dziennikarką szybko obiegły Internet. Jakby nie patrzeć, w ręce Łukaszenki wpadło świetne narzędzie propagandowe, którym można solidnie uderzyć w wizerunek Polski.
Z samego zdjęcia żołnierza z białoruskimi tubami propagandowymi swoją drogą w brutalny ale niezwykle celny sposób trafił Marek Miśko.
Musiało do tego dojść ? pic.twitter.com/BUCFXEgLyv
— Marek Miśko (@MiskoMarek) December 17, 2021
Patrząc na sytuację jednak poważnie, rzuca się w oczy kilka rzeczy. Po pierwsze, fatalnie wygląda armia, której żołnierz dezerteruje i przechodzi do wrogiego obozu, gdy nawet nie było wypowiedzenia wojny i nie są prowadzone – poza prowokacjami przy granicy – realne działania zbrojne rozumiane jako typowa już wojna.
Po drugie, wpis szefa MON Mariusza Błaszczaka, w którym informuje o wystosowaniu żądania wyjaśnień, kto za to odpowiada, uderza de facto w organizację armii. No bo kto politycznie odpowiada za to, co się dzieje w wojsku, jak nie szef obrony narodowej? Szczególnie, że sam minister w tym tłicie przyznał, że Emil Czeczko „miał poważne kłopoty z prawem i złożył wypowiedzenie z wojska”, ponadto „nigdy nie powinien zostać skierowany do służby na granicę”. To kto za co w wojsku odpowiada i jak wyglądałaby organizacja i morale, gdyby naprawdę wybuchła wojna?
Żołnierz, który wczoraj zaginął miał poważne kłopoty z prawem i złożył wypowiedzenie z wojska. Nigdy nie powinen zostać skierowany do służby na granicę. Zażądałem wyjaśnień, kto za to odpowiada.
— Mariusz Błaszczak (@mblaszczak) December 17, 2021
Sam wywiad, którego Emil Czeczko udzielił białoruskim mediom trochę – choć niewiele – ostudził sytuację. Można bowiem określić go popularną w Internecie frazą „pijany lub niespełna rozumu”. W rozmowie z agencją ATN wyemitowanym przez białoruską telewizję Biełaruś-1 twierdził, że pogranicznicy walą wódę na umór, podczas patroli strzelają do imigrantów z hordy – a nie robią tego, nad czym ja osobiście ubolewam.
– Widziałem ciała pozostawiane po drodze, ciągane przez wilki na przykład – twierdził Emil Czeczko.
Wojsko Polskie miało także zabijać działaczy organizacji pozarządowych, którzy pomagali nachodźcom. Co prawda żadna z organizacji nie zgłosiła takiej sytuacji, ale ojtam.
– Wyszedł ze Straży Granicznej i strzelił mu w łeb. (...) Widziałem dwie takie sytuacje. (...) Jednemu strzelili w głowę, a drugiego ustawili z resztą – przekonywał dezerter Czeczko. – Nie było takiej sytuacji, żeby przyprowadzili migrantów i ktoś by powiedział: dobrze, ich nie zabijamy. Zawsze zabijali – wmawiał dalej. Innymi słowy, jego opowieści nie powstydziłoby się nawet oko.press, które jednak nigdy nie twierdziło, że wojskowi bezpośrednio mordują członków hordy czy członków antypolskich grup. Ograniczali się jedynie do historii rzekomej brutalności.
Ale jest też druga strona medalu – wykorzystywanie tego, jakby nie patrzeć, skandalu jako zasłony dymnej wobec tego, co się dzieje u nas. Łącząc to z tzw. lex TVN, daje to potężny magazyn emocji i uwagi społecznej, która zaczyna pomijać sprawy dotyczące bezpośrednio nas. Mam na myśli kolejne restrykcje w ramach Wielkiej Histerii oraz gigantyczne cenowe podwyżki prądu i gazu.
Podwyżki prądu i gazu były zapowiadane już wcześniej. I choć wiadome było, że nie będą one niskie, to ostatecznie zatwierdzone taryfy zwalają z nóg. Według taryf zatwierdzonych przez prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, podwyżki prądu i gazu wyniosą odpowiednio 24 proc. i 54 proc..
Powodem są z jednej strony rosnące ceny energii elektrycznej na rynku hurtowym, z drugiej zaś potężny wzrost cen zakupu uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Te wzrosły aż o 80 proc.. Można byłoby to łatwo załatwić, wypowiadając wszelkie klimatyczne pakty, których podstawą jest ideologia klimatyzmu. O braku merytorycznych podstaw tej ideologii pisałem już wcześniej, artykuł można przeczytać TUTAJ.
Z drugiej strony mamy sanitarny zamordyzm i wprowadzanie kolejnych restrykcji i segregacji. Pojawiła się nawet z ust poseł PiS Anny Milczanowskiej zapowiedź wprowadzenia opasek covidowych w Polsce, na wzór tych niemieckich (TUTAJ więcej na ten temat), zaś poseł PiS Czesław Hoc na zwołanej na szybko Komisji Zdrowia ogłosił wprost, że rzekomo „szczepionki są zbawieniem” (TUTAJ więcej na ten temat).
Czy więc Emil Czeczko oraz tzw. lex TVN nie są – w ostatecznym rozrachunku – zasłonami dymnymi, które rząd może jednak wykorzystać na obronę swojego wizerunku? Moim zdaniem, jeśli miałby sprawnych PR-owców, a społeczeństwo okaże się być wybitnie naiwne, to odpowiedź na to pytanie brzmi: Tak. I obym się mylił.
Dominik Cwikła
Autor jest dziennikarzem i publicystą, założycielem portalu kontrrewolucja.net. Profile autora w mediach społecznościowych: Facebook, Twitter, YouTube
Źródło: wprost.pl / twitter.com/ facebook.com / money.pl / prawy.pl