Zabójcze kombajny polskich nazistów koszą biednych uchodźców jak kukurydzę (FELIETON)

0
0
fot. Wikimedia.org
fot. Wikimedia.org /

Propaganda mojej ulubionej Gazety Wyborczej oraz jej klonów pokroju „okopress” osiąga poziomy absurdu niedostępne nawet dla ekranizacji Barei. Nawet on nie był w stanie przewidzieć poziomu zidiocenia społeczeństwa i mediów w państwie z kartonu i patosu.

Można się bowiem z tych me(n)d-iów dowiedzieć, że polscy pogranicznicy przerzucają ciężarną uchodźczynię z Konga cztery metry nad granicznym drutem kolczastym przez co ona po tygodniu (a może po dwóch dniach) poroniła. Cóż zazwyczaj dziecko jest dla redachtorów tylko zlepkiem komórek, które należy usunąć. No chyba, że jest czarne, w brzuchu kobity z Afryki, która ostatnie pięć lat siedziała w Rosji i można nim przywalić w „nazistowski reżim PiS”. O ciężarnej Murzynce latającej nad drutem żyletkowym granicznego ogrodzenia napiszę jutro.

Dziś z kolei opiszę zabójcze kombajny, które wyrzynają imigrantów na ostatnich polach importowanego (a więc uchodźczego, bo kukurydza przywędrowała do nas z Ameryki Południowej) zboża. Wczoraj bowiem, dzięki niezawodnej gazecie Michnika mogliśmy się dowiedzieć, że zabójcze kombajny polskich nazistów mordują biednych uchodźców w kukurydzy, a przynajmniej by chciały. Na szczęście udało im się w ostatniej chwili uciec.

Zabójcze kombajny wyszły w pola

Niejaka Marta Wolf (ciekawe, czy w jakiś sposób powiązana z grupenfuhrerem Wolfem) wydała z siebie artykuł pod znamiennym tytułem „Podlasie. Migranci ukrywali się w kukurydzy. W ostatniej chwili uciekli przed kombajnem”. Zarówno tytuł, jak i historia jest skierowana do skrajnych debili. Cóż podobnie, jak cała proimigrancka propaganda z Czerskiej, która już nie ociera się o granice absurdu, tylko zdecydowanie ją przekroczyła. „Uchodźcy, którym udało się przedrzeć przez granicę białorusko-polską, ukrywają się nie tylko w lasach. Serwis bielsk.eu opublikował w środę nagranie z powiatu siemiatyckiego, na którym widać, jak migranci w ostatniej chwili uciekają przed kombajnem koszącym kukurydzę”. – napisała „dziennikarka”. Cóż faktycznie „uchodźcy” byli o krok od śmierci. Poszliby razem z kolbami kukurydzy do jakichś wafelków kukurydzianych. A „ich krew na was i dzieci wasze” - sorry niewłaściwy cytat odnoszący się do pewnej mniejszości religijno-narodowo-etnicznej. I to niedobra jest mówić.

Zanalizujmy – „Uchodźcy, którym udało się przedrzeć przez granicę” – Siedem słów i dwa kłamstwa. To nie są uchodźcy, tylko zwykli imigranci ekonomiczni i nie „przedarli się” przez granicę, tylko nielegalnie ją przekroczyli przełażąc przez zwoje drutu kolczastego, za co w normalnym państwie byliby zastrzeleni. Wspieranie ich w jakikolwiek sposób to współudział w przestępstwie. Tak więc w sumie należałoby zamknąć całą redakcję „Wyborczej” i TVN o rozmaitych okopressach, czy kretynikach politycznych nie wspominając. A także o watahach rozmaitych „aktywistów”. Poza tym nie róbcie z czytelników idiotów większych od siebie (choć w przypadku „GW” wydaje się to niemożliwe, a jednak). Pracujący kombajn słychać na kilometr, więc jeśli uciekli „w ostatniej chwili”, to znaczy, że wcześniej nie chcieli się ujawnić. Poza tym ucieczka była kiedy kombajn miał do nich jeszcze dystans kilkuset metrów, czyli ładnych kilka, kilkanaście minut pracy na polu.

„Na filmie widać, jak przed pracującym kombajnem wybiega nagle z pola kukurydzy grupa osób. To dorośli, dzieci oraz pies. Prawdopodobnie udało im się przekroczyć białorusko-polską granicę i czekali na "kurierów", którzy mieli przewieźć migrantów na zachód”. - To, co zobaczyłem, naprawdę mnie poruszyło. Strach pomyśleć, co by było, gdyby z jakiegoś powodu nie zdążyli wybiec, np. spaliby w śpiworach. Rolnik z kabiny kombajnu ma niewielkie szanse, by zauważyć ludzi w polu kukurydzy i w porę zatrzymać maszynę – miał rzekomo napisać anonimowy czytelnik, który przesłał serwisowi bielsk.eu. Film rzekomo miał zostać nagrany na jednym z pól kukurydzy w powiecie siemiatyckim na Podlasiu kilka dni temu. Rzekomo, ponieważ równie dobrze mógł być nagrany na Białorusi i przesłany do redakcji po drugiej stronie granicy.

Krynica mądrości z Czerskiej

Ciemny lud wie przecież z krynicy wszelkiej mądrości, czyli z „Gazety Wyborczej”, że kombajny pracują prawie bezszelestnie i mogą zaskoczyć nawet płochliwego zająca, gdy ten nieopatrzenie zmruży oko. Propaganda promigracyjna „Wyborczej” już dawno przybrała formę groteski. Kombajn normalnie słychać z co najmniej kilometra. W dodatku ten kombajn miał zainstalowaną kamerę, z której film przekazał anonimowy mieszkaniec. Co raczej wygląda na ustawkę. Może nawet w wykonaniu białoruskich służb. Cóż jak skomentował jeden z internautów: „Powiat był nie siemiatycki, tylko prużański, grodzieński, albo orszański, bo stamtąd pochodzi przywódca znany jako Baćka, kombajn prowadził sam Łukaszenka - ma doświadczenie z wcześniejszej pracy w kołchozie, a z jednego pola kukurydzy w drugie, poprzez uprzednio, dla uzyskania dobrego ujęcia wykoszone rżysko, przemykała się jego własna rodzina z wnuczką i psem”.

Piotr Stępień

 

 

 

Źródło: Piotr Stępień

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną