Zaszczepił się... dyrygując orkiestrą. Kolejne metody promocji szczepień!

Dyrygent znanej węgierskiej orkiestry, Budapeszteńskiej Orkiestry Festiwalowej Ivan Fischer został na scenie zaszczepiony przeciw koronawirusowi dawką przypominającą – poinformował portal Telex.hu.
Fischer, który podczas otrzymywania zastrzyku dyrygował batutą, powiedział, że chciał w ten sposób zachęcić ludzi do szczepienia i zawrócić uwagę na znaczenie przestrzegania zasad przeciwepidemicznych. Zastrzyk wykonał przez dziurę wyciętą w rękawie koszuli dyrygenta wicedyrektor Kliniki Chorób Serca Uniwersytetu Semmelweisa dr David Becker, który wcześniej ustalił termin podania drugiej dawki oraz jej typ. Moment ten uwiecznił na nagraniu jeden z widzów, który udostępnił je w internecie. Podczas koncertu członkowie orkiestry wykonali sobie natomiast testy na obecność koronawirusa. Rozpoczynający sezon Budapeszteńskiej Orkiestry Festiwalowej koncert, w którym uczestniczyło kilka tysięcy melomanów, był darmowy, ale można było wejść na niego tylko z zaświadczeniem o ochronie przed koronawirusem.
Tymczasem z USA płyną pozytywne wiadomości jeżeli chodzi o skuteczność szczepień. Analiza miejskiego Departamentu Zdrowia w Nowym Jorku od stycznia do pierwszego tygodnia sierpnia wykazała, że tylko 0,33 proc. zaszczepionych osób zaraziło się w tym mieście Covid-19. Wskazuje to na skuteczność szczepionek - podała w czwartek lokalna telewizja NY1. "Oznacza to dużą skuteczność szczepionek w zapobieganiu poważnym schorzeniom i zgonom, nawet w obliczu gwałtownego wzrostu zachorowań na wysoce zakaźną odmianę Delta w okresie letnim" – uważa NY1.
Według badania od stycznia do pierwszego tygodnia sierpnia 96,9 proc. osób hospitalizowanych z powodu Covid-19 było nieszczepionych. Tylko 0,33 proc. zaszczepionych uzyskało pozytywny wynik testu na obecność wirusa. Spośród zmarłych w tym przedziale czasowym blisko 97,3 proc. było nie w pełni zaszczepionych. Jak podkreślił cytowany przez NY1 miejski komisarz ds. zdrowia dr Dave Chokshi nawet w ostatnich tygodniach, kiedy wariant Delta doprowadził do wielu, chociaż stosunkowo łagodnych, przypadków Covid-19 u osób zaszczepionych, nieszczepione są trzykrotnie bardziej narażone na zakażenie. 13 razy częściej poddawane były hospitalizacji. W opinii Chokshi’ego, wbrew pogłoskom, wzmacnia to dowody naukowe na to, że szczepionki skutecznie zwalczają wariant Delta. Wtórował mu burmistrz Bill de Blasio. "Jest wiele nieporozumień, wiele błędnych informacji. Naszym zadaniem jest sprawić, by sprawy były jasne" – komentował burmistrz.
Zgodnie z miejskimi statystykami blisko 69 proc. dorosłych nowojorczyków jest w pełni zaszczepionych. NY1 zwraca uwagę, że w ostatnich tygodniach raptownie rozprzestrzenił się w mieście wariant Delta. Zmniejszyło to odporność zaszczepionych osób na zakażenie. Między 17 stycznia a 26 czerwca w mieście odnotowano 5543 przypadki zachorowań na Covid-19 wśród zaszczepionych mieszkańców. Zaledwie w sześć tygodni później, do 7 sierpnia, było ich już w sumie 15 tys., co stanowi prawie trzykrotny skok. Odpowiednio liczba hospitalizacji wśród osób zaszczepionych wzrosła z 669 do 1042 (36 proc.), a zgonów z 118 do 153 (23 proc.).
Statystyki wskazują zarazem na jeszcze większe zagrożenie Deltą dla osób nieszczepionych. W sześciotygodniowym okresie odnotowano 123 zgony z powodu COVID-19 (wzrost z 5478 do 5601), chociaż liczba nieszczepionych mieszkańców w tym czasie zmniejszyła się. Chokshi apelował, by w publicznych zamkniętych pomieszczeniach nawet zaszczepieni ludzie nosili maseczki. Pozwoli to uniknąć transmisji wirusa na osoby nieszczepione, w tym małe dzieci.
Badania trwają także w Polsce. Jak podaje Polska Agencja Prasowa, setka pacjentów wzięła dotąd udział w badaniu klinicznym z zastosowaniem immunoglobuliny w leczeniu COVID-19. Wnioski z tej pierwszej analizy powinny być gotowe pod koniec września. Tak powiedział PAP kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych SPSK 1 w Lublinie prof. Krzysztof Tomasiewicz. Badanie kliniczne z zastosowaniem immunoglobuliny anty SARS-CoV-2 z osocza ozdrowieńców rozpoczęło się w grudniu 2020 r. Ośrodkiem wiodącym jest Klinika Chorób Zakaźnych SPSK 1 w Lublinie. Partnerem projektu są Instytut Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie oraz Biomed Lublin, który odpowiadał za produkcję pierwszej partii immunoglobuliny. Projekt otrzymał 5 mln zł dofinansowania z Agencji Badań Medycznych. „Przeprowadzana jest obecnie analiza śródokresowa, która da pierwsze, wstępne odpowiedzi na temat skuteczności terapii swoistą immunoglobuliną” – przekazała PAP Agencja Badań Medycznych.
Prof. Tomasiewicz poinformował, że do tej pory 100 pacjentów wzięło udział w badaniu klinicznym. „Setny pacjent jeszcze nie zakończył badania, ale jest to kwestia 2-3 tygodni. Ta liczba pacjentów będzie teraz analizowana przez statystyków. Najpierw będziemy dokonywali +odślepienia+ , żeby wiedzieć, kto dostawał lek, a kto placebo, następnie analizowane będą wszystkie parametry, które były zbierane podczas badania. To nie jest analiza końcowa. Wnioski z tej pierwszej, częściowej analizy powinny być gotowe pod koniec września” – zaznaczył w rozmowie z PAP profesor. Zapytany o swoje pierwsze obserwacje, odpowiedział, że wszyscy uczestnicy badania klinicznego wyzdrowieli. „Wszystko zakończyło się szczęśliwie, natomiast nie wiemy, kto dostawał immunoglobulinę. Część pacjentów zdrowiała szybciej, a u części pacjentów ten przebieg choroby był zdecydowanie cięższy. Jednak dopóki nie będziemy mieli +odślepienia+, to nie będzie można podać jakichkolwiek wniosków czy obserwacji” – podkreślił zakaźnik.
Zapewnił też, że lek jest bezpieczny. Kwestia jego bezpieczeństwa była już oceniana po 20 pierwszych pacjentach przez niezależny komitet bezpieczeństwa. „I to się potwierdziło w dalszym etapie badań, bo nie było praktycznie żadnych poważnych działań niepożądanych. Lek jest na pewno bezpieczny, ale czy skuteczny, będziemy mogli powiedzieć dopiero po zakończeniu badań klinicznych” – wyjaśnił prof. Tomasiewicz. Podczas rozmowy z PAP odniósł się również do obecnej sytuacji epidemicznej związanej z koronawirusem. Zaznaczył, że w ostatnich dniach w klinice zaczęli się pojawiać pojedynczy pacjenci z bardzo ciężkim przebiegiem COVID-19. „Niestety, są to osoby młode, wszystkie niezaszczepione. Mamy poczucie takiego powrotu do przeszłości: znów pacjenci nie zgłaszają się do lekarzy, do ostatniej chwili czekają w domu i dopiero w ciężkim stanie trafiają do szpitali. Obawiam się, że to może być początek kolejnego wzrostu zachorowań. Patrząc na to, co dzieje się w innych krajach, nie jestem jakoś specjalnie optymistycznie nastawiony” – powiedział prof. Tomasiewicz.
WO
Źródło: PAP