Komunistyczna Partia Polski contra Prawo i Sprawiedliwość. Czy czeka nas delegalizacja organizacji? Oczywiście, że nie

Dzisiaj Zbigniew Ziobro ogłosił podjęcie starań, w efekcie których Komunistyczna Partia Polski ma zostać zdelegalizowana. Wczoraj zaś Roman Giertych zapowiedział, że delegalizacja czeka partię Prawo i Sprawiedliwość. Stety niestety, nikt zdelegalizowany nie będzie. Patrząc na huczne zapowiedzi, które od lat w temacie delegalizacji rzuca każde ugrupowanie wobec innych właściwie co kilka miesięcy, nie można wierzyć w to, że rzeczywiście tak się stanie.
Delegalizacja Komunistycznej Partii Polski
Wpolityce.pl poinformowało dziś, że „Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro złożył wniosek o stwierdzenie niezgodności z Konstytucją Rzeczypospolitej Polskiej celów i działalności Komunistycznej Partii Polski”.
- Działania w tym zakresie zostały podjęte na wniosek osób fizycznych. W pismach kierowanych do prokuratury wskazywały one, że Komunistyczna Partia Polski między innymi odwołuje się w swoim programie i praktykach do totalitarnych metod i praktyk działania komunizmu, co jest niezgodne z Konstytucją RP – poinformowała portal Prokuratura Krajowa.
Niestety, wiadomo już teraz, że nie zostanie ona zdelegalizowana. Były już wcześniej próby. Orzecznictwo wskazuje, że KPP działa legalnie, gdyż odwołuje się do komunizmu, ale... z pominięciem totalitarnych metod i praktyk. Tłumaczenie dla idiotów, ale w III RP skuteczne. Co ciekawe, sam symbol sierpa i młota jest legalny, ponieważ w naszym państwie nie jest wprost zakazany, w przeciwieństwie do symboliki narodowo-socjalistycznej. Prokurator Generalny i Minister Sprawiedliwości – gdyż obie te funkcje sprawuje Zbigniew Ziobro – z pewnością to wie. Rzuca więc ludowi temat do dyskusji i emocji, by pod jego przykrywką rząd mógł zająć się tworzeniem kolejnych podatkowych i/lub covidiańskich bubli prawnych. Gdyby rzeczywiście chciał zlikwidować Komunistyczną Partię Polski, zaproponowałby zmiany w prawie tak, by obecne orzecznictwo broniące komunistów przestało istnieć.
Delegalizacja PiS
Wczoraj z kolei Roman Giertych zapowiedział swój powrót do polityki. Wyznał, że chciałby zająć się organizacją prac „komisji śledczej ds. nielegalnych działań PiS w latach 2015-2021”. Zażyczył też sobie, by jeszcze przed zakończeniem jej prac Prawo i Sprawiedliwość zostało zdelegalizowane.
- Równolegle z pracami komisji śledczej musi się toczyć praca prokuratury, która wobec osób niepodlegających Trybunałowi Stanu będzie prowadzić postępowanie – przekonywał Giertych.
- Główne śledztwo winno się toczyć w związku z art. 258 kk - zorganizowana grupa przestępcza, zmierzająca do popełnienia szeregu przestępstw, takich jak przekroczenie uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych, podszywanie się pod funkcjonariuszy publicznych np. sędziów, ukrywanie przestępstw, fałszerstwa, przywłaszczenia np. w sprawie afery KNF, itp. W ramach tego postępowania należy postawić pilnie zarzuty kierownictwu PiS i zabezpieczyć prawidłowość postępowania przygotowawczego – marzył publicznie na swoim Facebooku Giertych.
Delegalizacja – opium dla ludu III RP
Przyglądając się historii haseł o delegalizacjach czy to partii czy stowarzyszeń etc., można śmiało przypuszczać, że ani Ziobro ani Giertych celów swoich nie zdołają osiągnąć. Takich zapowiedzi było wiele w historii III RP.
Tylko w zeszłym miesiącu Michał Kobosko oraz Hanna Gil-Piątek z ugrupowania Szymona Hołowni Polska 2050 wezwali do delegalizacji Marszu Niepodległości. W ubiegłym roku delegalizacji MN chcieli posłowie PO. Posłowie tego samego ugrupowania żądali delegalizacji Obozu Narodowo-Radykalnego w 2017 roku.
Pomysł Romana Giertych też nie jest oryginalny. Do delegalizacji PiS w 2013 roku wzywali politycy SLD. Z kolei w 2019 roku chciano zdelegalizować PO – żądali tego działacze Młodzieży Wszechpolskiej i politycy Ruchu Narodowego. Była to odpowiedź na żądanie przez PO delegalizacji „Młodzieży Wszechpolskiej i wszystkich organizacji nawołujących do agresji”. W 2017 roku jeden z obecnych autorytetów TVP Marian Kowalski zażądał delegalizacji Platformy Obywatelskiej oraz Nowoczesnej i aresztowania ich liderów. Przykładów można mnożyć na potęgę.
Czy coś z tego wynika? Nie. To tylko igrzyska dla tłumu. – Pojawiające się wnioski o delegalizację danej organizacji politycznej należy traktować wyłącznie w kategorii politycznych postulatów, trudnych do zrealizowania i, szczerze mówiąc, absurdalnych. Jeżeli działacze jakiejś partii czy organizacji naruszają prawo, to jest kwestia stopnia tego naruszenia i wyciągnięcia odpowiedzialności wobec osób prawo naruszających, a nie składania wniosków o delegalizację danej instytucji – powiedział już osiem lat temu Jacek Bąbka, prezes Fundacji Badań nad Prawem w rozmowie z „Rzeczpospolitą”. Jak widać, przez tyle czasu zupełnie nic się nie zmieniło a ludzie mimo to dają się łapać na emocjonalizmy pt. „zdelegalizujmy organizację nie zmieniając obecnego prawa”. No cóż może się nie udać, prawda?
Dominik Cwikła
Źródło: wpolityce.pl / interia.pl / rmf24.pl / dorzeczy.pl / dziennik.pl / tvp.info / rp.pl / prawy.pl