Polsko-węgierskie weto! Nie dla narzucania nam ideologii przez UE!

Na tegorocznym lipcowym unijnym szczycie zapadły bardzo korzystne dla Polski ustalenia, dotyczące budżetu Unii Europejskiej na lata 2021-2027. Polska ma być jednym z największych beneficjentów. Wynegocjowana kwota to to 750 mld zł. Aż 620 mld zł to dotacje, reszta to niskooprocentowane pożyczki. Ogólny fundusz ma także kwotę przeznaczoną do odbudowy po kryzysie związanym z koronawirusem.
Mateusz Morawiecki wrócił z lipcowego szczytu jako zwycięzca, tym bardziej, że Angela Merkel zapewniła go, że w przyszłości wszystko będzie zależało od jednomyślnej decyzji RE, czyli bicz tzw. praworządności nie jest groźny. Tak się jednak nie stało, bo Rada Europejska do tej kwestii nie powróciła. Wkrótce pojawiły się różne pomysły „pozatraktatowe”, o których już przed tym wiele mówiono. Oparto się na bardzo mglistym i szeroko rozumianym artykule 2 Traktatu UE, w którym ogólnie mówi się o poszanowaniu godności osoby ludzkiej, wolności, demokracji, równości, państwa prawnego itd. Na tej ogólnej podstawie KE 30 września przyjęła pierwszy raport na temat praworządności. W listopadzie zaś przyjęto pozatraktatowe porozumienie, które nie ma nic wspólnego z obietnicami Angeli Merkel. Zostało ono podpisane przez przedstawicieli Parlamentu Europejskiego, Komisji Europejskiej i Rady Europy, reprezentowanej przez państwo sprawujące obecnie prezydencję, czyli Niemcy. Przyjęcie tego porozumienia oznacza dla nas utratę suwerenności. Od tej pory bowiem UE w sposób bezprawny może narzucać nam swoje rozwiązania, które są sprzeczne z wolą narodu. A chodzi o pieniądze za praworządność. Są to znane nam frazesy o obronie demokracji w Polsce.
W rzeczywistości opiera się to wszystko na kłamstwach, jakoby sędziowie u nas byli pod bezpośrednim wpływem ministra sprawiedliwości, łamana była u nas wolność mediów, wolność słowa, prawa człowieka związanego ze środowiskami LGBT. Jednym słowem łamana jest u nas niezależność sądownictwa.
Takie rozwiązanie jest zupełnie bezprawne. Nie ma żadnych przepisów, które pozwalają unijnym urzędnikom ingerować w organizację wymiaru sprawiedliwości państw członkowskich. Jest to sprzeczne z traktatami unijnymi. Jest to jawne pogwałcenie unijnej praworządności, tylko po to, aby ciągle nią straszyć państwa o rządach prawicowych – Polskę i Węgry.
Unia Europejska żyje w jakimś matrixsie. Upaja się krainą szczęśliwości, w jakiej żyją najbogatsze kraje unijne. Ten swoisty eden zakłócają jedynie dwa niepokorne kraje. Jednocześnie nie dostrzega się ponurej rzeczywistości: problemów instytucjonalnych, decyzyjnych, które doprowadziły do brexitu, terroryzmu, anarchii na francuskich ulicach, kłopotów z migracją, nad którą już dawno utracono wszelką kontrolę. Tych wszystkich problemów Bruksela nie zauważa.
Europoseł Ryszard Czarnecki uważa, że „bronią atomową jest weto wobec unijnego budżetu. Jako, że decyzje wiążące „praworządność” z wyplatą środków zapadają większością kwalifikowaną, a żadne z pozostałych 25 państw nie garnie się, by otwarcie bronić Polski i Węgier przed sprzecznym z prawem karaniem, będziemy zmuszeni sięgnąć po najcięższą amunicję. Budżet Unii przyjmowany jest bowiem jednomyślnie”.
Premier Mateusz Morawiecki wysłał do przywódców unijnych list z oświadczeniem, że Polska nie może zaakceptować wersji „mechanizmu praworządności”, bo oznacza to prymat politycznych i arbitralnych kryteriów nad oceną merytoryczną. W praktyce oznaczałoby to ciągłe wtrącanie się w różnorodne sprawy Polski – reformę sadownictwa, edukację, media, prawo rodzinne. Moglibyśmy się znaleźć pod nieustannym szantażem.
Jacek Saryusz-Wolski mówi: „Jest to próba narzucenia siłą pewnego rozwiązania wbrew unijnemu prawu z nadzieją, że kraje, które mają być pierwszymi ofiarami tego mechanizmu, zawahają się przed użyciem weta w sprawie budżetu UE. Ten proces jest prowadzony w zaciszu gabinetów w Brukseli, pod osłoną pandemii, gdy Parlament Europejski jest zamknięty, a rady UE odbywają się w formie wideokonferencji”. Witold Waszczykowski zastanawia się nawet nad wstrzymaniem płacenia składki, gdyby się okazało, że jakieś pieniądze z funduszy spójności czy rolniczych do nas nie trafiają.
Jasne stanowisko w tej kwestii wypowiedział Jarosław Kaczyński „Nazwę te działania po imieniu: mamy do czynienia z próbą odebrania nam suwerenności, nawet w sferze kultury(…) Instytucje Unii Europejskiej, jej przeróżni urzędnicy, jacyś politycy, których Polacy nigdy i nigdzie nie wybierali, żądają od nas, byśmy zweryfikowali całą naszą kulturę, odrzucili wszystko, co dla nas arcyważne, bo im się tak podoba(…) Nie ma śladu uzasadnienia traktatowego, jest to sprzeczne z naszą deklaracją o suwerenności kulturowej podjętej przez Sejm przed wejściem do UE. Na takie działania nie będzie zgody”.
Co będzie jeśli Polska i Węgry zawetują budżet? Obowiązywać będzie prowizorium budżetowe, czyli państwa członkowskie otrzymają wysokość środków taką, jak w mijającym roku. Dla nas jest to korzystne, bo mamy 25 proc. więcej niż w tej siedmioletniej perspektywie.
Prezydencja Niemiec kończy się. Od 1 stycznia przewodnictwo obejmuje Portugalia, z która będą już inne rozmowy, a później Słowenia, której premierem jest bliski sojusznik Orbana. A co się stanie z pakietem odbudowy? „ Polska może bez pośrednictwa Komisji Europejskiej i drakońskich warunków pozyskać potrzebne pieniądze na międzynarodowym rynku finansowym na nie gorszych, lecz wręcz lepszych warunkach. Ma wysoką wiarygodność kredytową i może dziś pożyczać środki po ujemnej stopie procentowej” – uważa Sayriusz- Wolski.
Użycie weta to nic strasznego. Po wstąpieniu do Unii, Hiszpania często nim straszyła, gdy była nieustannie grillowana przez Francję. Po zdecydowanych działaniach Hiszpanii, dano jej wreszcie spokój.
Dzisiejsze doniesienia prasowe mówią, że Viktor Orban zawetował ostatecznie ustawę. Obawia się, że państwa członkowskie będą zmuszane do przyjmowania imigrantów i od tego będą zależały dotacje budżetowe.
Iwona Galińska
Źródło: redakcja