SZOK! Putin zrezygnuje ze stanowiska?!

Jak donosi brytyjski dziennik „Sun” powołując się na rosyjskie źródła Władimir Putin, rządzący Rosją od przeszło dwóch dekad, ustąpi ze stanowiska prezydenta na początku 2021 roku. Według dziennika przywódca Rosji ma mieć objawy choroby Parkinsona.
Obserwatorzy, którzy badali ostatnie nagrania wideo, zauważyli, że nogi Putina wydawały się być w ciągłym ruchu, a on sam trzymał się podłokietnika krzesła i wyglądał na cierpiącego. Jego palce również wydawały się drgać, gdy trzymał długopis i chwytał za filiżankę, która miała zawierać zestaw środków przeciwbólowych. Jak twierdzą źródła, partnerka prezydenta Rosji, 37-letnia była gimnastyczka Alina Kabajewa, błaga go, aby zrezygnował ze sprawowania władzy. Spekulacje, że 20-letnie rządy Putina – drugie pod względem długości po Stalinie – mogą zbliżać się do końca, zaczęły krążyć w tym tygodniu w związku z przygotowywaniem ustawy mającej go uczynić dożywotnim senatorem po zakończeniu rządów. Projekt ustawy złożonej przez samego Putina, która ma mu zagwarantować immunitet od oskarżenia i państwowe przywileje do śmierci, w szybkim trybie jest procedowany w parlamencie.
„Sun” pisze, że minionej nocy moskiewski politolog prof. Walerij Sołowiej jeszcze mocniej podsycił te spekulacje, sugerując, że Putin może mieć objawy Parkinsona. Według niego nie tylko Kabajewa, ale też córki Putina, 35-letnia Maria Woroncowa i 34-letnia Katerina Tichonowa, namawiają go do rezygnacji. – Rodzina ma na niego wielki wpływ. Zamierza ujawnić swoje plany przekazania władzy w styczniu – powiedział Sołowiej. Uważa on, że wkrótce Putin mianuje nowego premiera, aby go przygotować do roli następcy. Jak przypomina „Sun”, sztab rosyjskiego prezydenta wielokrotnie dementował pogłoski, że planuje on drogę do wyjścia z polityki, a sam Putin regularnie publikował zdjęcia, na których wyglądał w dobrej formie - podczas polowań, strzelania, jazdy konnej i gry w hokeja. Rzecznik prasowy Kremla Dmitrij Pieskow oświadczył, że zapewnienie prezydentowi roli dożywotniego senatora jest praktyką stosowaną w wielu krajach świata i jest to całkowicie uzasadnione. Pieskow, zaprzeczając doniesieniom „Sun”, oznajmił, że Putin nie zamierza składać urzędu i że cieszy się „świetnym zdrowiem”.
Tymczasem Kreml odniósł się ostatnio także do wyborów w USA. Niepewność wokół wyników wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych może negatywnie wpłynąć na sprawy międzynarodowe, zwłaszcza na gospodarkę - powiedział rzecznik Kremla. Podkreślił, że Kreml na razie wstrzymuje się od komentarzy. Pieskow przypomniał, że chodzi o "największą gospodarkę światową" i "jedno z największych państw świata", wobec tego - jak dodał - "wszelka niepewność ma i może mieć negatywne skutki dla spraw międzynarodowych". Skutki te mogą dotknąć przede wszystkim gospodarkę - dodał. Zastrzegł przy tym, że dopiero okaże się, jak długi będzie ten okres niejasności i jak silny okaże się jego wpływ. Sytuacja po amerykańskich wyborach "nie daje możliwości komentowania"; Kreml woli poczekać, aż sytuacja się wyjaśni - powiedział Pieskow.
Sprawę chętnie podejmują też rosyjskie media. - Amerykanie pouczają cały świat, a sami łamią zasady demokracji i są gorsi od Łukaszenki. Niezależnie od wyniku, wybory w USA nie są ani uczciwe, ani sprawiedliwe – twierdzą z satysfakcją prokremlowscy komentatorzy w rosyjskich mediach państwowych. „A czy mu już uznaliśmy amerykańskie wybory jako nieważne?” – to ironiczne pytanie na swoich (bardzo poczytnych) profilach w portalach społecznościowych zadała Margarita Simonian, szefowa telewizji RT (dawniej Russia Today). Gwiazda rosyjskich mediów państwowych wypisała siedem powodów, dla których Moskwa mogłaby nie uznać wyników wyborów w Stanach, niezależnie od ich wyników. Po pierwsze: liczne naruszenia. Po drugie: brak międzynarodowych obserwatorów. Po trzecie: nieczytelność procesu wyborczego, uniemożliwiająca bezpośrednie wyrażenie woli narodu. Po czwarte: liczne informacje o korupcji w kontekście wyborów. Po piąte: brak obiektywizmu mediów, które w swoim przekazie preferują jednego z kandydatów. Po szóste: cenzura w największych mediach. Po siódme: zgodny z prawem, oddolny, „ludowy” protest.
Wybory prezydenckie w USA wciąż są nierozstrzygnięte. Zacięta rywalizacja toczy się jeszcze o kilka stanów. Według dziennika "New York Times", kandydat Demokratów Joe Biden może już być pewien 253 głosów elektorskich, a prezydent Donald Trump - 213. Do wygranej potrzeba 270 głosów.
DZ
Źródło: PAP, DoRzeczy.pl