Dziś premiera nowego filmu Roberta Glińskiego: „Zieja” - więcej niż biografia

Pojedynek dwóch charyzmatycznych aktorskich osobowości to bezdyskusyjny atut wchodzącego na ekrany filmu Roberta Glińskiego „Zieja”. W roli makiawelicznego majora Służby Bezpieczeństwa wystąpił Zbigniew Zamachowski, a w postać księdza Jana Ziei wcielił się Andrzej Seweryn.
Oś scenariusza stanowi przesłuchanie księdza, w 1977 roku, przez SB, mające na celu ujawnienie zagranicznych źródeł finansowania opozycji.
Nie jest to hagiograficzna opowieść, wręcz przeciwnie - migawki z życia niezwykłego kapłana pokazują wielowymiarową postać wymykającą się prostym klasyfikacjom. Powiedzieć, że ks. Jan Zieja został zapamiętany głównie jako członek Komitetu Obrony Robotników, to stanowczo za mało. W pamięci pozostaje scena, gdy zwykły ksiądz wygłaszając rekolekcje dla biskupów, każe dostojnikom paść na kolana przed prawdą, która jest ważniejsza niż Kościół. Równie nieszablonowo przemawia jako kapelan-porucznik armii walczącej z bolszewikami w 1920 roku. Po krwawej potyczce, w czasie której wyniósł z pola walki 23 rannych, tłumaczy żołnierzom, że zabijać to grzech, niezależnie od okoliczności. Te same słowa - „nie zabijaj nigdy nikogo” - powtarza będąc kapelanem podczas Powstania Warszawskiego. Wcześniej jako młody ksiądz w podartej sutannie wędruje do Rzymu tłumacząc pogranicznikom, że nie uznaje paszportów. I zostaje przepuszczony, o sto lat wyprzedzając zasady traktatu z Schengen… W scenach ukazujących młodość księdza Ziei wystąpił Mateusz Więcławek, przekonująco nawiązując do kreacji Andrzeja Seweryna.
“Zieja” to koprodukcja Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych oraz Telewizji Polskiej, współfinansowana przez Polski Instytut Sztuki Filmowej oraz Miasto Lublin.
Źródło: redakcja