Politycy podwyższyli sobie pensje! Fala krytyki!

Nie milkną echa przegłosowanej przez Sejm ustawy o podwyższeniu wynagrodzeń dla parlamentarzystów, ministrów, prezydenta i premiera oraz wprowadzeniu pensji dla pierwszej damy.
Posłowie przeprowadzili w piątek dwa czytania noweli ws. wynagrodzeń, który zakłada powiązanie wysokości wynagrodzenia najważniejszych osób w państwie nie – jak dotychczas – z kwotą bazową corocznie określaną w ustawie budżetowej, ale z wynagrodzeniami sędziów Sądu Najwyższego. Propozycja zakłada, że prezydent będzie zarabiał ponad dwa razy więcej niż teraz, czyli około 26 tysięcy złotych brutto miesięcznie. Pensja premiera wzrośnie z poziomu 11 do około 22 tysięcy złotych. Wynagrodzenia posłów zwiększą się o 4,5 tysiąca złotych i wyniosą ponad 12,5 tysiąca złotych brutto. Nowelizacja ustawy wprowadza też wynagrodzenie dla pierwszej damy, która ma zarabiać blisko 18 tysięcy złotych brutto. Do tej pory żona prezydenta nie otrzymywała wynagrodzenia z tytułu sprawowania funkcji pierwszej damy. W glosowaniu nad wzięło udział 434 posłów. Projekt poparło 386 polityków, 33 było przeciw, a wstrzymało się 15. Nie głosowało 26 osób. Za odrzuceniem planu podwyżek zagłosowała cała Konfederacja. Osoby przeciwne temu planowi znalazły się także w innych ugrupowaniach.
Na Twitterze wydarzenia te skomentował Donald Tusk: „Opozycja, która złej władzy podwyższa wynagrodzenie, i to w czasie kryzysu, nie ma racji bytu. Po prostu. Ogarnijcie się, proszę”. Na tym samym portalu głosowanie skrytykował także Paweł Kukiz: „Wygląda na to, że wróciło +KorytoPlus+. Błyskawiczne przejście do drugiego czytania i za moment pewnie uchwalenie. Kukiz'15 jest zdecydowanie przeciw podwyżkom dla posłów i zwiększeniu partyjnych subwencji w szczycie kryzysu gospodarczego” – napisał polityk. Jedynym ugrupowaniem, które jednomyślnie odrzuciła te przepisy była Konfederacja. Jej politycy już przed nim stanowczo wypowiadali się przeciw tym przepisom. Krzysztof Bosak napisał, że „Konfederacja nie poprze dokonywanych w trakcie kryzysu kilkudziesięcioprocentowych podwyżek wynagrodzeń dla posłów oraz zwiększenia aż o połowę subwencji dla partii. Jesteśmy za dobrym wynagradzaniem kadr, ale nie możemy tego wiązać ze skokiem partii na kasę podatników. Nie możemy też przyznawać sobie podwyżek o kilka tysięcy złotych w tym samym czasie kiedy tysiące Polaków mają obcinane wynagrodzenia lub jest zwalniane z pracy. Jak można w ogóle wpaść na taki pomysł?”
Z kolei podwyżek broni między innymi Lewica. Barbara Nowacka uważa, że takie zabiegi zapobiegają korupcji. Polityk napisała o tym na swoim profilu facebookowym: „Szanowni Państwo, Jak wiecie zapewne, zagłosowałam wczoraj za podniesieniem wynagrodzeń dla samorządowców, parlamentarzystów, ministrów, prezydenta oraz pensją pierwszej damy. Wszystkie kluby parlamentarne poparły to rozwiązanie. Wiem, że na taką decyzję nigdy nie ma odpowiedniego momentu, co widać po Państwa reakcjach. Uważam jednak, że chowanie głowy w piasek i unikanie wyjaśnień dla swojej decyzji nie jest rozwiązaniem. Poparliśmy podwyżki, gdyż uważamy, że zmiany systemowe w wynagradzaniu osób sprawujących funkcje publiczne są niezbędne. Kraj, w którym wiceminister finansów zarabia 7 tys. zł, a firmy mogą sobie kupić dowolnego posła czy radnego za 2 tys. zł miesięcznie, to kraj galopujący w stronę korupcji. Przyjmując te systemowe rozwiązania znaliśmy ryzyko, jakie niesie powiązanie z bieżącą polityką. Teraz dostajemy nie tylko pytania czy krytykę, ale wyzwiska i groźby. Szczególnie dziwi mnie takie zachowanie ze strony osób, które deklarują nawołują do przejrzystości instytucji publicznych. Kapitał polityczny na tej sytuacji zbijają zaś populiści. My nie jesteśmy populistami. Uważamy, że sprawne państwo to państwo z transparentnym finansowaniem partii i zarobkami powiązanymi wskaźnikowo. Jego elementem jest przejrzysty system wynagrodzeń urzędników państwowych i osób sprawujących funkcje publiczne. I to jest właśnie wprowadzane.” – napisała Nowacka.
Trudno nie przyznać racji takiemu stanowi rzeczy jednak moment na takie ruchy nie wydaje się odpowiedni a przynajmniej nie współgra z działaniami rządu, który poprzez swoje decyzje związane z koronawirusem doprowadził do zatrzymania gospodarki w efekcie czego wiele osób straciło pracę czy szansę na zarabianie na swoim biznesie. Dodatkowo oburzenie budzi fakt, że w 2018 roku populistycznie obniżono wynagrodzenie parlamentarzystom.
DZ
Źródło: redakcja