Tu już nie potańczysz, czyli paranoi koronawirusowej ciąg dalszy…

0
0
/ Fot. ilustracyjne/fot. pixabay

Od kilku miesięcy od kiedy ogłoszono „epidemię” koronawirusa na świecie panuje wiele restrykcji. Ludzie czują się zastraszeni, znacznie mniej wychodzą z domów. Bardzo też pogorszyło się ich zdrowie psychiczne. Czy epidemia strachu kiedykolwiek się skończy?

„Epidemia” koronawirusa trwa już od kilku miesięcy. Końca nie widać a rządzący na świecie tylko podsycają strach i zalecają coraz to więcej obostrzeń, niekiedy bardzo absurdalnych.

Tym razem w niedzielę rząd we Włoszech postanowił, że zamknie dyskoteki. Według włoskich rządzących są to miejsca, gdzie potencjalnie może pojawić się bardzo dużo zakażeń. Zakaz obowiązywać będzie w dwudziestu regionach. Właściciele dyskotek odnotują straty wynoszące 4 miliardy euro. Pomimo, że rząd obiecał, że pomoże właścicielom dyskotek sami zainteresowani nie zgadzają się z opinią rządu i twierdzą, że na dyskotekach nie ma miejsca na żadne ogniska zakażeń.

Także w Niemczech dochodzi do kolejnych absurdów. Niemiecki minister zdrowia Jens Spahn ostrzega bowiem swoich obywateli przed imprezowaniem w wakacje. Stwierdził także, że umieszczenie Hiszpanii na liście miejsc bardzo niebezpiecznych uważa za słuszne.

Zaznaczył jednak, że nie zabrania nikomu wyjazdu do Hiszpanii. Prosił jednak o szczególną ostrożność.

- Trzeba chronić siebie i innych, imprezowe wakacje są nieodpowiedzialne w czasie tej pandemii -puentował niemiecki minister zdrowia.

Chyba wszyscy woleliby, aby ich obywatele całe wakacje przesiedzieli w domu. Niepokojące są jednak słowa Katarzyny Szcześniak, polskiej psycholog pracującej w Stanach Zjednoczonych, która twierdzi, że pandemia i zamknięcie w domu pogorszyło zdrowie psychiczne osób mieszkających w Nowym Jorku. Pewnie i nie tylko w Nowym Jorku.

- W wyniku wymuszonej izolacji i konieczności pozostania w domach zostaliśmy wytrąceni z rutyny. Zmieniła się dostępność relacji towarzyskich i wsparcia, a pacjenci nagle dowiedzieli się, że nie mogą przyjść na sesję indywidualną czy grupę do kliniki i nie wiedzieli, kiedy to znowu będzie możliwe. Musieli sobie radzić w zupełnie nowej sytuacji - zaznaczyła Szcześniak.

- Nasi pacjenci znaleźli się w obliczu nieznanej, nowej rzeczywistości i tym bardziej wymagają pomocy i wsparcia. Od samego początku pandemii jesteśmy dla nich dostępni. Tyle, że spotkania odbywają się w zupełnie innej formie - online, do czego także wszyscy musieliśmy się przystosować - dodała.

Według psycholog znacznie wzrosła także przemoc domowa.

-Dochodzi strach o zdrowie swoje i bliskich, utrata pracy, kłopoty finansowe, samotność, niepewna przyszłość i obawa o to jak będą wyglądały nasze relacje międzyludzkie. Pogłębia to jeszcze stres związany z tym, że cała rodzina nagle pozostaje w domu. Pojawiają się duże i małe problemy i konflikty związane z nieustannym byciem razem - puentowała.

Jeśli dalej rządzący na całym świecie będą zmuszać nas do spędzania czasu w domu sytuacja może się bardzo pogorszyć.

Agnieszka Malinowska

Źródło: wgospodarce.pl

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną