Płoną libańskie banki

Krzywa koronawirusa jest płaska, ale inflacja szaleje, więc protestujący Libańczycy podpalają banki.
Zamiast plakatów i haseł antyrządowych, które określiły wcześniejsze demonstracje w Libanie, protestujący coraz częściej używają koktajli Mołotowa i prowizorycznych taranów. Z powodu szalejącej inflacji w ostatnich dniach celowali w banki tego kraju, wybijając okna i podpalając je.
„Zmierzamy do sytuacji bardziej niebezpiecznej niż wirus” - powiedział 29-letni Mohamed Sabbah, protestujący w Bejrucie. „Ludzie stracą swoje domy. Ludzie będą głodować”.
Jak na ironię, w tym samym dniu, w którym Liban ogłosił, że złagodzi swoje ograniczenia związane z koronawirusem, armia została wysłana na ulice, aby stawić czoła rozpaczliwym protestującym w Trypolisie na północy kraju. Libańczycy są na ulicach od października, prosząc o nowy system polityczny i koniec korupcji, ale teraz przesłanie jest inne: „Jesteśmy głodni”.
Miesiące kryzysu gospodarczego pomogło uchronić się przed koronawirusem, ale przyspieszyło załamanie gospodarcze kraju i przyniosło falę ubóstwa.
Gdy libańska waluta - lira - spada, cena żywności rośnie, a kasjerzy po cichu ostrzegają klientów, aby zaopatrzyli się w produkty, ponieważ ceny kupowanych produktów mogą wzrosnąć następnego dnia. W ubiegłym tygodniu lira odnotowała największy dzienny spadek w stosunku do dolara amerykańskiego w historii, zwiększając się do ponad 4000 lirów do dolara na czarnym rynku, przyczyniając się do wywołania nowej fali protestów.
„Puszka tuńczyka wynosiła 2000 lirów, teraz jest 5000 i rośnie”, powiedział Radwan, 36-letni protestujący, który nie podał nazwiska.
W pobliżu protestu w Bejrucie policja pilnowała oddziału dużego banku z jednym wybitym oknem. Kilka przecznic dalej okna Związku Banków w Libanie leżały roztrzaskane na chodniku. W całym kraju oddziały banku centralnego Libanu zostały obrzucone kamieniami i podpalone. Coraz więcej banków w Bejrucie wzmacnia swoje fasady blachami, aby uchronić je przed roztrzaskaniem i spaleniem. Każdego ranka sfrustrowani klienci czekają na zewnątrz w maskach na twarzy, próbując wynegocjować odzyskanie swoich pieniędzy. Nie mogą wypłacić ich bowiem z bankomatów.
Źródło: foreignpolicy.com