Niestety, idzie susza

Następstw suszy doświadczyliśmy już w minionym roku. Prażyło bezlitośnie. Ziemia pękała z braku opadów. Do tego wiosenne przymrozki ścięły kwiaty i zawiązki owoców, niszcząc spore połacie sadów. Skutek był widoczny gołym okiem: naturalny w tej sytuacji wzrost cen warzyw i owoców. Jakby przyroda chciała nam powiedzieć: tak naprawdę ja tu rządzę! Ale ubiegłoroczny stan aury ma być niczym w porównaniu z tym, co czeka nas tego roku. Tak przynajmniej brzmią prognozy specjalistów.
Czy możemy w jakikolwiek sposób tej groźbie zapobiegać? Głowi się nad tym niejeden znawca tematu. Wprawdzie opadami rządzi siła wyższa, ale nie wystarczy machnąć ręką i powiedzieć: cóż, niewiele możemy. Albo, cytując frywolną ocenę E. Bieńkowskiej, minister z rządu Tuska stwierdzić: Sorry, taki mamy klimat… W tej sprawie nie ma nic gorszego nad bezradne rozłożenie rąk lub na lekceważenie problemu. Bo problem istnieje i sam z siebie nie zniknie.
Resort rolnictwa oświadcza jednoznacznie: spodziewamy się w tym roku wielkiej suszy. Ledwie ok. 7,5 % wody w Polsce jest zabezpieczone na takie okoliczności. Bardzo malutko. Dają się teraz we znaki kilkudziesięcioletnie zaniedbania. Tu potrzeba szybkiego myślenia perspektywicznego, takiego na lata, nie tylko na dziś. Na jednej suszy może się bowiem nie skończyć.
To już ostatni dzwonek, żeby rozsądnie zapanować nad zasobami wodnymi kraju. Na pierwszym miejscu plasuje się konieczność wody dla rolnictwa. Metodą skutecznie wdrażaną w innych krajach jest budowa na polach oczek wodnych, szczególnie na terenach, które rok po roku są najbardziej dotykane skutkami braku opadów - głównie województwa zachodnie i część centralnych. Generalnie narażona na suszę jest aż połowa naszych gleb. Dopłata z państwowej kiesy za jej skutki nie rozwiązuje problemu; może tylko ulżyć poszczególnym rolnikom.
Mimo że to sprawa wagi państwowej, mająca niebagatelny wpływ na byt milionów ludzi, w tej kwestii górę bierze biurokracja. Aby wykonać oczko wodne, trzeba przejść przez szereg procedur, co zniechęca do działania. Są wprawdzie dopłaty dla tych, którzy decydują się na budowę, jednak obowiązują tu określone limity ( wielkość pola), kwestionowane przez samych zainteresowanych. Postulują oni uproszczenie procedur, co zwiększy ilość oczek. Łączy się z tym potrzeba poszerzenia dopłat na budowę zbiornika. Nie jest ona, pomijając biurokrację, procesem specjalnie trudnym; wybudowanie oczka trwa niewiele ponad tydzień. Bo wodę musimy gromadzić! Mamy jest za mało, dwa do trzech razy mniej niżli inne kraje Europy. Oczywiście, niezbędna wydaje się jakaś forma kontroli pozyskiwania wody. Gromadzenie jej w zbiornikach może bowiem w istotny sposób wpływać na zmniejszenie się lustra wód podziemnych, które są przecież naszym wspólnym skarbem. Czuwa nad tym w pewnym stopniu Prawo Wodne, które reguluje, ile wody może rolnik ciągnąć.
Dobrze by było, gdyby walka z zagrożeniem nie ograniczała się do akcji typu „Stop suszy”. Bo akcje akcjami - a rzeczywistość rzeczywistością. Gadanie nie zastąpi działania. Niestety, i na nie jest już za późno. Przynajmniej jeśli chodzi o bieżący rok. Tu każde działanie jest na wagę złota. Inaczej zawiśnie nad nami konieczność reglamentacji wody, czego już doświadczały niektóre kraje. Co się z tym wiąże, można sobie tylko wyobrazić. I nie będzie to obraz miły.
Inną sprawą jest traktowanie gleby. Aby mogła odpowiednio nasiąkać i dłużej przetrzymywać wodę, potrzebne jest specjalne jej zabezpieczanie, np. poprzez próchnicowanie. Próchnica – jak twierdzą specjaliści - spełnia rolę gąbki gromadzącej odpowiednio dużo wilgoci, co ułatwia roślinom wegetację. Niestety, część rolników nie do końca zdaje sobie z tego sprawę i zamiast glebie pomagać – szkodzi choćby mieszaniem ze spaloną słomą, która zmniejsza próchniczność i sprzyja wysychaniu.
Do obsuszania ziemi przyczyniają się także ci, którzy wyasfaltowali i obłożyli płytkami co tylko się da, na czele z własnym podwórkiem. Na takim podłożu opady nie mogą spełniać swojej roli: miast wsiąkać w ziemię, zwiększając jej wilgotność i zasoby wód gruntowych, po prostu parują.
Póki co została nam tylko modlitwa o deszcz.
Zuzanna Śliwa
Źródło: Zuzanna Śliwa