Na filmie zamieszczonym na Twitterze Piotrowski poinformował: "Na początku tygodnia zostałem poinformowany, że moje felietony, które wygłaszałem co tydzień w niedzielę (...) zostają zawieszone. Dzwoniący do mnie w tej sprawie ojciec redemptorysta, którego notabene od lat znam i bardzo lubię, w uzasadnieniu użył pięknej formy oznajmująco-pytającej: "Przecież pan profesor rozumie".
O. Rydzyk powiedział w TV Trwam: "Pana prof. Mirosława Piotrowskiego bardzo szanuję, ma ogromną wiedzę. To bardzo kulturalny człowiek, jest z dobrej rodziny. Ale nie mogę powiedzieć, że Radio Maryja, czy ja osobiście, że to jest nasz kandydat. W żadnym wypadku. Tak po prostu nie jest".
Słowa te odebrano w ten sposób, że o. Rydzyk popiera Andrzeja Dudę, dlatego woli rozstać się z Piotrowskim. Dziennikarze, np. Interii.pl, zwracają jednak uwagę, że Piotrowski zapowiedział start w wyborach prezydenckich dwa miesiące wcześniej. Dlaczego więc ta reakcja przyszła tak późno?
Sugerują, że stały za tym pieniądze. PKW mogłaby uznać, że felietony Piotrowskiego jako kandydata na prezydenta, to nieoznaczona agitacja, za którą nikt nie zapłacił. To natomiast groziłoby karami finansowymi dla o. Rydzyka.