Gdyby nie wysoka marża dystrybutorów paliwa mogłyby być jeszcze tańsze!

Średnie ceny benzyny w Polsce są najniższe od czterech lat. Podobnie z olejem napędowym, który ostatni raz tak niską cenę osiągnął trzy lata temu. Okazuje się jednak, że te rekordy mogłyby zostać jeszcze wyśrubowane. Nie dzieje się tak z powodu wysokiej marży jaką narzucili dystrybutorzy.
W ostatnim tygodniu średnia cena paliw wynosiła 4,20 zł/l za benzynę 95, 4,55 zł/l 98 i 4,31 zł/l oleju napędowego. Autogaz kosztował średnio 1,90 zł/l. Takie ceny oznaczają spadek w ostatnim tygodniu cen benzyny o 12 gr/l, oleju napędowego o 9 gr/l a autogazu o 7 gr/l. Takie ceny zdecydowanie różnią się od tych, które możemy zwykle obserwować na cennikach stacji paliw.
Przyczyną takiego stanu rzeczy jest zdecydowany spadek cen hurtowych paliw. Okazuje się jednak, że tempo spadku cen w hurcie od tych na stacjach znacząco się różni. Dla zobrazowania tej sytuacji wystarczy przyjrzeć się średniemu spadkowi cen na stacjach od początku roku. Cena benzyny bezołowiowej 95 obniżyła się o 77 gr/l, a oleju napędowego o 89 gr/l. Porównując to do ceny hurtowej sprzedaży widać jednak znaczącą różnicę. Hurtowa cena benzyny za jaką dzisiaj sprzedawała płocka rafineria była mniejsza od tej z końca ubiegłego roku o 1,43 zł/l. W przypadku oleju napędowego jest to 1,32 zł/l.
Wysokość marży narzucanej przez dystrybutorów widać także przy cenach hurtowych jakie oferował PKN Orlen na początku marca. Wówczas benzyna 95 kosztowała, już po dodaniu podatku VAT, ok. 3,43 zł za litr. Oznacza to różnicę ze średnią ceną na stacjach o ok. 77 groszy! Olej napędowy kosztował wówczas w hurcie 3,86 zł/l. Tutaj różnica z cenami na stacjach wynosiła 45 gr za litr. Taka wysokość marży jest trzykrotnie wyższa od dotychczasowej historycznej średniej.
Argumentem na obronę dystrybutorów jest natomiast informacja o tym, że zapotrzebowanie na benzynę w Polsce w ostatnim czasie spadło o połowę. Taki stan rzeczy spowodowany jest sytuacją wielu firm wynikającą z wprowadzonych ograniczeń w ramach walki z pandemią koronawirusa. W związku z taką sytuacją operatorzy stacji potrzebują wyższej marży żeby pokryć koszty funkcjonowania obiektów.
Drugim powodem takiego stanu rzeczy jest sytuacja na rynku globalnym. Ceny benzyny, choć ciągle maleją, zdecydowanie w tym spadku wyhamowują. Ceny oleju napędowego zaczęły już nawet nieco drożeć. Taka sytuacja jest pokłosiem znacznego osłabienia złotego w stosunku do dolara a także wzrastających powoli cen ropy naftowej. Spowodować może to sytuację, w której za kilka bądź kilkanaście dni paliwo w rafineriach zacznie drożeć. W takim przypadku wysokie marże detaliczne mogą służyć za bufor w sytuacji kiedy równocześnie złoty będzie dalej słabnął a cena ropy, liczona przecież w dolarach, rosła.
Należy przy tym zauważyć także, że podane ceny detaliczne są średnią dla całego kraju. W praktyce konkretne ceny mogą różnić się od siebie w zależności od województwa. Widać to na przykładzie województwa pomorskiego, gdzie cena benzyny wynosiła 4,08 zł/l a w tym samym czasie w zachodniopomorskim było to 4,33 zł/l. Takie różnice występują nie tylko pomiędzy województwami, ale także tymi samymi regionami. Na przykład we Wrocławiu benzynę można zatankować już poniżej 4 zł/l a jest to aż 30 groszy mniej niż średnia dla całego Dolnego Śląska.
Pomimo wszystkich czynników, które wydają się być usprawiedliwieniem dla dystrybutorów przy ustalaniu cen hurtowych sytuacja pokazuje, że spadek cen poniżej 4 złotych za litr w przypadku benzyny w całym kraju jest jak najbardziej możliwy. To jednak rekordowo wysokie marże stanęły na przeszkodzie takiego stanu rzeczy. Jednak szansa na taką sytuację zdaje się zdecydowanie oddalać. Prognozy ekspertów nie napawają optymizmem - W obecnej sytuacji nie widać możliwości, żeby w krótkim okresie średnie ceny paliw spadły do poziomu 4 zł/l. W kolejnym tygodniu część stacji będzie wprowadzała niższe ceny paliw, jednak w większym stopniu obniżki mogą dotyczyć benzyn niż oleju napędowego i nie powinny przekroczyć kilku groszy na litrze – tłumaczy BM Reflex.
Paliwowe Eldorado zaczyna więc powoli się kończyć, choć ceny nie zaczęły jeszcze wzrastać. Upragniona niska cena paliw może stać jednak faktem. Do tego faktem niezależnym tak mocno od sytuacji na rynku globalnym jak ma to miejsce w tej chwili. Żeby jednak osiągnąć taki stan rzeczy należałoby zdecydowanie obniżyć wszelkie opłaty jakie państwo narzuca na paliwa. Bez wątpienia podziałałoby by to z korzyścią i na gospodarkę i na portfel przeciętnego Polaka. Póki co jednak od kilku lat mamy do czynienia tylko z obietnicami na ten temat, a jak przychodzi do możliwości ich zrealizowania to nic z tego nie wychodzi. Należy zatem póki co z nadzieją patrzeć na sytuację na światowym rynku paliw i wypatrywać tam możliwości kolejnych obniżek.
Damian Zakrzewski
Źródło: Reflex.com.pl, Bankier.pl
Źródło: Reflex.com.pl, Bankier.pl