Szymowski o tym, że sprawa "Brody" pokazuje patologię "świadków koronnych"

0
0
Patrycja Kotecka
Patrycja Kotecka / By Jerzy Sobański - Fotografia własna, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=15895365

Po tym, jak przestępca o pseudonimie "Broda" i jednocześnie świadek koronny obciążył Patrycję Kotecką, żonę ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, rozpętała się burza. Leszek Szymowski wskazał na to, że sprawa ta odsłania patologie instytucji świadka koronnego.

Leszek Szymowski napisał w mediach społecznościowych:

"Ad vocem w sprawie "PatiKoti"

Patrycja Kotecka nie padła ofiarą systemu, który stworzył jej mąż. Tylko dlatego, że jest jego żoną.

Na portalu Prokuratury Krajowej wyczytałem dziś komunikat, iż prokuratura zweryfikowała negatywnie zeznania świadka koronnego ps. "Broda" - byłego gangstera, którego zeznania (przedrukowane przez "Gazetę Wyborczą") ujawniły powiązania żony Ziobry z mafią pruszkowską. To o tyle zaskakujące, że chyba pierwszy raz zdarza się, że prokuratura weryfikuje zeznania świadka koronnego. Dotychczas regułą było to, że na podstawie zeznań świadków koronnych lub "skruszonych" tzw. "sześćdziesiątek" (od numeru artykułu w kodeksie karnym przewidującego złagodzenie kary za współpracę z organami ścigania) ludzi wskazanych w tych zeznaniach zatrzymywano o szóstej rano (z użyciem pododdziałów antyterrorystycznych) i pakowano na wiele miesięcy do aresztu. Prokuratura obtrąbiała sukces, chwaliła się rozbijaniem wyimaginowanych grup przestępczych a niewinnie oskarżani ludzie nie mieli się jak bronić bo jak się bronić przed zarzutem "w nieznanym miejscu, w nieznanym czasie, w nieznanych okolicznościach, przechowywał nieznaną ilość nieznanych narkotyków". Tą głupotę organów ścigania wykorzystywali też świadkowie koronni. Żądali haraczu za to, żeby nie obciążać kogoś niewinnego zeznaniami. Bóg jeden raczy wiedzieć ilu niewinnych ludzi siedzi w więzieniach przez pomówienia ze strony "skruszonych", nieweryfikowane w żaden sposób przez prokuraturę, dla której zamknięty człowiek stawał się "statystyką". Na łamach "Angory" opisywałem dziesiątki takich spraw. A to tylko wierzchołek góry lodowej".

Dodał też:

"Casus "Brody" jest o tyle ciekawy, że jego wiarygodność ewoluowała wraz z wiatrem politycznym. Gdy "Broda" obciążał zeznaniami Drzewieckiego i jego żonę - był wiarygodny ale gdy obciążył Kotecką to już nie. Czy można być w połowie wiarygodnym? Czy można być do połowy w ciąży? Gdyby "Broda" o związki z mafią pruszkowską pomówił jakąkolwiek inną osobę, to do tej osoby już dawno wpadłby pluton antyterrorystów a sąd posłałby ją do "aresztu wydobywczego". Potrzeba jednak było zeznań obciążających żonę Ziobry, aby prokuratura zadała sobie trud i zweryfikowała te zeznania. Szkoda, że tej weryfikacji nie robiła wcześniej, gdy "skruszeni" pomawiali Bogu ducha winnych ludzi. Oni szli za kratki ale oni nie byli żoną Ziobry".

Na końcu stwierdził:

"To, co wymiar sprawiedliwości, może zrobić w tej sprawie to wyciągnąć z niej lekcję. I przestać wierzyć jak w Objawienie w każdą bzdurę, którą zezna "skruszony".

Źródło: Facebook

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną