Protureckie bojówki zabiły rosyjskich komandosów

0
0
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne / pxhere.com

Turcja i Rosja znów na kolizyjnym kursie Relacje rosyjsko-tureckie na przestrzeni ostatnich lat charakteryzują się znacznym dynamizmem i skrajnie zmiennymi stanami. Mieliśmy najpierw w 2015 r. zestrzelenie rosyjskiego bombowca Su-24 nad Syrią przez turecką obronę przeciwlotniczą. Ten incydent był pierwszym takim przypadkiem, w którym kraj będący członkiem NATO, świadomie atakuje i niszczy rosyjski cel wojskowy. Zuchwalstwo i bezwzględność Turków Rosjanie przyjęli z oburzeniem i wściekłością. Moskwa nałożyła sankcje na Turcję, a sama sytuacja między obu krajami stała się bardzo napięta.

Niepełna rok później dochodzi do nieudanego wojskowego zamachu stanu  w Turcji. Prezydent Erdoğan, oskarża o organizację spisku tureckiego opozycjonistę i domaga się od USA wydania go Turcji.   Stany odmawiają w efekcie czego prezydent Turcji stroną pośrednio odpowiedzialną za zamach czyni również USA, doszukując się w puczu zakulisowych działań amerykańskich służb specjalnych.  Ponieważ w geopolityce nie ma miejsca na próżnię a każda akcja rodzi reakcję, to w tym wypadku formą reakcji na sytuację na geopolitycznej szachownicy, był proces ocieplania relacji między Turcją a Rosją. Tempo poprawy tych relacji było wręcz zaskakujące. Kraje, które jeszcze  rok wcześniej   były bliskie wojny, zaczęły ścisłą i wielowymiarową  współpracę.

Turcja była jednym z najistotniejszych sojuszników Stanów  pozwalających im na posiadanie komfortu światowej dominacji. Erdoğan miał i ma tego świadomość. Tę świadomość  ma również Putin, dla którego porozumienie  z Turcją, to nie tylko znaczące osłabienie pozycji USA, ale również propagandowe wzmocnienie pozycji Rosji. Jeśli do tego dodamy, że Erdoğan i Putin na tym nie poprzestali i w ramach zacieśniania relacji do swojej drużyny zaprosili Iran i Chiny, to wyłania nam się obraz znaczącego osłabienia bloku tworzonego przez USA i jego wasali na rzecz wzmocnienia pozycji każdego z czterech  państw tego układu (Chiny, Rosja, Turcja, Iran).     

 

Wkrótce jednak relacje między Turcją a Rosją  zaczęło wracać do swojego starego, posiadającego wielowiekowe tradycje poziomu. Pierwszym acz drugorzędnym polem rozdźwięku jest podejście obu państwa do relacji z Izraelem. W wypadku Turcji jakość tych relacji w ostatnich latach drastycznie się pogarsza, a wypadku Rosji jest dokładnie odwrotnie. W grudniu 2018 r. Turcja poddaje ostrej krytyce Izrael za jego bezkarne masakry na Palestyńczykach za co przez władze Izraela otrzymuje typową, stereotypową żydowską łatkę „antysemickiego dyktatora”. Tymczasem Rosja w Syrii wielokrotnie przymykała oko na bezkarne bombardowania Izraela pod nosem własnych systemów przeciwlotniczych. Rosja „robi misia” z Izraelem nie bacząc nawet na własne, bardzo dobre przecież, relacje z Iranem. Dziś już wiemy, że jednym z powodów bratania się Rosjan z Żydami jest ich wspólna polityka historyczna względem Polski, na której to polityce odpowiednio wypromowanej w świecie, chcą sporo ugrać obie strony te zmowy.

Pierwszoplanowym  polem konfrontacji od kilku tygodni jest jednak sama Syria. Na skutek ataku protureckich rebeliantów 1 lutego zginęło  pod Aleppo czterech oficerów, komandosów z Centrum Specjalnego Przeznaczenia Federalnej Służby Bezpieczeństwa. W ramach odwetu syryjskie wojska rządowe zaatakowały pozycje tureckie zabijając kilku Turków. Strona turecka oskarża Rosję o nie przestrzeganie zobowiązań w Idlib, co może grozić zupełnym zerwaniem współpracy między Turcją a Rosją w Syrii.

Sytuacja staje się coraz bardziej napięta. Obu poróżnionych  stron  nie stać aktualnie na konfrontacje. W tle mamy przecież wspólne przedsięwzięcia zarówno militarne jak i gospodarcze. Zakup przez Turcję od Rosji zestawów systemu obrony powietrznej S-400, rezygnację Turcji z zakupu amerykańskiego myśliwca F-35 na rzecz konstrukcji rosyjskiej  czy gazociągu TurkStream z Rosji do Turcji. Dziś obu państw nie stać na otwarty konflikt są bowiem sobie potrzebne, choć oba doskonale wiedzą, że od wieków ich położenie geopolityczne względem siebie oraz posiadane ambicje, predestynują ich do wzajemnej konfrontacji, która jak widać nie ma końca.

Źródło: Arkadiusz Miksa

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną