Książka niestety ciągle na czasie "Resortowe togi"

0
0
Resortowe togi, Maciej Marosz
Resortowe togi, Maciej Marosz / ecsmedia.pl

Kolejnym bezsensowny atak antyPiSu na PiS kolejny raz odbywa się pod banderą obrony sądów. Jest to taktyka samobójcza, bo duża część Polaków zaszorowana jest nie polityką PiS, ale tym jak działają sądy — bezkarnością lewicowego publicysty, który został uniewinniony, pomimo że potrącili staruszkę na pasach, jadąc bez prawa jazdy samochodem, który nie miał badań, czy skandalicznym wyrokiem 450.000 na pisarza Jacka Piekarę za żart na temat lewicowej dziennikarki.

Wszystko to sprawia, że ciągle aktualne jest pytanie o to, kim jest sędzia, a wydana przez Editions Spotkania praca „Resortowe togi" autorstwa Macieja Marosza jest wciąż aktualna.

 

We wstępie do publikacji Wiesław Johann (sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku) stwierdził, że „Resortowe togi" „przedstawiają funkcjonowanie Trybunału Konstytucyjnego, wskazują na jego historyczne uwikłanie i rolę, jaką odegrał w sporze konstytucyjnym trwającym od 2015 roku. Obok Trybunału Maciej Marosz sportretował także Sąd Najwyższy, Krajową Radę Sądownictwa oraz instytucję Rzecznika Praw Obywatelskich. Przeprowadzona w książce diagnoza wymiaru sprawiedliwości potwierdza konieczność wprowadzenia gruntownych zmian zasad jego funkcjonowania. Wskazuje na nieodzowność nie tylko zmian systemowych, ale także wymiany całych składów instytucji prawnych państwa. Pozostawienie na szczytach władzy sądowniczej osób zdegenerowanych moralnie, skończyłoby się jedynie dalszym replikowaniem się takich kadr. Podstawowymi źródłami informacji w książce są akta IPN, jak i 6-letnie doświadczenie z sal sądowych z setek procesów, jakie miały miejsce przed Sądem Najwyższym, sądami niższych instancji, czy Trybunałem Konstytucyjnym oraz zbierane przez wiele lat materiały dziennikarskie".

 

Na portalu „W polityce" w rozmowie „NASZ WYWIAD. Maciej Marosz, autor książki "Resortowe togi": "Bolszewizm jest fundamentem współczesnych kadr prawniczych"" przeprowadzonym przez Tomasza Plaskota, autor książki stwierdził, że po transformacji ustrojowej 1989 roku środowisku prawniczemu narzucono „zadanie ochrony wpływowych elit politycznych, biznesowych, społecznych, które swoją siłę i dorobek pozwalający im dominować nad resztą, wywodzą z PRL. Prawnicy w trakcie transformacji uzyskali gwarancje, że nie będą lustrowani, że ich sprawy, także karne, mogą rozstrzygać we własnym gronie. Skutek był taki, że doszło do całkowitej deprawacji środowiska prawniczego. Od lat czują się bezkarni. Stanowią prawo i egzekwują je. Każda sytuacja w państwie może być zanegowana przez nich. Każde przedsięwzięcie, nawet ruch polityczny może być ostatecznie przez nich podważony".

 

W wywiadzie Maciej Marosz przypomniał, że w swojej pracy opisał „jak zaszczepiano doktrynę marksistowsko-leninowską na Wydziale Prawa. Wykładowcy prawa na UW z czasów stalinowskich później pełnili funkcje ministrów sprawiedliwości, pracowali też w innych resortach. Ministrem sprawiedliwości był Jerzy Bafia, jego asystentką była prof. Monika Płatek, w pewnych kręgach uchodząca za autorytet prawny, zajmuje się m.in. sprawami LGBT. Leon Ustasz, profesor z niezwykle bogatą biografią wysługiwania się komunistycznemu państwa wykładał do lat 90. Bafia do 1990 czy do 1991 r. był profesorem UW".

 

W opinii Macieja Marosza „tacy ludzie jak Leon Ustasz, minister sprawiedliwości Sylwester Zawadzki, Jerzy Sawicki, Leszek Lehrner kształtowali współczesne kadry prawnicze jako wykładowcy i autorytety. Podręczniki Igora Andrejewa z prawa karnego do 1995 r. były w spisie lektur dla studentów. Andrejew, Lehrner i Sawicki byli jednymi z najważniejszych postaci świata uniwersyteckiego, mieli również ogromne zasługi dla władz komunistycznych i systemu totalitarnego. Niestety ci ludzie do dzisiaj kształtują naszą rzeczywistość prawną na podstawie doktryny Andrieja Wyszyńskiego, najkrwawszego sowieckiego prokuratora, autora doktryny i metod brutalnych przesłuchań. Bolszewizm jest fundamentem współczesnych kadr prawniczych".

 

Na portalu Muzeum Historii Polski „Dzieje pl" w artykule „Piotr Andrzejewski: »Resortowe togi« potrzebne dla zdrowia publicznego" Paulina Kościółek wskazał, że według mecenasa „Piotra Andrzejewskiego, sędziego Trybunału Stanu "Resortowe togi" Macieja Marosza to pozycja "potrzebna dla zdrowia publicznego i dla prawdy o nas samych". Książka ta "uzasadnia głęboką weryfikację personalną tych, którzy jeszcze w togach występują"".

 

Z zapowiedzi recenzji Grzegorza Górnego opublikowanej na portalu „W sieci prawdy" wynika, że zdaniem znanego konserwatywnego publicysty „lektura tej publikacji jest obowiązkowa dla tych, którzy chcieliby zajrzeć za kulisy powstawania takiego, a nie innego modelu sądownictwa, jaki mamy obecnie. Książka Macieja Marosza – na podstawie dziejów sądownictwa – kreśli taki właśnie proces ewolucji peerelowskiej dyktatury: od brudnej roboty do „przystrzygania". Widoczna jest w tym naturalna ciągłość. Dotyczy ona także powiązań rodzinnych, co wynika m.in. ze specyfiki środowisk prawniczych". Zdaniem Grzegorza Górnego „oczywiście po 1989 r. nastąpiła wymiana generacyjna, ale mechanizmy i układy w dużej mierze zostały odziedziczone po minionym systemie. Istotne było również to, że w wielu przypadkach sztafeta pokoleniowa odbywała się w ramach jednej rodziny. To właśnie szczególnie interesuje Marosza w jego książce".

 

Zdaniem Grzegorza Górnego „można oczywiście zapytać, jaki sens ma grzebanie w przeszłości i sięganie do genealogii dzisiejszych sędziów. W krajach zachodnich nikt jednak takich pytań nie zadaje. Tam dziennikarze, biografowie i historycy, opisując postaci życia publicznego, potrafią sięgać nawet kilka pokoleń wstecz. Wiedzą bowiem, że wychowanie w rodzinie i wyniesiony z domu system wartości mają duży wpływ na postępowanie bohaterów ich tekstów. Dlatego piszą o tym w imię przejrzystości i transparentności życia publicznego. To jedna z cech demokracji".

 

Jak wynika z Wikipedii Maciej Marosz „początkowo pracował dla redakcji »Młodego Technika«, »Naszego Dziennika« oraz portalu internetowego Prawy.pl, później został dziennikarzem tygodnika »Gazeta Polska«, dziennika »Gazeta Polska Codziennie« oraz portalu "Niezależna.pl". Jest współautorem (razem z Dorotą Kanią i Jerzym Targalskim) wydanych przez wydawnictwo Fronda Książek „Resortowe dzieci. Media", „Resortowe dzieci. Służby", „Resortowe Dzieci. Politycy".

 

Jan Bodakowski

Źródło: JB

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną