Białystok to homofobiczne Stonewall. Hetero normalni idą drogą gejów. Czy w rocznice wydarzeń będą parady homofobiczne?

Gloryfikacja przemocy jako narzędzia odniesienia sukcesu politycznego to standard narzucony przez lewicę i sodomitów. Dziś na całym świecie, lewica i sodomici czczą pederastów, którzy tłukli się z policją w nowojorskim barze Stonewall. Z okazji zamieszek urządzane są parady gejów, a ambasada USA obwiesza się tęczowymi szmatami.
Hipokryzja lewicy przejawia się w tym, że kiedy sama gloryfikuje agresję i przemoc wobec policji, co jest dziełem pederastów i lewaków, to równocześnie nie szczędzi słów oburzenia wobec przejawów agresji ze strony homofobów. Tak jakby agresywny pedał był wzorem do naśladowania, a agresywny homofob był godzien potępienia. To przykład lewicowej mentalności Kalego, jak kali ukraść krowę to dobrze, jak Kalemu ukraść krowę to źle.
Od 1969 roku w USA rozpoczęły się jawne manifestacje sodomitów w USA. Sodomici szczególnie aktywni byli w Nowym Jorku i Los Angeles. W sodomickich barach powszechne były narkotyki i prostytucja nieletnich chłopców. Pederaści odbywali stosunki w miejscach publicznych (w krzakach, parkach, na parkingach i w publicznych toaletach). Podczas swoich demonstracji domagali się prawa do odbywania stosunków seksualnych w miejscach publicznych. Z biegiem czasu ruch gejowski się radykalizował i przejęli nad nim kontrolę zwolennicy stosowania przemocy w walce o realizację postulatów sodomitów.
Do historii ruchu sodomickiego przeszły zamieszki z 27 czerwca 1969 roku, kiedy to sodomici zaatakowali funkcjonariuszy policji kontrolujących bary (by przeciwdziałać narkomani i prostytucji nieletnich). Sodomici podpalili bar Stonewall w Greenwich Village w Nowym Jork z funkcjonariuszami policji w środku i obrzucili uciekających z płomieni policjantów kamieniami i butelkami. Bar ten był źródłem dochodów dla mafii, handlowano w nim alkoholem baz akcyzy. Co roku w rocznicę tych wydarzeń odbywa się „dzień dumy gejowskiej".
Świętowanie wydarzeń Stonewall jest powszechnie akceptowane przez lewicę i pederastów, nie ma więc przeciwwskazań, by na identycznej zasadzie świętować zamieszki z Białegostoku. Jest równość, i jak pederaści mogą być dumni ze swojej agresji, to homofoby też mogą.
Warto pamiętać, że nowojorska dzielnica Greenwich Village zdominowana była przez lewaków występujących pod banderami pacyfizmu, feminizmu, anty rasizmu. Wszyscy oni, często inspirowani i kierowani przez sowietów, nienawidzili swojej ojczyzny i jej instytucji – policji i wojska.
Pedalski bar „Stonewall Inn" mieścił się przy Christopher Street w Greenwich Village w Nowym Jorku. Był kontrolowany w nocy z 27 na 28 czerwca 1969. Interwencja doprowadziła do zamieszek, mających miejsce tej w następne noce. Zamieszki były impulsem dla rozwoju licznych organizacji gejowskich. Jak można przeczytać w Wikipedii „wiele z tych organizacji wyrastało z ruchu lewicowego. Łączyły swoją działalność ze znacznie szerszymi ideałami, a prawie wszystkie odnosiły się do „Stonewall riots", czego przejawem były organizowane regularne manifestacje w kolejne rocznice wybuchu zamieszek. [...] Dzień zamieszek, 27 czerwca, utrwalił się jako „Christopher Street Day" (CSD) – Dzień Ulicy Krzysztofa, obchodzony na całym świecie. W metropoliach wielu państw organizowane są kolorowe pochody, w których, tak jak np. w Berlinie, co roku biorą udział setki tysięcy osób". Prezydent Obama bar uznał za pomnik narodowy.
Przykładem hipokryzji lewicy jest też jej poparcie dla ataków ''ekologów'' na policje i potępienie agresji homofobów. Przypomnijmy, że na antyPiSowskim portalu „Oko press" ukazała się (pełna sympatii dla rzekomych ekologów walczących z policją) relacja „Policja próbuje zablokować akcję przeciwko kopalni odkrywkowej. W ruch poszły pałki, użyto gazu" autorstwa Katarzyny Kojzar.
W relacji najfajniejsze są fotki, na których raz widać kolumnę ''ekologów'' maszerujących za czerwona komunistyczną flagą oraz ''ekologów'' pod czerwono czarnym trockistowskim sztandarem szarpiących się z policjantami. Jak widać, antyPiSowcom jakoś nie przeszkadza, że ''ekolodzy'' odwołują się do najbardziej ludobójczych totalitarnych reżimów komunizmu i jego odmiany trockizmu, mających na sumieniu dużo więcej ofiar niż nazizm.
Jak wynika z artykułu na antyPiSowskim portalu „aktywiści Obozu dla Klimatu protestują przeciwko rozbudowie kopalni odkrywkowej w Wielkopolsce. Na ich drodze stanęła policja. Funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego i pałek, poturbowali też dziennikarza poznańskiej "Wyborczej"". ''Ekolodzy'' starli się z policją „w okolicy odkrywki Tomisławice".
Wśród uczestników Obozu dla Klimatu, którego celem jest zablokowanie pracy kopalni, są działacze „takich organizacji jak Extinction Rebellion czy Młodzieżowy Strajk Klimatyczny", czyli inicjatyw, pod którymi występują młodzi działacze ekstremistyczni lewicowych organizacji wspieranych przez emerytów z antyPiSu.
Warto o tym pamiętać, gdy ze wszystkich stron sceny politycznej pada krytyka homofobicznej agresji. Kilka dni wcześniej agresja ''ekologów'' policji przeszła bez echa. Można zrozumieć, że o eko agresji milczała lewica. Trudno jednak nie być rozczarowanym, gdy eko agresji nie zauważają, tak wyczuleni na agresje homofobów publicyści klerykalni czy politycy partii rządzącej.
Jan Bodakowski
Źródło: JB