Wybór von der Leyen. Czy PiS sam się zakiwał?

0
0
13 piętro budynku Berlaymont, pokój spotkań Komisji Europejskiej
13 piętro budynku Berlaymont, pokój spotkań Komisji Europejskiej / By JLogan - Own work, CC BY-SA 3.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=2069873

Po wyborze Ursuli von der Leyen na przewodniczącą Komisji Europejskiej rząd obwieścił wielkie zwycięstwo. Znienawidzony Franz Timmermans nie będzie już przewodniczącym KE, a von der Leyen przeszła tylko 9 głosami. Nie zwyciężyłaby więc bez głosów europosłów PiS. Pytanie tylko, czy to faktyczny sukces?

Ursula von der Leyen to Niemka, o której przewodnictwo zabiegała Angela Merkel. Obecnie w Unii, wbrew deklaracjom, Polska nie ma natomiast większego przeciwnika niż Niemcy i Merkel, która chciała narzucenia migrantów, sprzeciwia się polskim roszczeniom dotyczącym odszkodowania za II Wojnę Światową czy reformie sądownictwa w Polsce. To Donald Tusk jest pupilem Merkel i chciałaby ona Polski takiej, jaką prezentuje PO.

Tymczasem polski rząd przyznaje, że przed głosowaniem na von der Leyen Merkel dzwoniła kilkakrotnie do Morawieckiego i prosiła o jej poparcie.

Timmermans jest politykiem skrajnie antypolskim, ale to nie znaczy, że każdy lepszy, byle nie on. Von der Leyen już zapowiedziała, że zależy jej na praworządności i nie wygląda na to, że KE pod jej rządami odpuści Polsce.

Politycy PiS-u i ich zaprzyjaźnieni dziennikarze jak bracia Karnowscy uważają, że zrobiono w tej sytuacji wszystko, co możliwe. Von der Leyen nie jest wymarzonym kandydatem, ale ma teraz dług wdzięczności wobec polskich polityków i może nawet zatrzyma procedurę nr 7 wobec Polski.

Nie wygląda jednak na to, by układy zawierane przez rząd cokolwiek znaczyły, skoro Beata Szydło miała zostać wybrana na komisarza, dwukrotnie to się nie stało, a trzeciego razu rząd już nie zaryzykuje.

Tym bardziej, że politycy PiS-u wszem i wobec ogłaszają, że Merkel dzwoniła, porozumieli się, mają umowę, von der Leyen coś obiecała. Nie jestem politykiem, ale wydaje się, że nie tak prowadzi się profesjonalną dyplomację, której szkodzi rozgłos. Rząd zdradza jakieś zakulisowe rozmowy, co sprawia, że nawet jeśli von der Leyen coś obiecała, to teraz się z tego wycofa, bo wyjdzie na osobę, która załatwia sprawy nietransparentnie, prowadzi jakieś gry itd. Teraz będzie musiała pokazać bezkompromisowość wobec Polski, nawet jeśli tego nie planowała, bo inaczej wyjdzie na polityka niesamodzielnego.

Wydaje się, że PiS-owi na gwałt potrzeba sukcesu za granicą, w Brukseli, zwłaszcza przed wyborami, ale wciąż wylewa dziecko z kąpielą, a po salonach porusza się z gracją słonia w składzie porcelany. Prawdą jest, że ma tam dużo wrogów, ale prawdziwe sukcesy dyplomatyczne, jeszcze raz powtórzę, osiąga się po cichu.

Źródło: Michał Krajski

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną