Skandal w Środzie Wielkopolskiej, czyli jak się zarabia na karmieniu repatriantów, szpitalnych pacjentów i dzieci z przedszkola

0
0
/ facebook

W dniu 19 marca bieżącego roku w Środzie Wielkopolskiej wybuchła afera związana z dokonanym przez Sanepid zamknięciem znajdującej się w ośrodku adaptacyjnych dla Polaków „Rodak” jadłodajni "Średzianka". Sama sprawa, jest niezwykle bulwersująca, ponieważ w warunkach urągających wszelkim normom sanitarnym z przeterminowanych, nadających się do wyrzucenia produktów personel bez aktualnych badań lekarskich przygotowywał dziennie około 200 posiłków zarówno dla zamieszkujących ośrodek rodaków zza wschodniej granicy, ale także pacjentów szpitala, uczniów podstawówki, jak i... przedszkolaków! Większość posiłków było przeznaczonych dla repatriantów z ośrodka, ale także w formie cateringu trafiły one do lokalnego szpitala i jednego z niepublicznych przedszkoli, a także do szkoły podstawowej. Biorąc pod uwagę, że w pomieszczeniach odkryto mysie odchody to prawdziwy cud, że nikt się nie zatruł. Ponieważ gryzonie roznoszą groźne dla człowieka, a szczególnie dzieci choroby zakaźne.

– Pracownicy sanepidu rozpoczęli kontrolę o godzinie 13.00. Już na samym początku wiedzieli, że za dobrze nie będzie. "Średzianka" otrzymała pozwolenie na działalność we wrześniu ubiegłego roku. Sanepid obejrzał wtedy pomieszczenia i wydał zgodę. Wszystko było w porządku. Teraz już tak dobrze nie było. Przede wszystkim pracownicy znaleźli odchody myszy. Były one w samej kuchni oraz pomieszczeniach magazynowych, ale to nie koniec. Stwierdzono ogólny brak porządku i zły stan techniczny pomieszczeń - dziury w ścianach, uszkodzony tynk, zacieki na suficie. Znaleziono także przeterminowaną żywność i uszkodzone pojemniki transportowe. (…) Ponadto trzech z dziewięciu pracowników "Średzianki" w tym menedżer grupy nie miało aktualnych badań lekarskich. Ukaraliśmy mandatem osobę odpowiedzialną za organizację jadłodajni. Będzie musiał zapłacić 500 zł. O całej sytuacji powiadomiliśmy burmistrza i starostę, a przede wszystkim placówki korzystające z cateringu. Sanepid nie ma żadnych informacji o zatruciu osób, do których trafiały posiłki ze "Średzianki". Działania w tej sprawie zaczęliśmy już pół godziny po tym, jak do jadłodajni weszli nasi inspektorzy.

– powiedziała mediom podając powody zamknięcia do odwołania placówki po kontroli zastępca dyrektora Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Środzie Wielkopolskiej Maria Deręgowska.

– To coś, co nie powinno mieć miejsca. My, jako prowadzący ośrodek "Rodak", zrobiliśmy wszystko, aby wyeliminować działania "Średzianki". Repatrianci mają zapewniony catering z firmy zewnętrzny do czasu wyjaśnienia tej sprawy. Nie mam nic wspólnego ze "Średzianką".

– powiedziała Onetowi kierowniczka ośrodka „Rodak” Izabela Jóźwiak-Śliwińska.

Co jak mawia młodzież przynajmniej z dwóch powodów wydaje się totalną „ściemą” ponieważ po pierwsze za stan techniczny pomieszczeń odpowiada właśnie ona, jako dyrektor całej placówki. A po drugie... wyżej wymieniona do grudnia ubiegłego roku była... prezesem Spółdzielni Socjalnej „Średzianka”! A kto jest teraz prezesem...? To bardzo ciekawa sprawa i ciekawa osoba. Tym zajmiemy się w kolejnym artykule.

Jednak ten temat, choć wyjątkowo bulwersujący to zaledwie malutki wierzchołek góry lodowej innych ciekawych sytuacji w powiecie średzkim, gdzie dowody wskazują, że są umoczeni lokalni notable, włącznie z byłym starostą Środy Wielkopolskiej. W cyklu artykułów przedstawimy ich dokonania, tak charakterystyczne dla Polski powiatowej, gdzie ręka rękę myje, a sieć wzajemnych powiązań mogłaby zawstydzić mieszkańców miasteczka Corleone na Sycylii. Niestety samorządowcami często są ludzie, którzy dawno powinni być oskarżeni i skazani przez wymiar sprawiedliwości. Co ciekawe wszystkie dziwne i budzące wątpliwości prawne wątki prowadzą do... byłego starosty i zarazem sekretarza Gminy Środa Wielkopolska Marcina Bednarza, przeciwko, któremu, prowadzi postępowanie prokuratura w Lesznie i któremu mogą być postawione poważne zarzuty. Mogą, ale nie muszą, ponieważ nie wiedzieć czemu lokalne, wielkopolskie struktury Prawa i Sprawiedliwości nie są chętne zgłaszaniu pewnych, rażących spraw do prokuratury, o czym zapewne centrala partii nie do końca ma wiedzę, ewentualnie na to się po cichu godzi. Co biorąc pod uwagę hasło uczciwości, transparentności i zamknięcia złodziei z poprzednich ekip rządowych i samorządu (co przez 3 lata nie wyszło nawet w tak jaskrawych przypadkach, jak Hanna Gronkiewicz-Waltz i Paweł Adamowicz) byłoby rzeczą skandaliczną. Dlatego nie omieszkamy spytać krajowych polityków PiS, szczególnie tych wywodzących się z Wielkopolski o ich opinię dotyczącą braku zgłoszeń działań, których inicjatorem był były Starosta Marcin Bednarz . O tym wszystkim więcej w kolejnych artykułach.

 

Michał Miłosz

Źródło: Michał Miłosz

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną