"Kasa misiu, kasa". Aktywiści Greenpeace wleźli na komin i... chcą pozwać PGE!

0
0
/ Greenpeace Polska/CC BY-ND 2.0/Flickr

Przez dwa dni aktywiści Greenpeace protestowali przeciwko spalaniu paliw kopalnych na chłodni kominowej elektrowni Bełchatów. Nie przyznali się, w jaki sposób dostali się na teren strategicznego z punktu bezpieczeństwa państwa miejsca, ani kto i w tym pomógł. Szybko jednak okazało się po co był cały ten cyrk. Greenpeace Polska zapowiada wejście na drogę prawną przeciwko PGE, jeśli firma nie podejmie działań na rzecz ochrony klimatu i rezygnacji ze spalania węgla. Będzie to pierwszy w Polsce pozew przeciwko koncernowi energetycznemu związany ze szkodliwym wpływem jego działalności na klimat. Po co pozywać giganta? Żeby "wyrwać" pieniądze z ewentualnej "ugody dla świętego spokoju"?

– W obliczu kryzysu klimatycznego potrzebujemy odważnych i zdecydowanych działań. Protest Obrońców Klimatu był sygnałem dla liderów politycznych i biznesowych, że najwyższy czas wykazać się odpowiedzialnością i zacząć działać w interesie nas wszystkich, bo katastrofa klimatyczna dotknie każdą i każdego z nas. Pokazał też, że coraz więcej osób także w Polsce rozumie, że nie mamy czasu do stracenia. Tymczasem w efekcie nieodpowiedzialnych działań polityków kształtujących polską politykę energetyczną, w szczególności ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, który blokuje rozwój odnawialnych źródeł energii i dąży do utrzymania uzależnienia Polski od węgla, kontrolowane przez skarb państwa spółki energetyczne w dalszym ciągu inwestują w paliwa kopalne. Nie będziemy się temu biernie przyglądać. Wysyłamy dzisiaj do prezesa PGE wezwanie do podjęcia działań niezbędnych dla uniknięcia katastrofy klimatycznej. Jeśli PGE nie odpowie na te żądania, skierujemy sprawę do sądu 

– powiedział Paweł Szypulski z Greenpeace Polska.

Greenpeace Polska wzywa koncern do odstąpienia od realizacji nowych projektów związanych z wydobyciem i spalaniem paliw kopalnych, w szczególności budowy kopalni Złoczew i Gubin-Brody oraz rozbudowy kopalni odkrywkowej w Turowie, a także do całkowitego wyeliminowania emisji dwutlenku węgla z elektrowni należących do spółki najpóźniej do 2030 r.  i niezwłocznego opracowania strategii, która doprowadzi do tego celu. 

– Nie zgadzam się na to, by w przyszłości tragedie, podobne do tej, jaka mnie spotkała, stały się normą. Nie zgadzam się na to, by odebrano mi perspektywę bezpiecznej przyszłości, która jest naszym prawem, a nie przywilejem. Świat nie może być dłużej uzależniony od spalania paliw kopalnych. Domagam się działań od polityków

– powiedziała Joanna Sustento. 

O dziwo, trudno znaleźć przykłady podobnych działań na terenie Niemiec, mimo że nasi Zachodni sąsiedzi produkują dwukrotnie więcej dwutlenku węgla. Ostatnio głośno było także o aferze wokół niemieckich koncernów samochodowych, które zwyczajnie oszukiwały na testach, emitując do atmosfery dużo więcej zanieczyszczeń, niż deklarowały - tu też nie było odpowiedniej reakcji. Już nawet nie wspominamy słynnego pałacu w obszarze chronionym Natura 2000. Skład zarządu polskiego oddziału Greenpeace przedstawia się następująco: Aleksander Egit - Prezes Zarządu, Robert Cyglicki - Członek Zarządu, Heinz Reindl - Członek rady nadzorczej, Florian Faber - Członek rady nadzorczej, Karin Küblböck - Członkini rady nadzorczej.

Tymczasem wczoraj w programie "Wydarzenia i Opinie" na antenie Polsat News minister Henryk Kowalczyk poinformował, że "Polska już zredukowała emisję od 1989 roku o 30%. Jesteśmy liderem w redukcji emisji, więc mówienie, że my jesteśmy jakąś czarną owcą czy zakałą w Europie są jest nieprawdziwe".

Źródło: greenpeace.org

Sonda
Wczytywanie sondy...
Polecane
Przejdź na stronę główną