To będzie nowy prezydent świata. Amerykanie już o tym mówią!

0
0
0
/

Wśród wyrastających po republikańskiej stronie, jak grzyby po deszczu, kandydatów na urząd Prezydenta USA, najwięcej zamieszania wywołuje dziś postać miliardera  Donalda Trumpa, który licznym aspirującym kontrkandydatom zabiera cały medialny tlen.

 

W epoce upadku Republiki, spadku zaufania do sprzedajnych polityków i odejścia od ongiś świętych zasad Konstytucji możemy zaobserwować pewne obywatelskie ożywienie wśród patriotycznie nastawionych segmentów amerykańskiego społeczeństwa, które rozpaczliwie próbują odrestaurować Republikę. Właśnie w ten nurt próbuje wpisać swoją kandydaturę ekstrawertyczny  słynny showman, deweloper i magnat nieruchomości o ego koloru i wymiarze słońca, Donald Trump.

 

Najbliższe miesiące dadzą odpowiedź na pytanie: czy Trump jest poważnym kandydatem na urząd Prezydenta  USA, czy tylko błyszczącym meteorytem ze słynną rudą grzywką. Za niecały miesiąc republikańscy pretendenci do nominacji spotkają się na transmitowanej i oglądanej przez miliony swojej pierwszej debacie w wahającym się politycznie stanie Ohio.

 

Powstaje pytanie dlaczego facet z tak ogromnym ego, dbający do tej pory tylko o forsę i sławę ostro wchodzi do polityki ubiegając się o najwyższy urząd USA. Ostatnim razem również próbował swojego szczęścia, ale w mniejszym wymiarze i zadowolił się telewizyjnymi kontraktami w zamian za rezygnację z kandydowania. Tym razem, szczególnie po ostrej wypowiedzi o nielegalnych imigrantach wiele firm z którymi Trump miał lukratywne kontrakty zaczęło gwałtownie je kasować. Trump tym razem zaczyna więc tracić pieniądze…

 

Trump ma dość kąśliwy, ostry język trybuna, którym atakuje również swoich republikańskich konkurentów. Również oni odpowiadają mu w podobnym stylu, co może popsuć dalszą kampanię republikanów. Oczywiście  na myśl przychodzi sytuacja wyborcza z 1992 r. z osławionym teksańskim kandydatem miliarderem Rossem Perotem, który odtrącony przez republikański establishment zdecydował się na kandydowanie z ramienia trzeciej partii zabierając część konserwatywnych głosów (zdobył 19%)  Bushowi Sr. i doprowadzając do wygranej Billa Clintona, za co został nagrodzony później rządowymi kontraktami…

 

Wielu zainteresowanych zapytuje Trumpa czy zamierza startować jako niezależny z trzeciej partii, na co Trump odpowiada, że jest konserwatywnym republikaninem i w wyborach startuje z szeregów tej partii.

 

Wierzę, że jako jedyny kandydat republikański mogę zwyciężyć z Hillary Clinton.”

 

Na scenie w Ohio do walki stanie jedynie 10 kandydatów z 16-tu, którzy zgłosili się do zmagań, o tym kto znajdzie się w pierwszej 10-ce zdecydują wyniki osiągnięte w sondażowych rankingach. Jest również tendencja kierownictwa partii republikańskiej do ograniczenia ilości debat, aby nie dopuścić do wycięcia się wszystkich kandydatów z których przecież najlepszy zmierzyć musi się z liderem Partii Demokratycznej. Na dziś tym liderem jest ciągle jeszcze uważana za faworyta, tracąca jednak zaufanie Demokratów była Pierwsza Dama, była  senator i była sekretarz stanu, Hillary Clinton.

 

Mechanika logiki kwalifikowania się do pierwszej 10-tki spowoduje, że największe szanse będą mieli kandydaci najbardziej znani i najbardziej obecni w mediach, nie wiadomo nawet czy na scenę zakwalifikuje się jedyna spośród 16-tki kobieta, była szefowa firmy Hewlett Packard Carly Fiorina, co przecież zwiększyłoby atrakcyjność Partii Republikańskiej wśród kobiet.

 

Duże szanse w tym wyścigu ma gubernator stanu Wisconsin Scott Walker zaprawiony w bojach z lewicą i ogólnie demokratami, którzy chcieli w referendum (daremnie) pozbawić go stanowiska dlatego, że zreformował rozpasane przywileje biurokracji i związków zawodowych. Innym interesującym kandydatem jest młody wyśmienity mówca, dobry prawnik i senator ze stanu Teksas Ted Cruz, który płynnością i żarliwością oracji przypomina Reagana.

 

Powodem tak dużej ilości chętnych w szeregach republikanów ryzykujących swoje szanse na nominację jest zaskakująca słabość przewidywanego lidera establishmentu Partii Republikańskiej Jeba Busha, byłego gubernatora stanu Floryda, brata b. prezydenta G.W. Busha i syna b. prezydenta G,H.W. Busha. Wystarczy tylko powiedzieć, że jednym z jego konkurentów jest młody senator właśnie ze stanu Floryda, kubańczyk z pochodzenia , Marco Rubio, którego wcześniej mentorem był Jeb Bush...  

 

Innym pretendentem jest John Kasich, aktualnie gubernator Ohio, który tak wyjaśnił swoją spodziewaną decyzję startu w wyborach:

 

„Myślałem, że Jeb wyssie cały wyborczy tlen, jednak tak się nie stało”

 

Po niefortunnych wypowiedziach republikańskiego kandydata z poprzednich wyborów prezydenckich (Mitt Romney) na temat Latynosów, Partia Republikańska opublikowała raport uczulający kandydatów w tym temacie, aby uchronić ich od krytykowania Latynosów, co mogłoby zaszkodzić Republikanom w generalnych wyborach.

W tym momencie na scenę wychodzi płomienny, radykalny mówca Donald Trump ogłaszając, że nielegalni meksykańscy imigranci są gwałcicielami, i mordercami, którzy w wolnych chwilach sprzedają narkotyki zatruwające amerykańską młodzież...

 

“Kiedy Meksyk wysyła nam swoich ludzi, nie wysyła nam swoich najlepszych. Oni przysyłają nam ludzi z wieloma problemami (…) Oni przynoszą narkotyki. Oni przynoszą nam przestępczość. Oni są gwałcicielami. I niektórzy z nich uważam, są dobrymi ludźmi”.

 

Słowa Trumpa spowodowały lawinę komentarzy i protestów od politycznych komentatorów przez polityków do medialnych magnatów. Głos zabrał również Mardoch m.in. właściciel stacji FOX NEWS Channel, opiniotwórczej gazety The Wall Street Journal zarzucając kandydatowi przejaskrawienie problemu. Mardoch przyznał jednocześnie, że nowa popularność Trumpa spowodowana jest frustracją wyborców nadmierną i rosnącą regulacją ich życia przez Waszyngton, dodając, że przedtem takie głosy reprezentował kandydat Rand Paul.

 

Odnosząc się do swojej wypowiedzi i do fali krytyki jaka po niej nastąpiła Trump powiedział:

 

„Poruszyłem te problemy i ciągle poruszam, aby ponownie Ameryce przywrócić Wielkość! W dodatku będę najlepszym Prezydentem przywracającym miejsca pracy jakiego kiedykolwiek Bóg stworzył. Więc, zabierajmy się do pracy!”

 

Amerykanie meksykańskiego pochodzenia w Los Angeles już sprzedają przypominające Trumpa pinatas, które stają się popularne wśród latynoskiej młodzieży wyposażonej w bejsbolowe kije. Pinatas sprzedawane są również w Mexico City, ta z Trumpem posiada jego charakterystyczną grzywkę i biznesowy garnitur. W Meksyku pinatas symbolizują zło i muszą być roztrzaskane, aby uwolnić dobro…

 

Oczywiście oficjalny szef Partii Republikańskiej Reince Priebus poprosił Trumpa, aby w swoich wystąpieniach nieco stępił ostrze ataków na Meksykanów, jak się wydaje bezskutecznie…

 

Trump, można powiedzieć trafił przypadkowo na żyłę złota, otóż ostatnio w TV, aż roi się od kolejnych morderstw przez nielegalnych meksykańskich imigrantów w USA.  Ostatnie takie morderstwo miało miejsce w San Francisco na słynnym Embarcadero na molu # 14, gdzie wydalany już 5-krotnie  (z 7 wyrokami) z USA 50 letni meksykański przestępca oddał śmiertelne strzały do nieznanej mu 32 letniej białej dziewczyny Kathryn Steinle przechadzającej się po pięknej promenadzie ze swoim ojcem. Umierając dziewczyna bezsilnie błagała „tatusiu pomóż mi”…

 

Sondaże publiczne z ostatniej soboty dają Trumpowi drugie miejsce w rankingu z 15,8%, tuż za Bushem z 16,1%. W badaniach Reuters-Ipsos gdzie ofiarowano 3 kandydatów Bush otrzymał 42% a Trump 28%. We wtorkowym ogólnokrajowym sondażu prowadzi Trump 17%, były gub. Florydy Jeb Bush 14%,  gub. stanu Wisconsin Scott Walker 8%, senator z Teksasu Ted Cruz 6%, sen. z Florydy Marco Rubio 5%, dr Ben Carson 4%, sen. z Kentucky Rand Paul 4%, b, gub. Arkansas Mike Huckabee 4%, gub. New Jersey Chris Christie 3%. Poniżej 2% otrzymali b. gub. Teksasu Rick Perry, b. sen. z Pennsylvanii Rick Santorum, gub. Louisiany Bobby Jindal, gub. Ohio John Kasich, sen. Południowej Karoliny Lindsey Graham, b. gub. stanu Nowy Jork George Pataki i  jak już wspomniałem jedyna kobieta w tym gronie Carly Fiorina.

Inną sprawą jest, że na tym etapie kampanii aż 30% republikańskiego elektoratu jeszcze nie zdecydowało się którego z kandydatów poprze.

Oficjalnie majątek Trumpa oblicza się na $10 miliardów, w ub. roku zarobił $362 mln nie licząc dywidend, odsetek, dochodów z nieruchomości i innych wpływów. Popularny cykl  (14 sezonów) TV „The Apprentice” na stacji NBC przynósł mu aż $213 mln…

Podobnie jak w Europie, również w USA spore segmenty populacji zaniepokojone są narastającą falą imigrantów. W lutym 2015 r. lewicowy  Migration Policy Institute opublikował raport według którego do USA trafia 20% emigrantów z całego świata. Przypomnijmy, że USA liczy niecałe 5% światowej populacji, a 1/5 (czyli 20%) ludności USA to pierwszej i drugiej generacji emigranci, włączając w to dzieci nielegalnych emigrantów, które automatycznie tu urodzeni stają się obywatelami. Daje to liczbę 81 milionów  „obcokrajowców”.

Polityka prezydenta Obamy coraz bardziej drażni i denerwuje konserwatywną Amerykę. Ostatnie posunięcia w wynegocjowaniu pomocy i  bezpieczeństwa dla rozwijającego broń nuklearną Iranu, spotkało się z ostrą krytyką nie tylko polityków i komentatorów związanych z lobby izraelskim, ale również zwykłych obywateli USA. Oczywiście zarzuca mu się dyletanctwo i doprowadzenie do dewastacji Bliskiego Wschodu, ale i przez wycofanie wszystkich sił z Iraku, doprowadzenie do powstania i istnienia zbrodniczego ISIS w Iraku i Syrii, ale to temat na inną okazję.

Pierwszy raz Donald Trump zaistniał w czasie wyborów prezydenckich z 2008 r. kiedy to zaoferował publicznie $5 mln kandydatowi Barackowi Husseinowi Obamie (na wybraną fundację) za okazanie oryginalnego aktu urodzenia i dokumentów z czasów uniwersyteckich. Obama wtedy nie przyjął zakładu, bo w medialnej atmosferze, po prostu nie musiał. Obecnie Trump zgłosił podobne zastrzeżenia co do kwalifikowania się innego kandydata Republikanów, bardzo obiecującego sen. z Teksasu Teda Cruza urodzonego w Kanadzie z matki Amerykanki i ojca Kubańczyka.

 

Postawa Trumpa przynosi mu sympatie wielu konserwatywnych Amerykanów, według Dona Edwardsa emerytowanego profesora ekonomii z Arizony:

 

„Trump uderza w nerw, kiedy mówi o przestępstwach popełnianych przez nielegalnych emigrantów w Arizonie. On demonstruje, że to zjawisko było ignorowane z powodu politycznej poprawności, więc on wypełnia tą przestrzeń”


Kandydatka Carly Fiorina mówi podobnie o powodach popularności Trumpa:

 

„Ludzie są wkurzeni na zawodowych polityków z obydwu partii, którzy mówią o potrzebie rozwiązania problemów, wygłaszają piękne mowy, ale jakoś nigdy nic nie robią, aby poprawić sytuację.”

 

Trump ma sporo racji, aż 71% obcokrajowców w więzieniach federalnych USA to Meksykanie, którzy stanowią, aż 16% całości populacji federalnych więźniów, oczywiście osadzonych tam po przestępstwach na amerykańskich obywatelach i przebywający tam na koszt amerykańskiego podatnika.
 

Wypadałoby zapytać skąd tak nagły i powszechny atak polityków i mediów na D.T. ? Święta trójca wielkiego rządu, wielkiego biznesu i wielkich mediów od wielu lat ustawia amerykańską scenę polityczną. Ten kto jest posłuszny, dochodzi do władzy na fali obywatelskiego protestu i buntu zwykle obiecując wykorzenić korupcję, biurokratyczne marnotrawstwo i uczynić świat sprawiedliwszym polepszając równocześnie kondycję i przyszłość zwykłych obywateli.

 

W tym momencie do akcji wkraczają lobbyści wielkich korporacji i grup interesów. To oni na wiele przemyślanych sposobów korumpują, przekupują politycznie dotąd cnotliwych kongresmenów i senatorów, a jeśli zachodzi taka potrzeba to polegając na rozbudowanym aparacie inwigilacji obywateli przypominają posłom o starych kochankach, zdradach, homoseksualnych inklinacjach, nie zapłaconych podatkach, czy prawie rasistowskich zachowaniach…

 

 Po co ambitnemu politykowi, który dopiero co zasmakował wspaniałego życia, sromotna klęska? Jeśli zrozumie co dla niego dobre to po zakończonej kadencji czeka na niego wspaniały dochód, właśnie w szeregach braci lobbystów, darczyńców i dobroczyńców. Jeśli myślicie, że ten mechanizm pracuje tylko w USA, to życzę Wam przebudzenia…

 

Donald jest nie tylko cholernie bogaty ($10 mld), ale i nie potrzebuje jak inni kandydaci zabiegać o konieczną wyborczą kasę na kampanię wyborczą od żadnych lobbystów, George’a Sorosa, czy lewicowych bogatych związków zawodowych.

 

Trump jest armatą, która może rozwalić ten mozolnie budowany przez lewicę i NWO system. Dlatego widzimy skoordynowany atak (a zobaczymy więcej!) skorumpowanego ciotowatego kapitalizmu i socjalistycznego układu ludzi trzymających władzę, atak wściekły, brutalny, którego celem będzie ośmieszenie i wykończenie D.T.  Niedługo będziemy świadkami porzuconych, wykorzystanych kobiet, oszukanych biznesowych partnerów ect…

 

A jest się czego bać D.T. może być nieprzewidywalny i bardzo niebezpieczny dla ludzi prosperujących w układzie. Jak wyżej wspomniałem to on kwestionował czy B.H. Obama kwalifikował się na bycie kandydatem na POTUS-a i nawet zaoferował $5 mln z własnych pieniędzy za oryginalne uniwersyteckie dokumenty Obamy, sugerując, ze był on zarejestrowany jako student obcokrajowiec (Indonezja). 

 

To D.T. kwestionuje opieszałość Kongresu USA i utrzymywanie otwartej granicy z Meksykiem przez którą przemieszczają się nielegalni emigranci z których część następnie popełnia ciężkie przestępstwa na terenie USA. To on krytykuje złe, pozbawione ekonomicznego sensu umowy handlowe z Chinami, Meksykiem, Rosją mówiąc, ze amerykańscy negocjatorzy są głupi,.ect…

 

D.T. może być niebezpieczny, mógłby nawet otworzyć wiele dochodzeń jak na temat Benghazi, defraudacji pieniędzy podatnika przez rozbudowaną biurokrację. Wielu uśmiechniętych i prosperujących dzisiaj polityków mogłoby wylądować na ławach oskarżonych, dlatego układ ludzi trzymających władzę zrobi wszystko, aby Trump nie został POTUS-em…

 

Wiadomo, Trump nigdy nie był nigdy „republikańską dziewicą”, nie był politykiem, jest superstar biznesmanem, który był nawet demokratą (tak jak zresztą Reagan), wspierał finansowo Demokratów, popierał nawet powszechnie krytykowany system powszechnej opieki zdrowotnej, który tylnymi drzwiami wprowadził Obama…

 

Tak naprawdę to Donald Trump nie potrzebuje urzędu Prezydenta USA, ten multimiliarder przeżyje zwycięstwo, czy porażkę bez tragedii, tragedią jednak będą dalsze zwycięstwa NWO,  korumpowanie, usypianie i wygaszanie praw i ambicji obywateli USA i jej ciężko wypracowanej pozycji w historii i w świecie…

 

Dlatego smutno (byłoby) mi Panie…

 

Jacek K. Matysiak

fot. Gage Skidmore, creative commons

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

 

 

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną