Amerykanie dozbroją syryjski rebeliantów

0
0
0
/

W sytuacjach kryzysowych polityka państw bywa do bólu przewidywalna. Tuż po tym gdy syryjskie wojska rządowe przejęły inicjatywę w konflikcie i zadały rebeliantom silne ciosy administracja Obamy uznała użycie broni chemicznej przez żołnierzy Al-Asada za udowodnione.

 

Prezydent Obama dawno już stwierdził, że użycie broni przez armię syryjską uzna za „przekroczenie czerwonej linii” zawczasu przygotowując sobie uzasadnienie dla zwiększenia amerykańskiego zaangażowania w syryjski konflikt.


Co znamienne zastrzeżeń  takich Amerykanie nigdy nie sformułowali wobec rebeliantów choć przecież w zeszłym miesiącu zatrzymano ich bojowników w dwóch tureckich prowincjach wraz z dwom kilogramami sarinu. Eksperci od broni wytropili nawet w mainstremowych mediach zdjęcia na których widać było granaty gazowe w wyposażeniu bojowników radykalnego islamistycznego Frontu Al-Nusra. O użyciu zabójczych środków chemicznych przez buntowników jeszcze miesiąc temu mówiła także Carla del Ponte - członek niezależnej komisji Narodów Zjednoczonych, po rozmowach ze świadkami ataków.


Za środową deklaracją o „pewności” w sprawie użycia przez oddziały rządowe broni chemicznej „wielokrotnie, na niewielką skalę” -  w atakach tych zginąć miało 100-150 osób – w czwartek poszła deklaracja Obamy o rozpoczęciu dozbrajania antyasadowskiej koalicji. Minister spraw zagranicznych Syrii nazwał waszyngtońskie oświadczenie „karawaną kłamstw”. Za niewiarygodne uznali je także przedstawiciele Kremla. Chińskie ministerstwo spraw zagranicznych ustami swojego rzecznika Hua Chunyinga domagało się śledztwa ONZ w tej sprawie. Natomiast sekretarz Generalny NATO Anders Fogh Rasmussen przyjął „z zadowoleniem jasną deklarację Waszyngtonu”. Co najmniej dziwnie brzmiały jego żądania wpuszczenia przez Syrię inspektorów międzynarodowych którzy zbadali by sprawę użycia broni gazowej, było by to bowiem prowadzeniem śledztwa już po wydaniu wyroku.


Amerykańska deklaracja natychmiast wywołała wyrazy poparcia w Londynie i Paryżu. Premier David Cameron  mówił o „brutalnym liderze używającym broni chemicznej przeciw swoim obywatelom”. Formułował też dość pokrętne wnioski, że tylko zwiększenie dostaw uzbrojenia dla syryjskiej rebelii zapobiegnie przejęcia kontroli nad nią przez najbardziej radykalne, powiązane z Al-Kaida elementy islamistyczne. Stwierdzenia te pozostają w sprzeczności z obserwowanym procesem fragmentaryzacji syryjskiej opozycji (już około 50 autonomicznych grup zbrojnych) oraz najszybszym rozwojem właśnie salafickich struktur militarnych.


Warto zauważyć, że to Francja i Wielka Brytania usiłują odgrywać rolę jastrzębi wobec syryjskiego kryzysu. Obie stolice od dawna namawiały Amerykanów do silniejszego niż tylko polityczno-wywiadowcze wsparcia syryjskiej opozycji. Brytyjczycy są prawdopodobnie najsilniej zaangażowani wywiadowczo i militarnie, media donosiły o obecności w Syrii operatorów brytyjskich sił specjalnych jako instruktorów i wywiadowców. Niemniej podobnie jak w przypadku ataku na Muamara Kaddafiego Paryż i Londyn mimo ostrej retoryki nie ważyły się poważniej zaangażować bez jasnej deklaracji z Waszyngtonu. Faktem jest, że przygotowały się do ewentualnego zaangażowanie forsując zniesienie przez Unię Europejską embarga na dostawy broni do Syrii co nastąpiło 28 maja.


Realne przyczyny


Dlaczego USA zdecydowały się właśnie teraz na oficjalną deklarację większego zaangażowania po stronie syryjskich rebeliantów? Jeśli pominiemy oficjalne preteksty związane z użyciem broni chemicznej wiąże się to przede wszystkim z niedawnym bardzo wyraźnym, politycznym i militarnym przejęciem inicjatywy w konflikcie przez prezydenta Al-Asada. Po długiej bitwie 5 czerwca armia syryjska zdobyła miasto Al-Kusajr mające kluczowe znaczenie dla rebeliantów bo strzegące szlaku z północnego Libanu do ważnego ośrodka buntu miasta Hims, którym płynęło uzbrojenie i zagraniczni ochotnicy stanowiących niemałą część rebelianckich oddziałów, dodajmy część najbardziej efektywną bojowo. Opanowane przez nie obszary między Hims a Al-Kusajr stanowiły do niedawna klin oddzielający Damaszek od bastionu Alawitów (z których wywodzi się rządząca elita)  na wybrzeżu Morza Śródziemnego. Efektem zwycięstwa na południu był z kolei atak 8 czerwca wojsk rządowych na północy, na miasto Aleppo, w połowie kontrolowane przez opozycję. W przypadku jego zajęcia armia rządowa będzie bliska zamknięcia w wielkim kotle głównych rebelianckich oddziałów na północnym-zachodzie kraju i odcięcia ich od zaplecza na wschodzie, skąd przenikają licznie ochotnicy z irackich organizacji ekstremistycznych.


Jednocześnie ze poważnymi zwycięstwami militarnymi syryjskie władze odniosły także zwycięstwo dyplomatyczne. W toku przygotowań do konferencji Genewa II to rebelianci postawili niemożliwe do spełnienia, bezkompromisowe warunki rozmów bez udziału Baszara Al-Asada. Wobec postawy Rosji i ONZ kwestionujących sensowność jakichkolwiek negocjacji faktycznie bez udziału jednej ze skonfliktowanych stron i obstających przy partycypacji obecnego prezydenta Syrii 30 maja przedstawiciel Narodowej Koalicji Opozycyjnych i Rewolucyjnych Sił Syrii (NKORS) Halid Saleh oświadczył, że członkowie tego gremium nie wezmą udziału w planowanej na czerwiec konferencji. Tym samym to właśnie opozycja wzięła na siebie polityczną odpowiedzialność za kontynuację i eskalację konfliktu zbrojnego, który pochłonął już 93 tys. ofiar.


Wszystko to w momencie postępującej dekompozycji syryjskiej opozycji oraz konfliktów wewnątrz koalicji sprzyjających im bliskowschodnich państw. Coraz bardziej zdemoralizowane oddziały wspieranej głównie przez Turcję, Katar oraz Egipt oddziały Wolnej Armii Syryjskiej tracą na znaczeniu a główną rolę przejmują radykalni sunniccy islamiści wspierani przez Arabię Saudyjską, czyli przede wszystkim Front Al-Nusra, którego przywódca Abu Mohamed al-Golani jeszcze 10 kwietnia bieżącego roku ogłosił swoją organizację skrzydłem irackiej Al-Kaidy.


Zamach do jakiego doszło w Mogadiszu 5 maja gdy ciężarówki napakowane materiałami wybuchowymi zaatakowały konwój katarskich oficjeli przez niektórych komentatorów jest interpretowany jako wewnętrzna walka między bardziej i mniej radykalnymi frakcjami w syryjskiej opozycji i wspierającymi je państwami. W konwoju miał podążać minister spraw wewnętrznych Kataru, szczęśliwie dla siebie nie podróżował w nim, natomiast według niepotwierdzonych informacji libańskiego dziennika „Ad-Diyar” zginąć w zamachu miał szef katarskiego wywiadu Ahmed Nasser bin Quassim al-Thani. Zamach przeprowadziła somalijska organizacja Al-Szebaab mająca powiązania z Al-Kaidą, co jest tropem prowadzącym do syryjskich ekstremistów i sprzymierzonych z nimi Saudami. W tym kontekście zapewnienia Amerykanów i Brytyjczyków, że zachodnia broń nie trafi w ręce dżihadystów można uznać za co najmniej wątpliwe.


Eskalacja


Amerykanie zapowiadają wysłanie syryjskim rebeliantom lekkiej i ciężkiej broni ręcznej, broni przeciwpancernej oraz nowoczesnych środków łączności. Z pewnością zwiększenie zaangażowania Amerykanów oznaczać będzie nasilenie współpracy wywiadowczej i rozwinięcie działań amerykańskich oddziałów specjalnych co odciąży aktywną w tym względzie w Syrii armię katarską. Pojawiła się także kwestia udzielenia broni przeciwlotniczej. Tureccy dyplomaci wypuścili w piątek kontrolowane przecieki jakoby Amerykanie nie wykluczali ustanowienia strefy zakazu lotów nad Syrią, z tym że miała by ona objąć jedynie południowy jej obszar przy granicy Jordanii i okupowanych przez Izrael Wzgórz Golan. Tego samego dnia zastępca doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Ben Rhodes zdementował te informacje. Nie ma jednak żadnej wątpliwości, że po przedwczorajszych i wczorajszych deklaracjach Białego Domu nie można wykluczyć tego typu scenariusza.


W odpowiedzi na decyzję Obamy przywódca libańskiego Hezbollahu Hasan Nasrallah zadeklarował wczoraj, że jego organizacja nadal będzie intensywnie militarnie wspierać armię syryjską. Podkreślić trzeba że fanatyczne oddziały organizacji libańskich szyitów odegrały główną rolę we wspomnianym przełomowym dla sytuacji na froncie zdobyciu Al-Kusajr przez syryjską armię rządową. W toku syryjskiego konfliktu w którym pod sztandary rebelii ściągnęła wielka liczba dżihadystów z całego świata w tym nawet z rosyjskiego Kaukazu i społeczności muzułmańskich Europy Zachodniej rozkręca się spirala wrogości między sunnitami a szyitami, która może mieć nieobliczalne skutki. Do walki z literalnie wymienionymi jako wrogowie szyitami sunnitów „całego świata”  wezwał niezwykle wpływowy wśród salafitów, związany z Bractwem Muzułmańskim, rezydujący w Katarze szejk Jusuf Al-Karadawi. Radykalnie potępił on zarówno „tyrańską partię Hezbollah” jak i Iran.


Wojna najszybciej może przelać się do Libanu w latach 1975-1990 toczonego przez krwawy konflikt między licznymi zamieszkującymi go konfesjami w tym między sunnitami i szyitami. Zresztą konflikt rozgrywany był  i eskalowany właśnie przez Damaszek. W październiku zeszłego roku w potężnej eksplozji bombowej zginął libański generał Wissam Al-Hassam. Głównymi podejrzanymi natychmiast stały się syryjskie władze, tym bardziej, że Al-Hassam był szefem komisji prowadzącej śledztwo w sprawie zamachu z 2005 r. na libańskiego premiera Rafika Haririego nieprzyjaznego wobec ówczesnego zaangażowania Syrii w tym państwie. Napięcie w Libanie więc rośnie zwłaszcza że pierwszorzędną rolę w syryjskim konflikcie odgrywa Hezbollah, faktyczna władza w południowej części kraju.


Amerykańskie deklaracje o „przekroczeniu czerwonej linii” przez Al-Asada przywodzą na myśl „niezbite dowody” na posiadanie broni chemicznej przez Saddama Husajna, które posłużyły za pretekst do inwazji na Irak przed dziesięciu latu. Pozostaje mieć nadzieję, że działania administracji Obamy eskalując konflikt nie przyniosą jednak równie opłakanych skutków co tamta interwencja. Wydaje się, że obecna administracja nie jest gotowa do zaangażowania na taką skalę jakiej wymagało by konsekwentne dążenie do szybkiego obalenia prezydenta Al-Asada, który dysponuje znacznie silniejszym zapleczem militarnym niż posiadał Muamar Kaddafi.


Karol Kaźmierczak
fot. sxc.hu

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną