,,Katolicki' redaktor: Nie obrażajmy się na porno-spektakl

0
0
0
/

Redaktor Karol Wilczyński, oświadczył na teoretycznie „chrześcijańskim” portalu, iż nie popiera protestów przeciw porno-sztuce.

 

Chodzi o liczne społeczne akty sprzeciwu katolików, które doprowadziły do słusznej reakcji ministra kultury i wycofania się twórców spektaklu z porno sceny w sztuce „Śmierć i dziewczyna”.

 

Od pewnego czasu polityka redakcyjna, na teoretycznie chrześcijańskim portalu „Deon” sprawia wrażenie, nie tyle prowadzonej po katolicku, co raczej mającej cel - zagospodarowania katolickich czytelników. Portal stając się wielokrotnie pośrednikiem w przekazywaniu informacji o niejednokrotnie fantastycznym dorobku chrześcijan na całym świecie (poprzez budujące inicjatywy, utwory, piosenki), niejako przy okazji „sprzedaje” czytelnikom dość charakterystyczne opinie. Są one zgodne ze środowiskami, wobec których katolicyzm zawsze był w opozycji. Jednych taka postawa zdziwi, innych zaś wcale. Nie od dzisiaj wrogowie Kościoła odkryli, że jest on tak solidnym tworem, iż można go próbować, albo wymordować, albo inwigilować i pomóc w zniszczeniu krusząc od środka. Bowiem ideologiczna walka z kościołem na zasadach, jak równy z równym, z góry skazywała wrogów Kościoła na porażkę. A to z prostego powodu:Chrystus jest prawdą, a prawda w starciu 1:1 wygrywa z fałszem.

 

Przeto nieprzyjaciele kościoła zmuszeni są do uciekania się do bardziej przebiegłych metod. Najbliższym znanym Polakom przykładem są działania komunistycznego aparatu bezpieki w czasach PRL. Jednak paradoksalnie nie różnią się one w swojej teorii wcale od podstawowej formy działań złego ducha. Jedno bowiem z jego najwyższych zwycięstw to sprowadzenie na manowce osoby duchownej, która na takie próby ze strony złego narażona jest dużo bardziej. W efekcie diabeł, poprzez takie owładnięcie osobą duchowną ma siłę taką, jakby w bitwie na broń białą wsiadł do jakiegoś pojazdu bojowego. Jego siła rażenia wzrasta, aż do momentu unieszkodliwienia. Nic tak nie gorszy wiernych, szczególnie słabszych, jak hipokryzja i obłuda osoby uchodzącej za godną szacunku z powodu głoszenia pewnych poglądów i jednoczesnym sprzeniewierzeniu się im. Skuteczne uderzenie w pasterza daje dużo większe możliwości, niż pojedyncze zagryzanie owieczek.

 

Wypada zadać zatem pytanie: Na ile wyżej wspomniany portal jest przykładem podobnego upadku? Trudno powiedzieć, ale wypaczeniom, które z katolicyzmem nie dają się nijak pogodzić autor niniejszego artykułu poświęca już piąty tekst, za każdym razem myśląc, że będzie to ostatni. Jednak również za każdym razem do tej pory przekraczana była kolejna granica szkodliwości, bo portal czyta wielu katolików. Zaprezentujmy zatem trzy cytaty, w kontekście słynnej porno-sztuki, która w Polsce stała się symbolem upadku kultury, moralności i zdziczenia oraz wykorzystywania sztuki do profanacji wartości sacrum.

 

„Spektakl "Śmierć i dziewczyna" rozpalił Polaków do czerwoności. Ale czy porno-teatr jest w stanie "zniszczyć sztukę"? Czy protesty wielu katolików są skuteczną metodą, aby temu zapobiec? Nie sądzę.” - twierdzi autor. Jednak wbrew temu protesty we wszelkiej formie, włącznie z elektronicznymi spowodowały słuszną reakcję ministra. W konsekwencji producenci, lamentując o naruszaniu wolności sztuki, wycofali się z kontrowersyjnej sceny. Po licznych atakach na ministra jedna z osób odpowiedzialnych, potwierdziła w mediach, iż rzeczywiście akt seksualny miał być pokazany podczas spektaklu. Zrezygnowanie ze słynnej sceny miało też w zamierzeniu konkretnych sił politycznych zrobić z prof. Piotra Glińskiego, ministra kultury w oczach społeczeństwa - „idiotę” (który rzekomo wcale nie miał powodu do protestu, bo nic nie zaszło) oraz „cenzora”. Akurat w kontekście powyższej sprawy obie te narracje są sprzeczne. Na szczęście wobec większości społeczeństwa, które nie jest aż tak głupie – to się nie udało.

 

Redaktor portalu Deon idzie dalej w zaparte pisząc: „Czy jako katolicy powinniśmy protestować? Moim zdaniem nie - takie protesty nie mają sensu. Nie zapobiegną one powstawaniu tego typu spektakli ani - co gorsza - nie ograniczą powszechnego dostępu do pornografii i pragnienia jej oglądania. Teatry muszą z czegoś żyć, a reżyserzy potrzebują rozgłosu”.” Trudno nie odnieść wrażenia, że motywy samoorganizacji katolików do walki przed niebezpieczeństwem unicestwienia moralnego, lub fizycznego (agresywny islam) są przez pewnych autorów na portalu „Deon” niemile widziane. Trzeba naprawdę złej woli, by nie zauważyć, że zwiększanie dostępu do pornografii, na wielu innych płaszczyznach, poza tymi gdzie była już dotychczas dostępna - przysporzy większego spustoszenia.

 

Jest oczywistym, że pokusy łatwiej unikać, niż się na nią wystawiać. Wydaje się, iż ta prawda stanowi jedną z podstaw egzystencji katolika i mogą o niej czytelnicy usłyszeć na spowiedziach. Równie dobrze można by nie protestować przeciw pornograficznym billboardom, których jeszcze w przestrzeni publicznej nie ma, bo „przecież jak ktoś nie chce nie musi patrzeć”. Szczególnie bulwersującym wydaje się jednak ostatnie zdanie: „Dlatego warto działać w świecie sztuki tak, aby porno-spektakle ani nie wzbudzały sensacji, ani nie były warte naszej uwagi”. Przeciwnie pornografia jest na tyle silną pokusą (szczególnie dla młodzieży), że każde jej wychodzenie z swoistego getta, do którego trafiają błądzące dusze, jest najgorszym z możliwych niebezpieczeństw. W innym bowiem wypadku każdy może zawsze stamtąd wyjść do otoczenia, gdzie nie musi być nań narażony. Zdanie wieńczące, wraz z tytułem „Nie obrażajmy się na porno-spektakl”, tworzą klamrę tekstu, która nie zdziwiłaby, tylko w wypadku komunikatu Jerzego Urbana u schyłku PRL.

 

Aleksander Szycht

 

© WSZYSTKIE PRAWA DO TEKSTU ZASTRZEŻONE. Możesz udostępniać tekst w serwisach społecznościowych, ale zabronione jest kopiowanie tekstu w części lub całości przez inne redakcje i serwisy internetowe bez zgody redakcji pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.

Źródło: prawy.pl

Sonda

Wczytywanie sondy...

Polecane

Wczytywanie komentarzy...
Przejdź na stronę główną